Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
168
BLOG

Paragrafem w klapsa

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Polityka Obserwuj notkę 8

Wraz z projektem ustawy „o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” wraca dyskusja, czy wolno, czy nie wolno rodzicom wymierzyć swemu dziecku „klapsa”. 

Zarówno „bicie”, jak i „klaps” utożsamiane są z przemocą. W wielu przypadkach tak właśnie jest. Zarówno „spranie na kwaśne jabłko”, jak i „klaps” mogą być wyrazem bezsilności rodzica (rodziców) wobec niesfornego dziecka. Często się zdarza, że rodzice nie rozróżniają winy, nieposłuszeństwa, złośliwości dziecka od jego temperamentu czy indywidualizmu. Zdarza się również, że dorośli odreagowują swoje niepowodzenia, stresy, kompleksy, lub wykazują się zwykłym sadyzmem. Wtedy KAŻDE skarcenie, zarówno okrutne, jak i delikatny, z wyczuciem wymierzony klaps, jest nie na miejscu. KAŻDE, a nie tylko fizyczne skarcenie. Bo w przypadku braku uzasadnienia, braku winy dziecka, każda kara, również inna niż fizyczna jest niedopuszczalna, krzywdzi dziecko i podważa jego zaufania do rodziców.
 
Są jednak sytuacje, że dziecko jest niesforne, krnąbrne czy okrutne w stosunku do innych (ludzi, zwierząt) i wymierzenie kary jest niezbędne. Kary reprymendy, „szlabanu” na telewizję lub wyjście z domu, wykonanie pracy, ograniczenie kieszonkowego itp. W tym katalogu kar widzę też miejsce na klaps, jeżeli rozumny rodzic potrafi wymierzyć go z wyczuciem.
 
Admiratorzy tezy, że każda kara fizyczna jest przemocą, nie zgodzą się ze mną, ale twierdzę, że klaps jest karą dopuszczalną, a czasem jedyna właściwą. Muszą jednak być spełnione trzy warunki. Pierwszy, to zaistnienie winy dziecka, drugi - brak innych metod wychowawczych, która w danej chwili może być zastosowana (np. klaps w sytuacji, gdy dziecko histeryzuje, wyrywa się i – na przykład - chce wbiec na ulicę pełną samochodów) i trzeci – klaps musi być wymierzony z wyczuciem; nie może być formą fizycznego dręczenia dziecka.
 
Ale przeciwnicy klapsa nie przyjmują żadnych argumentów do wiadomości. Według nich nie można nigdy i pod żadnym pozorem podnieść ręki na swoje dziecko. W tej polemice używają skrajny populizm i manipulację, choćby w programie „Lis na żywo”, gdzie prezentowano zdjęcia skatowanych dzieci jednocześnie twierdząc, że tak wygląda dziecko po „klapsie”.
 
Zakładając, że każda forma cielesnej reprymendy jest niewłaściwa, musimy zgodzić się, że w ogóle każda forma skarcenia dziecka jest niewłaściwa! Jeśli nie może być czytelnej granicy, między czymś, co potocznie nazywa się „klapsem”, a przemocą, wyżywaniem się, sadyzmem, to nie może być czytelnej granicy między słowną reprymendą lub inna metodą wychowawczą, a terrorem psychicznym. To prosta i logiczna konstatacja.
 
Jeśli bowiem „klaps”, który nie boli lub boli bardzo mało, ma być zakazany prawnie, to oznacza, że z góry przyjmujemy, że dziecku nie wolno sprawić jakiegokolwiek dyskomfortu. A przecież każda kara (postawienie w kącie, zakaz wyjścia do koleżanki, zakaz oglądania telewizji czy wstrzymanie kieszonkowego), jest stresem i dyskomfortem większym, niż wymierzony z wyczuciem, uzasadniony zachowaniem dziecka, powodowany miłością i troską o dobro niesfornego dziecka, klaps.
 
I tak dochodzimy do przysłowiowej ściany. Dochodzimy do miejsca, gdzie rozwydrzone dziecko będzie decydowało o tym, co będzie robiło (również w nocy), czy będzie się uczyło, z kim będzie spędzało czas, czy wykona jakiekolwiek polecenie czy prośbę. Nastąpi czas „wychowania bezstresowego”, czyli pokolenia dzieci niewychowanych, niedouczonych, nie nauczonych samodzielności, niezdyscyplinowanych, nie szanujących innych.
 
Dziecko puszczone samopas, bez niezbędnej dyscypliny i samodyscypliny, bez wpojonych norm (nakazów i zakazów) będzie miało pozornie szczęśliwe dzieciństwo, ale w dorosłym życiu oberwie podwójnie. Dzięki tabunowi swoich dzisiejszych „obrońców”.

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka