24 rannych – to tegoroczny bilans zakupowego szaleństwa, które zaczyna się tradycyjnie w Czarny Piątek. Tysiące Amerykanów gotowe są stratować innych… byle tylko zdobyć po okazyjnej cenie upragniony telewizor czy grę komputerową. Tego dnia obowiązuje tylko jedna zasada: kto pierwszy ten lepszy – po trupach do telewizora.
W tym roku sieci handlowe spragnionych promocji Amerykanów wyciągnęły z domów już Święto Dziękczynienia. Dla wielu ważniejsze było oszczędzenie kilku dolarów, niż spędzenie czasu z rodziną. Niektóre sklepy z obniżkami cen ruszyły już o 21.00 w czwartek; inne o północy lub wcześnie rano w piątek.
Kolejki przed drzwiami centrów handlowych ustawiały się na kilka godzin przed ich otwarciem. Co wytrwalsi łowcy promocji w namiotach spali już od wtorku. Kiedy wybiła “godzina zero” nieposkromiony tłum szturmem wdarł się do sklepów. Jak zwykle przy tej okazji bywa, w pogoni za promocjami nie obeszło się bez ofiar. Tym razem jednak nie śmiertelnych. Tradycyjnie najkrwawsze sceny rozgrywały się w sklepach sieci Walmart. Przed trzema laty w jednym ze sklepów tej sieci stratowany został przez klientów pracownik ochrony. W tym roku nikt nie zginął, ale ranne zostały 24 osoby.
W Walmarcie w Los Angeles około 22.00 w czwartek zdesperowana kobieta w sekcji z elektroniką rozpyliła gaz pieprzowy, aby wyeliminować konkurencję, kiedy tylko ujawniono promocyjne ceny. 20 osób doznało niegroźnych obrażeń. Policja wciąż poszukuje bezwzględnej zakupowiczki.
W innym sklepie tej sieci, we Florence w Alabamie, policja musiała użyć paralizatora aby uspokoić szalejącego w kolejce 22-letniego Christophera Blake’a. Mężczyzna został aresztowany. Był pijany.
W San Leandro, w północnej Kalifornii mężczyzna wychodzący ze sklepu został postrzelony przed dwóch osobników, którzy zażądali aby oddał im wózek z zakupami. Kiedy mężczyzna odmówił i zaczął szamotać sie z napastnikami, padły strzały. Ofiara trafiła do szpitala, jeden z napastników został aresztowany, drugi uciekł i jest poszukiwany.
Gaz pieprzowy poszedł także w ruch w Walmarcie w Kinston w Północnej Karolinie. Użyła go ochrona sklepu kiedy klienci rzucili się na sprzęt elektroniczny zanim oficjalnie zaczęły się wyprzedaże. Według świadków szał zaczął się kiedy jeden z klientów wpadł na gablotę z telefonami rozbijając szybę.
Do bójek miedzy klientami walczącymi o towary dochodziło w wielu centrach handlowych. Potyczki dotyczyły głównie sprzętu elektronicznego lub telefonów, ale zdarzyła się i bójka o zestaw ręczników za 1,88 dol.
Według Krajowej Federacji Sprzedawców Detalicznych w czasie długiego weekendu po Święcie Dziękczynienia do sklepów ruszy nawet 152 miliony Amerykanów. Z roku na rok, rośnie jednak liczba tych, którzy zakupy wolą robić w sieci, nie narażając się na utrate zdrowia a nawet życia i utratę ludzkiej godności0.
Żaden telewizor czy komplet ręczników nie jest bowiem tego warty…
(Źródło:informacjeusa.com/ Magdalena Pantelis)
Redakcyjny komentarz: Dziki też człowiek- powiedziałby klasyk.
Inne tematy w dziale Gospodarka