Nie żyje od 40 lat, ale jego ognisty styl do dziś onieśmiela amatorów sześciu strun. Jimi Hendrix został najlepszym gitarzystą wszech czasów według magazynu Rolling Stone.
– Grał tak naturalnie – mówi o Hendriksie gitarzysta Rage Against the Machine Tom Morello. – Ani przez moment nie odczuwamy, by wkładał w granie jakikolwiek wysiłek – muzyka po prostu przez niego przepływała.
Kolejne miejsca na liście „100 najlepszych gitarzystów wszech czasów” zajęli brytyjscy wirtuozi, podbijający scenę muzyczną w latach 60.: Eric Clapton, Jimmy Page, Keith Richards i Jeff Beck.
Panel ekspercki – w składzie którego znaleźli się m. in. grający z Elvisem James Burton, Robbie Kreiger z The Doors i Brian May z Queen – docenił też, jak co roku, amerykańskich muzyków starszego pokolenia: wokalistę bluesowego B. B. Kinga, który zajął 6. miejsce i pioniera rock’n'rolla Chucka Berry’ego (7.)
Nie zabrakło także przedstawicieli hard rocka i metalu – Eddie Van Halen uplasował się na 8. pozycji.
W gronie najlepszych wirtuozów znalazły się tylko dwie kobiety: Joni Mitchell (75.) i Bonnie Raitt (89.).
Gdyby żył, Jimi Hendrix obchodziłby dziś swoje 69. urodziny. W wieku 15 dostał od ojca pierwszą gitarę za 5 dolarów – wcześniej grał na znalezionej w garażu ukulele. Nie znał nut, uczył się ze słuchu, obserwując innych. Stworzył efekty gitarowe (improwizowane!), których nie sposób opisać. Come on, let the good times roll…
(Źródło:informacjeusa.com)
Inne tematy w dziale Kultura