Jeśli ktoś myśli, że po dwóch dniach masowych protestów, sytuacja w Grecji wróciła do normy a społeczeństwo zostało uspokojone dzięki szczytowi w Brukseli, to jest w głębokim błędzie. W Grecji dalej wrze, a emocje sięgają zenitu. Pisze o tym grecka prasa, także ta wydawana po angielsku w wersji sieciowej. Nasze media jakoś tego nie zauważają przyjmując wobec greckich problemów ton jak zwykle, protekcjonalny. Tymczasem dzieją się tam rzeczy arcyciekawe, w związku z coraz bardziej pogłębiającym się tam przekonaniem, że kryzys nie tylko uderzy mocno po kieszeniach, ale też uderzy ich, dumnych mieszkańców Hellady, "po suwerenności". W efekcie w debacie publicznej, jak grzyby po deszczu wyrastają odniesienia do czasów, kiedy Grecja tej suwerenności była pozbawiona, w tym do czasów II wojny światowej. Karykatury czy nawet bezpośrednie wizerunki greckich polityków w niemieckich mundurach z czasów Hitlera, to w Grecji nic szokującego. Ostatnio karierę robi załączony do jednej z gazet dużo formatowy plakat przedstawiający Angelę Merkel, piękną ale w SS-mańskim mundurze, SS-owskie błyskawice na rękawie były przy tym otoczone pierścieniem z gwiazdek- symbolem Unii. Nic dodać.
Awantura w Salonikach
Grecy są tak zdenerwowani, że wczoraj doszło do wydarzenia naprawdę bulwersującego. Właśnie wczoraj, z powodu zablokowania przez protestujących głównej ulicy w Salonikach, została odwołana coroczna parada wojskowa, jaka tam jest organizowania z okazji rocznicy słynnego greckiego „Ochi” czyli „Nie” wobec włoskiego ultimatum poddania się Greków Mussoliniemu w roku 1940. Prezydent Grecji Karolos Papoulias, który przyjechał do Salonik na tą paradę został zmuszony do opuszczenia podium dla ViPów, po czym niedługo potem, to samo uczynił Minister Obrony Panos Beglitis. Prezydent był bardzo rozgoryczony z powodu tego, co się zdarzyło, zwłaszcza z epitetów „zdrajca”, które poleciały w jego stronę. Było to dla niego tym bardziej przykre, że w walkę o kraj zaangażował się mając zaledwie lat 15.
Protesty i ekscesy
Podobne protesty odbyły się też w innych miastach Grecji. W Atenach maszerujący studenci demonstracyjnie odwrócili głowę od stojącej na trybunie Minister Edukacji. W Rodos protestujący obrzucili pomarańczami Ministra Wsi i Żywności Kostasa Skandalidisa, a w Irakleio na Krecie pochód w ogóle został odwołany, kiedy protestujący zaatakowali reprezentantów władzy. W Trikala protestujący zaatakował parlamentarzystę rządzącej Pasok, Christosa Magkoufisa, w efekcie czego, on i inni dostojnicy musieli zejść z trybuny i opuścić miasto.
Rośnie pesymizm
Wszystko to z powodu lęków Greków o przyszłość i poczucia, że w Brukseli miał miejsce kolejny akt greckiego upokorzenia. Choć te wyniki są przedstawiane przez Rząd i samego premiera Papandreu jako grecki sukces, a pomaga mu w tym jego osobista elokwencja, opinia publiczna prasa nie podziela jego optymizmu. Retoryka o greckim zwycięstwie podobnym do zwycięstwa socjalistycznej rewolucji, gdzie „przegrywają banki, a zwyciężają ludzie”, już tu nie chwyta. Grecy wiedzą, że za tym „brukselskim zwycięstwem” będą musiały pójść kolejne fale zwolnień w sektorze publicznym oraz cięcia płac i emerytur. Dodatkowego pesymizmu dodają jeszcze eksperci, którzy twierdzą, że ta 50 procentowa redukcja długu była za mała i że to, co się stało, było tylko umieszczeniem Grecji w przedpokoju do ostatecznego bankructwa.
Grecy naprawdę poważnie martwią się o przyszłość. Zważywszy przy tym, że Rządu już nie uważają za swój, nic dziwnego, że coraz częściej puszczają im nerwy. Zaczynam się o nich bać.
„Tam [w Polsce] jest miło, bo tam zawsze się czeka. Tam zawsze się wszystko „buduje”, tam nigdy nic nie jest gotowe. Tam zawsze trwa „jutro” (...). Ale z jednego nikt nie zdaje sobie sprawy, bo to ciężko: że nic już nie będzie jutro, bo jutro to oszustwo. Zawsze jest tylko teraz. Teraz widzę (...), że na nic tam już nie mogę czekać. Że tak, jak tam jest, tak będzie zawsze (...)”. Dziennik” Sławomira Mrożka
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka