Witam,
Nie wiem co siedzi w głowach władcom marionetek, że zdecydowali się wystawić pana Szymona Hołownię. W końcu wiedzą więcej niż my wiemy. Na przykład wiedzą o co chodzi w sprawie Banasia, czego my niestety nie wiemy. Ale według stanu na dzisiaj, możemy sobie coś podywagować, nie? Z matematyki wychodzi mi, że efekt Hołowni może być zaskakujący dla wszystkich.
Co wiemy z grubsza:
W I turze:
- Wiadomo, że Duda weźmie "swoje" 40-50 %.
- Wiadomo, że AntyPiS też weźmie "swoje" 40-50 %
- Zostaje Konfederacja ze "swoimi" 8 - kilkanaście %
- Bez Hołowni, podział AntyPiSu był w miarę jasny: kandydat PO 25-30%, Lewica swoje kilkanaście %, Kosiniak też kilkanaście %.
- Z Hołownią, podział AntyPiSu będzie zupełnie inny. Przecież jeżeli Hołownia komuś odbierze głosy to kandydatowi(tce) PO. I może się zrobić: PO - kilkanaście, Hołownia kilkanaście, Lewica kilkanaście, Kosiniak kilkanaście.
I tu dochodzimy do kandydata Konfederacji. Wiadomo, że sytuacja gospodarcza i ostatnie zawirowania w obozie władzy, muszą się odbić na wyniku Dudy, który i tak nie jest wielkim ulubieńcem pisowców. A przecież trudno się spodziewać, żeby wyborcy PiS przenieśli głosy na kogoś z AntyPiS, pozostaje kandydat Konfederacji. Jeżeli dodamy do tego informację, która gdzieś się pojawiła, że z Konfederacją współpracuje nieoficjalnie były polityk PiS (Ja obstawiam Adama Hofmana); i tę rękę w ich działaniach widać. Mówi się już teraz o 12 procentach Konfy.
I zrobi się podział: Duda dużo, i pięciu kandydatów po kilkanaście procent. A w tej sytuacji może się zdarzyć wszystko, czyli starcie Bosak - Duda w II turze również. Jak myślicie, kogo poprze wtedy mainstream? :)
Pozdrawiam :)