Nasz cel był widoczny z daleka.

Zanim jednak tam dotarliśmy czekał nas kilkukilometrowy spacer dziką plażą.

Silny wiatr na szczęście nam pomagał wiejąc w plecy.
Już blisko,

jeszcze tylko parę kroków przez lasek

i przed nami pierwsze wzniesienie Wydmy Czołpińskiej, nie tak wysokiej jak Łącka, ale za to bardziej rozległej i zróżnicowanej.

Niestety, akurat się rozpadało. Zacinający deszcz utrudniał marsz i niemal uniemożliwiał robienie zdjęć. Niemal, bo przecież dla upartego żaden deszcz nie będzie przeszkodą, najwyżej zostawi parę kropel na obiektywie..

W oddali po prawej widać latarnię.

Połacie białego piasku są urozmaicane przez wydmowe ostańce porośnięte niską, trawiastą roślinnością.

Nawet kwiatki gdzieniegdzie się trafiają.

Przemoczeni i przewiani z ulgą witamy drugi koniec wydmy. Współczująco spoglądamy za napotkaną przed chwilą grupką wędrującą w przeciwnym kierunku - my przynajmniej nie mieliśmy pod wiatr.

Las, przez który wiodła droga powrotna, nie nawiązywał charakterem do pustynnego krajobrazu wydm.

Inne tematy w dziale Rozmaitości