Witam,
Spotkałem się tutaj od kogoś z zarzutem, że nie można stosować logiki bo ludzie niekoniecznie zachowują się logicznie. Jest w tym pewne nieporozumienie i Wam to zaraz wytłumaczę na podstawie przykładu:
Jeżeli ktoś zdradził żonę z najbrzydszą kobietą świata, to jest to rzeczywiście zachowanie nielogiczne. Ale zauważcie, że konsekwencje takiego zachowania w postaci wpadki, choroby, kaca czy rozwodu są już jak najbardziej logiczne :)
Dlatego cała sztuka nie jest w tym, żeby analizować logiczność zachowań, które mogą być nielogiczne; ale związki przyczynowo-skutkowe bo te zwyczajowo logiczne już są.
Jeżeli tę prostą zasadę już zrozumieliście, to mam dla Was pewne zadanie.
Zaryzykuję tezę, że następujące zdarzenia mają wspólny mianownik:
- stosunkowo słaby wynik wyborczy PiS,
- sprawa Banasia (tu proszę przyjąć za aksjomat, to, że wybierając Banasia na szefa NIK, wierchuszka PiS wiedziała o jego sprawkach. Wydaje się to oczywiste, stąd i oczywisty aksjomat)
- wyjście przez PiS tuż przed wyborami z płacą minimalną (w oczywisty sposób położyło to wynik PiS)
- wejście Konfederacji do Sejmu (i tu są dwie tajemnicze dla mnie rzeczy: dało się sfałszować wybory do PE a teraz się nie dało? Dziwne. No i absurdalne zachowanie TVP, która nagoniła głosów Konfie)
I nie chodzi tutaj o proste wnioskowanie typu, że sprawa płacy minimalnej przełożyło się na słaby wynik PiS. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że zwykle sprawny kampanijnie PiS mógł po prostu popełnić aż taki błąd.
I jedna moja uwaga: To, że pan Banaś ma coś tam za uszami, wcale nie wyklucza tego, że jest sprawnym urzędnikiem. Co prawda osobiście uważam, że jego działalność jako szefa KAS przyniosła więcej szkody niż pożytku, nie zaprzeczając pożytków; ale wcale nie oznacza to, że jest kiepskim urzędnikiem.
Ktoś potrafi znaleźć ten wspólny mianownik? Coś co łączy te cztery zdarzenia w całość?
Pozdrawiam :)
