Piotr Pe Piotr Pe
857
BLOG

sprawa Kamińskiego - zawiesić, czy nie zawiesić? i jak o niej dyskutować?

Piotr Pe Piotr Pe Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 51

Dr hab. Justyn Piskorski, prawnik, ekspert powiązanego z Prawem i Sprawiedliwością Instytutu Sobieskiego w przytoczonej przez Rzeczpospolitą wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej ( http://www.rp.pl/Prawo-karne/307289939-Dr-hab-Piskorski-ws-Kaminskiego-mam-wrazenie-ze-SN-zle-interpretowal-kwestie-ulaskawienia.html#ap-2 ) był uprzejmy stwierdzić, że istnienie sporu kompetencyjnego pomiędzy Prezydentem Rzeczypospolitej, a Sądem Najwyższym jest oczywiste, zaś  „podważanie istnienia sporu kompetencyjnego jest typowym dla prawników „szwindlem etykietami". Tę ostatnią uwagę odnotowałem z niejakim zażenowaniem, bowiem zarówno ja, który nie dostrzegam w zakresie materii objętej wnioskiem i Marszałka Sejmu, i Prokuratora Generalnego istnienia sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem i Sądem Najwyższym, jak i Pan dr hab. J.Piskorski oferujący pogląd odmienny, jesteśmy prawnikami, zaś dyskusja prawnicza polegająca na zarzucaniu szwindlu osobom argumentującymi inaczej, jest zaprzeczeniem jakiegokolwiek dyskursu. Dyskusja przez wykluczenie polemisty nie jest dyskusją, w najlepszej sytuacji jest jedynie przedstawieniem własnych poglądów bez woli skonfrontowania ich z kontrargumentami, zaś w najgorszej jedynie stekiem nieuprzejmości względem oponentów.

Moim zdaniem przyjęcie, że orzekając obecnie w indywidualnej sprawie dwójki oskarżycieli posiłkowych i kilku oskarżonych Sąd Najwyższy znajduje się w sporze kompetencyjnym z Prezydentem RP jest nadużyciem. Sąd Najwyższy po prostu bada sprawę wniesioną mu do rozpoznania w wyniku kasacji, jakie złożyli podsądni w ramach swoich uprawnień procesowych. Autor komentowanej wypowiedzi powołuje się na art.86 ustawy o TK, jedynie zapomina podać jakie postępowania powinny zawiesić organy dotknięte rzeczonym sporem kompetencyjnym. Autor w tym miejscu unika przejścia do konkretu, a bez konkretu nie da się omówić tematu obligatoryjnego zawieszenia postępowania. No bo nie wiadomo, czy autorowi chodzi o zawieszenie wszystkich postępowań pomiędzy organami będącymi w sporze kompetencyjnym (nie wiadomo czy wszystkich spraw w Sądzie Najwyższym, czy też tylko karnych? I nie wiadomo czy wszystkich postępowań u Prezydenta, czy też tylko w sprawach stosowania prawa łaski?), a może autorowi wypowiedzi chodzi o to konkretne prawo łaski jakie zastosował mniej lub bardziej skutecznie Prezydent w sprawie M.Kamińskiego i innych oraz o uchwałę składu 7 sędziów Sądu Najwyższego, która już została podjęta? Ale nie znajdziemy  tam podpowiedzi jak można zawiesić coś co już zostało dokonane. Czy też może chodzi o zawieszenie rozpoznawania kasacji w indywidualnej sprawie podsądnych, którzy wnieśli kasację? Tyle, że również nie znajdziemy tam podpowiedzi co do tego, w jaki sposób prezydenckie prawo łaski miałoby pozbawiać oskarżycieli posiłkowych ich prawa do wniesienia kasacji czy też apelacji? Przecież gdyby iść w ślad za komentowaną wypowiedzią, to Sądy nie miałyby prawa, po ewentualnej abolicji indywidualnej ujętej w formę prezydenckiego prawa łaski, w ogóle orzekać, czy to co do umorzenia postępowania karnego wywołanego wcześniejszymi apelacjami oskarżonych, czy też co do rozpoznania kasacji oskarżycieli posiłkowych. To zaś zanegowałoby uprawnienia stron do kontroli  orzeczeń sądowych wydanych w wyniku mniej lub bardziej prawidłowego odniesienia się do prezydenckiego aktu łaski. To zaś wcale nie musi się sprowadzać do całkowitego uwolnienia od kary, ale może być jej modyfikacją np. przez warunkowe zawieszenie jej wykonania.

Tak jak mam daleko idące wątpliwości co do tego czy można Prezydentowi odmawiać prawa stosowania łaski przed uprawomocnieniem się orzeczenia skazującego,  tak w żaden sposób nie widzę wchodzenia przez Sąd Najwyższy w kompetencje Prezydenta, przez to, że Sąd Najwyższy chce (i musi) rozpoznać kasacje wniesione przez osoby poszukujące sprawiedliwości tak jak ją rozumieją, co my prawnicy nazywamy poszukiwaniem ochrony prawnej. Sąd jest od sądzenia, a jeżeli to robi, nawet gdy orzeczenia nie podobają się tym lub innym, to nie wkracza w czyjekolwiek kompetencje.

Jeżeli natomiast ktokolwiek kiedykolwiek wkroczył w cudze kompetencje w sprawie M.Kamińskiego i Jego współpracowników, to było to oświadczenie Prezydenta, że umarza postępowanie karne w owej sprawie, czym ewidentnie jako przedstawiciel władzy wykonawczej wkroczył w sferę kompetencji władzy sądowej (nie jest jednak ono objęte wnioskiem Marszałka Sejmu). Zapewne dokładnie ten – bardzo niezgrabny – fragment Jego oświadczenia pokazał największe ryzyko istniejące w abolicji indywidualnej udzielanej w formie prawa łaski, a mianowicie zastępowania sądów w wykonywaniu ich konstytucyjnych obowiązków przez przedstawiciela władzy wykonawczej, jakim jest Prezydent i przynajmniej bardzo utrudnił Sądowi Najwyższemu  podjęcie uchwały o innej treści.

Jak w takiej sytuacji można by było wybrnąć z sytuacji zaistniałej wokół Mariusza Kamińskiego?

Rozwiązanie procesowe wydaje się być proste, acz wymagające pochylenia głowy, do czego nie wiem, czy oskarżeni będą gotowi. Bezdyskusyjnym jest to, że wolą Prezydenta było uwolnienie M.Kamińskiego i Jego kolegów od odpowiedzialności karnej tak aby mógł pełnić powierzone mu obowiązki ministerialne. Trudno się spodziewać, aby Prezydent tę wolę zmienił. W świetle wspomnianej uchwały 7 sędziów Sądu Najwyższego należy przewidywać, że Sąd Najwyższy w innym składzie badając w sierpniu kasacje oskarżycieli posiłkowych w sprawie Mariusza Kamińskiego zapewne uchyli orzeczenie Sądu II instancji i przekaże sprawę temu sądowi do ponownego rozpoznania i zbadania apelacji, a samo toczenie się postępowania może uniemożliwić Panu Ministrowi dostęp do informacji niejawnych i wykonywanie obowiązków. Jednak gdyby np. na rozprawie przed Sądem Najwyższym lub późniejszej przed Sądem II instancji oskarżeni złożyli osobiste oświadczenia o cofnięciu swoich apelacji od wyroku Sądu I instancji, to Sądowi nie pozostałoby nic innego niż umorzyć postępowanie wywołane ich apelacjami, to zaś skutkowałoby niezwłocznym uprawomocnieniem się wyroku Sądu I instancji, co oczywiste bardzo niekorzystnego dla oskarżonych. Zaś Prezydent mógłby jeszcze tego samego dnia ponowić prawo łaski i na zawsze zamknąć sprawę karną byłych szefów CBA zaangażowanych w prowokację wobec Andrzeja Leppera, zatrzeć skazanie i przez to umożliwić im dalsza pracę tam, gdzie ich partia skierowała. Tyle, że w dalszej działalności publicznej M.Kamiński musiałby funkcjonować ze skazą co prawda ułaskawionego, ale jednak skazanego, a nie wiem, czy jest na to gotów?


Piotr Pe
O mnie Piotr Pe

...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo