plastic surgeon plastic surgeon
231
BLOG

Po niedzielnej mszy

plastic surgeon plastic surgeon Społeczeństwo Obserwuj notkę 16
Dzisiejsza ewangelia jest o faryzeuszu i celniku. I ja muszę się postawić w roli faryzeusza.

Ładnie to św Łukasz opisał. Ładnie pokazane są różnice w tych dwóch postawach. Nie będę świętszy od papieża i pozycji faryzejskiej przejdę do rzeczy.

Dziś byłem w kościele, nie chadzam regularnie, a  dziś się spóźniłem. Na mszę dotarłem spóźniony około 7 minut – właśnie rozpoczynano pierwsze czytanie. Cichutko stanąłem w pobliżu drzwi żeby nie robić zbędnych ceregieli. Obok stało cztery osoby, wywnioskowałem że to też spóźnialscy. Byłem przekonany, że będę jednym z ostatnich, jeśli nie ostatnim, który dotarł na słowo boże. Trochę mnie nie było w kościele i okazało się, że przez ten czas wiele się zmieniło. Zanikła zupełnie etykieta, która kiedyś obowiązywała w kościele.

Po pierwsze, drzwi do kościoła otwierały się co chwila, ludzie przychodzili bez jakiegokolwiek zażenowania do momentu przekazania znaku pokoju, czyli, tak na oko, trzy czwarte mszy już minęło. Naprawdę jak miałbym przyjść spóźniony dobre czterdzieści minut, to nie przyszedłbym wcale. Kolejna rzecz, to telefony komórkowe w użyciu. Cytując mojego ulubionego bohatera komediowego toż to szok. Ludzie w ogóle nic sobie nie robią z tego, że po pierwsze są w kościele, po drugie trwa msza. Jakieś dziesięć minut po mnie do kościoła wszedł młodzian ubrany w kurtkę i ...klapki (podejrzewam, że mieszka blisko). Ledwo stanął w kościele wyciągnął telefon, pomyślałem, że wycisza, jednak nie. W najlepsze zaczął prowadzić korespondencje. Kolejny, który nie mógł nie przykuć uwagi, to facet, który do kościoła wparował w momencie przeistoczenia (to ten moment podczas mszy, w którym klęka się po raz pierwszy), nie bacząc na klęczących wokół ludzi wszedł i przecisnął się między nimi i zajął, zapewne, swe ulubione miejsce. Kolejne dziwne przypadki to ludzie otwierający drzwi (pragnę przypomnieć o porze roku), zaglądający i po chwili zamykający. Mistrzostwem był kobieta, która otworzyła drzwi, weszła trzy kroki, stanęła przede mną pozostawiając otwarte drzwi. Na wprost jej oczu widniała karta „prosimy o zamykanie drzwi”. Nie wytrzymałem i westchnąłem „k...wa”.

Nie było by w tym wszystkim nic nadzwyczajnego, gdyby te wszystkie poczynania były dziełem młodzieży. To bym zrozumiał, bo już tak jest, że młodzież i uczestnictwo w nabożeństwach nie zawsze mają po drodze, ale większość tych spóźnialskich to były osoby, no, nie najmłodsze.

Co takiego się stało, że nie tylko etykieta, ale jako taki instynkt, jak zachować się w takich miejscach zanikł. I co więcej nie przeszkadza to duchowieństwu, które zdaje się cieszyć już tylko tym, że w ogóle ktoś przychodzi nie bacząc na to jak się zachowuje.

I tak oto stałem się niczym faryzeusz z dzisiejszej ewangelii.


SŁOIK W WIELKIM MIEŚCIE

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo