Media chcą rozjechać PiS i dlatego nie ma większego znaczenia, czy słowo "zbrodnia" padło z ust Macierewicza w sposób zamierzony, czy to tylko przejęzyczenie.
Będą jeździć po Macierewiczu tak długo, jak będzie to im potrzebne. Będą tą wypowiedź przytaczać tak często, jak często będzie to przydatne dla wsparcia PO lub pognębienia PiS. Przypomnienie „zbrodni” będzie wyciągane wiele razy, jeśli w jakimś momencie będzie takie zapotrzebowanie.
Inaczej z innymi „przejęzyczeniami”. Bronisław Komorowski w „debacie prawyborczej” wypowiedział zdanie, które odczytywane wprost świadczyło(by), że kandydat na prezydenta jest zwolennikiem eugeniki. Tutaj media na wyścigi interpretowały i uzasadniały, że tak naprawdę Komorowski miał coś innego na myśli. Kandydat i jego komitet nie musieli tygodniami tłumaczyć się z tego, że nie jest faszystą równym dr Mengele.
Macierewicz nie może liczyć na taką wyrozumiałość. Ale mając tego świadomość, mógł lepiej ważyć słowa, bo zaistniały fakt umożliwia hamulcowym wyjaśnienia zbro… Sorry, wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, dyskredytowanie zespołu parlamentarnego, któremu przewodniczy.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka