Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
388
BLOG

Ograniczanie naszej wolności

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Polityka Obserwuj notkę 0

„Zwiększona ilość wejść na rządowe strony” sprawia, że ulegają one zablokowaniu, a te blokady są wynikiem „łamania prawa”. Oznacza to, że od teraz nie wolno, pod żadnym pozorem, odwiedzać rządowych stron.

A teraz na poważnie.
Kontrowersje związane z wcieleniem w życie porozumienia ACTA nie wynikają tylko z pokrętnych i sprzecznych wyjaśnień przedstawicieli rządu po zablokowaniu stron internetowych państwowych instytucji, ani nawet z braku głębokiego uzasadnienia zmiany (przystosowania, ratyfikowania) prawa w proponowanym przez rząd kierunku. Sprawa ma, tak mi się wydaje, drugie dno, tzn. ma miejsce próba wprowadzenia przepisów umożliwiających likwidację nieprzychylnych władzy stron i portali internetowych. Ma miejsce - to moje zdanie - kolejna faza przygotowań do ograniczania swobód obywatelskich pod pozorem dbałości o prawo i porządek. Kolejna, bo poprzednia nastąpiła po 11 listopada 2011 r., gdy miały miejsce zadymy na ulicach Warszawy (samoistne i sprowokowane przez skrajnie nieudolnych lub celowo prowokujących umundurowanych i nieumundurowanych policjantów) dające pretekst do dyskusji o konieczności zmiany prawa, by umożliwić odmowę przeprowadzania zgromadzeń publicznych.
Obie propozycje legislacyjne były przygotowywane zanim nastąpiła eskalacja niewygodnych dla władzy lub naruszających prawo przypadków. Minister Sikorski „zajął się” internetowymi komentarzami, gdzie szkalowano i obrażano jego osobę, choć ani on, ani rząd, ani partie koalicji rządowej nie reagowały, gdy takie same lub gorsze inwektywy spotykały (spotykają) inne strony politycznego sporu. Nie było reakcji, gdy ówczesny lider partii rządzącej Janusz Palikot drastycznie obniżał poziom publicznej debaty (to najdelikatniejsze określenie) na blogu i w realu. Nie widziano nic niestosownego w chamskich i prowokacyjnych wypowiedziach Władysława Bartoszewskiego czy Stefana Niesiołowskiego, bo te słowa kierowane były w kierunku politycznych adwersarzy. Minister Sikorski obudził się niedawno, a przecież inwektywy i podjudzanie do negatywnych zachowań ma miejsce od dawna, a jednym z ich źródeł jest on sam („dorzynanie watah”). Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku pomysłu ograniczania zgromadzeń publicznych – Prezydent Komorowski tuż po zdarzeniach 11 listopada ogłosił, że ma gotowy projekt nowelizacji ustawy o zgromadzeniach!
Zarówno ograniczanie swobody zgromadzeń (demonstrowania, pikietowania), jak i ograniczanie wolności wypowiedzi (prezentowania informacji, dokumentów itp.) w sieci mogą służyć obecnemu rządowi w chwili kryzysu, na przykład w razie krachu ekonomicznego skutkującego nieregulowaniem zobowiązań w stosunku do pracowników budżetówki, emerytów i rencistów (już teraz rząd podpiera się rezerwą demograficzną przy wypłacaniu emerytur!), w przypadku strajków, demonstracji i innych społecznych protestów.
Pilnujmy, by w tych dwóch obszarach nie nastąpiło ograniczanie swobód obywatelskich. Obecne przepisy są wystarczające, jeśli publiczne zgromadzenie przemieni się w zadymę, a forum internetowe czy portal naruszy czyjeś dobra osobiste lub ekonomiczne (prawo autorskie). Wystarczy egzekwować obowiązujące obecnie prawo, ale – jak widać – służby podległe rządowi mają z tym kłopot. Podobnie jak mają kłopot z zabezpieczaniem własnych stron internetowych…

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka