Poprzednia notka zaowocowała niespodziewanie odkryciem. Pani ukrywająca się pod pseudonimem To be.. okazała się bowiem osobą obdarzoną niecodzienną pasją, wymagającą bogatej wyobraźni, artystycznych zdolności, anielskiej cierpliwości i benedyktyńskiej pracy. Uznaliśmy - goście mojego bloga znaczy, a ja poparłam entuzjastycznie - że pokazywanie dzieł Pani To be.. w samych komentarzach to zdecydowanie za mało. Talenty należy prezentować tak jak na to zasługują, czyli w pełnej krasie i odpowiedniej oprawie. Życzę zatem przyjemnego oglądania (i słuchania, jeśli ktoś ma ochotę).
Wyjaśnienie: Niestety, pani To be.. usunęła z sieci swoją stronę, skąd były wstawione obrazki, dlatego też zniknęły one z notki, pozostała jedynie muzyka.
Komentarze