rabazia rabazia
44
BLOG

Nie wracajcie. Już nigdy.

rabazia rabazia Polityka Obserwuj notkę 15

U nas, na Starym Mieście, na rogu krzywych ulic jest ciasny bar. Łatwiej wielorybowi przejść przez ucho igielne niż przepchnąć się od wejścia do baru, a wentylator kołyszący się na suficie zdaje się za chwilę zawadzi o  którąś z bocznych ścian. Wzdłuż ścian biegną blaty, przy nich na stołkach barowych siedzą postaci klientów. Zazwyczaj w takim układzie nad blatem montuje się lustro - tu uniknięto dosłowności sytuacji instalując wzdłuż galerię fotograficznych portretów. Patrząc w oczy bezzębnego wieśniaka który, sądząc z okoliczności przedstawionych na zdjęciu, już dawno odszedł, możesz w nich zobaczyć własne niewyraźne odbicie. Wtedy on uśmiechnie się i na pewno pomoże napisać list do emigrantów.  

Szanowni !

Już w szkole mierziła mnie Emigracja. W historii i literaturze co krok potykałem się o przedziwnie ubóstwiane postaci z daleka. Nie sposób mi przyswoić, jak ktoś bez kontaktu z krajem może być najlepszym wyrazicielem krajowej atmosfery, najlepszym w dziedzinie krajowych stosunków specjalistą. W emigracyjnych przepisach czuć patos - niewinny, czysty i dlatego fałszywy.

Śmieszny był swoją bezradnością Rząd Londyński, śmieszny jest  dzisiaj "dramat" Najlepszych Synów Ojczyzny opuszczających swoją Matkę (cóż za niepojęty paradoks). Weźmy przykładową  emigrantkę i jej dramat niemożnosci godnego życia w naszym chorym kraju. Godne życie to w jej wypadku weekendowy shopping i wakacje w tropikach, a dotyczy to pani której dziadkowie nie zaznali nawet przyjemności posiadania łazienki. {a propos czy państwa dziadkowie mieli w domu łazienkę ?}. Swoje godne życie przedstawiła pokrótce na jednej z wakacyjnych pocztówek:
" rzuciłam Jeffa bo wróciłam do Roba, ale niestety  nie moglismy być razem. teraz jestem z Johnem i jest cudownie"

Słyszymy o stęsknionych matkach i żonach, a iluż ich chłopców wyjechało by od nich po prostu uciec? Do życia bez zobowiązań, bez konieczności konfrontacji z opinią rodziny, do życia "na niby" ?  To "chory kraj" , chorzy ludzie", "polskie piekło" powiadają Najlepsi Synowie - więc uciekają, a jest to ucieczka sprzed lustra.

Lubię śnieg tak jak lubię smakować sierpniowy wieczór schłodzony mgłą znad pobliskiej rzeki. Lubię niezgrabne barokowe kościoły, PKB to jednak mniej ważny element krajobrazu. Lubię tak samo nasz język literacki jak i rytm głupich gadek polskich ziomków.
Jeśli wam obce są takie przyjemności, lepiej wyjedźcie i nie dajcie się nabrać na drugą Irlandię. Po co wybierać podróbki mając dostępny oryginał.

I kiedy ostatni już "zgasi swiatło" nie liczcie na mój żal. Miła jest mi wieczorna melancholia pustych pól. Gdy spadnie śnieg ta ziemia będzie jak czysta karta bez własciwości, co kryje w sobie możliwość wszystkich rzeczy. Dlatego nie wracajcie. Już nigdy. 

rabazia
O mnie rabazia

nie znam żadnego swojego przodka, który nie był by galicyjskim wieśniakiem, mam zamiar podtrzymać te tradycje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka