Tzw. reforma Siemiątkowskiego położyła kres istnieniu Urzędu Ochrony Państwa, jednej z pierwszych instytucji, dzięki którym Rzeczpospolita Polska miała się naprawdę różnić od PRL. Teraz UOP zastąpią dwie agencje: Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) i Wywiadu (AW). Ale zarówno kształt znowelizowanej ustawy o służbach specjalnych, jak i styl wprowadzania jej w życie nie pozostawiają złudzeń: korzyści, przynajmniej do najbliższych wyborów, odniesie SLD i jego głębokie zaplecze.
Powołany na mocy ustawy z 6 kwietnia 1990 Urząd Ochrony Państwa nie zdążył się zestarzeć. 29 czerwca br. weszła w życie znowelizowana ustawa o służbach specjalnych zmieniająca ich strukturę i sposób funkcjonowania. UOP działał przez 12 lat, kierowało nim w tym czasie aż 11 osób. Cywilne służby specjalne III RP odnosiły spektakularne sukcesy, by przypomnieć tylko udaną ewakuację agentów CIA z Iraku czy wydalenie sporej grupy rosyjskich dyplomatów prowadzących w Polsce działalność wywiadowczą, ale bywały też na językach z powodów mało chwalebnych. Takich jak np. instrukcja 0015/92, szafa płk. Lesiaka czy ostatnio tyleż hałaśliwe, co nieuzasadnione zatrzymanie szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego.
Niezależnie od epoki czy ustroju służby specjalne zwykle zajmują newralgiczną pozycję w państwie, pośrednicząc w relacji rządzący-rządzeni. UOP nie uniknął oskarżeń o uwikłanie się w politykę. Jego kierownictwu zarzucano, że służby stają się groźnym narzędziem w rękach polityków z konkurujących ze sobą ugrupowań. Ale tym samym służbom przypisywano też chęć samodzielnego kształtowania opinii publicznej i sceny politycznej w Polsce. Znamienny rozrzut pretensji. A przecież w tym czasie były u władzy różne formacje polityczne.
Ostatnich gryzą psy
Niepożądanym tendencjom miała zapobiec zapowiadana przez SLD reforma służb. Jej autor Zbigniew Siemiątkowski widział w niej szansę na odpolitycznienie oraz lepszą koordynację działań przeciwko przestępczości gospodarczej. Ogłosił zamiar likwidacji WSI, połączenia służb cywilnych i wojskowych, a także wzmocnienia nad nimi tzw. cywilnej kontroli. Co zostało z tych zapowiedzi? Zdaniem Janusza Pałubickiego, ministra-koordynatora ds. służb specjalnych w rządzie Jerzego Buzka, raczej niewiele. WSI nie zniknęło, za to z nowych struktur wywiadu i kontrwywiadu cywilnego konsekwentnie eliminuje się autorów największych sukcesów tych służb.
– Pozbyto się wielu oficerów, którzy odnotowali spore osiągnięcia w walce ze zorganizowaną przestępczością. M. in. musieli odejść Marek Wachnik, kierujący delegaturą w Olsztynie (jego ludzie rozbili gang kokainowy), czy Adam Ostoja-Owsiany, szef delegatury w Łodzi, głośnej dzięki rozpracowaniu tzw. łódzkiej ośmiornicy. Zwolnienia dotknęły licznych funkcjonariuszy z centrali, także tych, którzy przyczynili się do wydalenia z Polski 12 rosyjskich szpiegów – mówi Pałubicki.
Tylko rezygnacji z połączenia obu służb (cywilnej i wojskowej) w jedną strukturę były minister nie ocenia krytycznie, widząc w konkurencji między nimi siłę motywującą do bardziej wytężonych starań. Natomiast Piotr Woyciechowski, parlamentarny ekspert ds. służb specjalnych, jest przekonany, że takie połączenie służb mogłoby ułatwić sprawowanie cywilnej kontroli nad służbami wojskowymi, których działalności nie regulował dotąd żaden jednolity akt prawny. Czy nowy projekt ustawy o WSI, którym Sejm ma zająć się jeszcze w lipcu br., zagwarantuje wystarczające standardy takiej kontroli?
Agencja Bezpieczeństwa Publicznego?
Wbrew pierwotnej koncepcji Siemiątkowskiego, służby wojskowe nie zniknęły, gdyż autor reformy nie docenił wpływów lobby „legionistów” w szeregach SLD. Ale to nie wszystko. Poprzednik Pałubickiego na stanowisku ministra-koordynatora jasno twierdził, że kontrola nad specsłużbami jest niewystarczająca: chciał likwidacji niewydolnego kolegium ds. służb specjalnych, przy jednoczesnym wzmocnieniu uprawnień parlamentarnej komisji ds. tychże. Zostało po staremu. Niewiele wyszło też z reformy organizacyjno-kompetencyjnej, przynajmniej niewiele dobrego.
– Początkowo projekt Siemiątkowskiego był całkiem niezły. Można powiedzieć, że pełnymi garściami czerpał z koncepcji AWS, niestety zarzuconych po 1997 – uważa Woyciechowski. Faktem jest, że propozycje Siemiątkowskiego wkrótce po ogłoszeniu zyskały miano „opcji zerowej według SLD”. Być może to właśnie ich racjonalność sprawiła, że opinia publiczna oswoiła się z zamiarem likwidacji UOP?
(…)
czytaj więcej
http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=162&Itemid=56
Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre”
w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015
Kategoria - Poezja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka