Zbiorowa nieodpowiedzialność

W dyskusji nad projektami ustaw odbierających przywileje emerytalne byłym funkcjonariuszom bezpieki okresu PRL pojawia się argument, jakoby takie rozwiązanie było aktem niesprawiedliwym, stosującym zasadę „zbiorowej odpowiedzialności”.

Nie mam zamiaru analizować tych projektów ustaw. Odniosę się jedynie do określenia „zbiorowa odpowiedzialność”.

Tak, jest to zbiorowa odpowiedzialność. Odpowiedzialność wszystkich funkcjonariuszy i aparatczyków  UB i SB za zbrodnie więzienia, torturowania, pozbawiania szans na edukację, pracę zgodną z kwalifikacjami i aspiracjami, godny wypoczynek, podróżowanie po świecie, uczciwe dorabianie się.

Rozpatrywanie, czy winni są zomowcy z Wujka, czy ich przełożeni, czy przełożeni tych przełożonych, czy ich przełożony Kiszczak, czy jego przełożony Jaruzelski, czy ich przełożeni w Moskwie, jest jałowe.

Podobnie z UB i SB-kami.  Analiza, czy sprzątaczka z UB powinna być pozbawiona przywilejów, bo "nie brała udziału w represjach i torturach" jest bezcelowe. Chyba że uznamy, że sprzątaczki w PRL-u miały szczególne zasługi. Ale dlaczego tylko te z UB i SB?

Poseł Zemke i inni obrońcy PRL i ówczesnych służb domagają się indywidualnego sądzenia; nie stosowania zbiorowej odpowiedzialności. Ale oni tylko udają, że nie wiedzą, czym było w tamtych czasach UB i SB, więc ich postulat powinien brzmieć: „zbiorowa nieodpowiedzialność dla funkcjonariuszy służb PRL.”