Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
460
BLOG

Najważniejsze, że mamy dobre relacje z Rosją…

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Polityka Obserwuj notkę 7

Jednym z wiodących argumentów oddania śledztwa Rosjanom (a raczej rezygnacji z ubiegania się o śledztwo na korzystniejszych dla Polski zasadach) był argument, że „wierzymy Rosjanom” i że inne postępowanie może być przez stronę rosyjską odbierane jako brak tego zaufania i umożliwienie jej stawiania argumentów, że coś ukrywamy, mataczymy. A nam (stronie polskiej) zależy na „dobrych relacjach z Rosją. Ponadto – tak nam się do dzisiaj wmawia – procedury zgodne z umową polsko-rosyjską z 1993 r. uniemożliwiły by upublicznienie wyniku śledztwa. Dziś już wiemy, że wszystkie te argumenty były co najmniej wątpliwe i na pewno nie służą polskiej stronie.

Wierzymy Rosjanom.

Jeśli premier Tusk i inni polscy oficjele rzeczywiście ufali w rosyjskie śledztwo, to zaufanie to prysło kilka dni temu („wstępny raport MAK-u jest całkowicie nie do przyjęcia” – D. Tusk).

Jeśli oddanie śledztwa Rosjanom ma być wyrazem „zaufania”, oznacza to, że z góry zakładamy, że oni nam nie ufają! Przesłanką za taką tezą jest twierdzenie, że prowadzenie śledztwa według innych procedur niż konwencja chicagowska spowodować miało brak pomocy prawnej Rosji. Świadczy to o tym, że polscy negocjatorzy czuli brak zaufania do nas ze strony rosyjskich partnerów, którzy zamiast pomóc, rzucaliby nam kłody pod nogi.

Jak widać dla polskiego rządu obiektywne i rzetelne polskie śledztwo nie jest wartością samą w sobie, a istotniejsza jest ewentualna opinia o polskim śledztwie wyrażona przez Rosjan! Pomijam już, że nikt nie stawiał warunku, że z prowadzonego śledztwa według innych zasad niż konwencja chicagowska mieliby być wyłączeni Rosjanie.

Dobre relacje z Rosją.

Jeśli „dobre relacje z Rosją” miałyby polegać na uzyskaniu czegoś wymiernego w zamian (np. niższa cena ropy lub gazu, zaniechanie budowy „rury bałtyckiej” itp.), to byłoby to trudne do zaakceptowania z moralnego punktu widzenia, ale korzystne (jak to się mówi: „pragmatyczne”) w innym wymiarze. Dziś wiemy, że nie będziemy mieli mitycznych „dobrych relacji z Rosją” i nie ugraliśmy nic na innej płaszczyźnie. Chyba, że za „dobre relacje” uznamy wspólne fotografowanie się z Putinem i Miedwiediewem, poklepywanie po plecach i przyjazne pomruki koncesjonowanych, rosyjskich mediów.

(Nie)upublicznienie wyników śledztwa.

Dziś już każdy wie, że dla Polski korzystniejsze byłoby nie upublicznianie obecnego „śledztwa”. Nic gorszego Polski spotkać nie mogło niż obnażenie faktycznych i urojonych win „polskiej strony”. Zawartość tajnego raportu, jaki miałby zakończyć wspólne z Rosjanami śledztwo według umowy z 1993 r., byłby na pewno korzystniejszy dla Polski - nie zawierałby tylu fałszerstw i przekłamań dotyczących win po naszej stronie, a zawierałby winy strony rosyjskiej. To, czy zawartość tego raportu przedostałaby się do opinii publicznej, czy nie, nie miałoby większego znaczenia.

***

Mam wrażenie, że polskie władze stosowany na rodzimym gruncie „pijar” mogą chcieć stosować poza granicami Polski. Jest to jedyna nadzieja na to, że będą starać się walczyć o zmianę wyniku przekazu (który wczoraj poszedł w świat i którego zmienić się nie uda!), iż winna katastrofie jest wyłącznie Polska strona. Nie dlatego, że wierzę w ich dbałość o prestiż Polski, ale dlatego, że „wina polskiej strony” to wina… ekipy premiera Rządu RP kierowanego przez Donalda Tuska.

 

Tekst zamieszczony na portalu Fronda.pl

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka