Już dość dawno temu uświadomiłam sobie, że potrawy lub produkty spożywamy wyłącznie w dzieciństwie. Do takich potraw należy kogel-mogel: starannie rozbite jajka, białko i żółtko oddzielnie, i ubite - białko na sztywno, a żółtko aż do zbielenia i rozpuszczenia się cukru. Niektórzy używali cukru-pudru, ale ja uważałam, że zmienia on smak potrawy. Ubite białko przekładało się do żółtka, mieszało i jadło. Dla odmiany można było dodać kakao lub soku z cytryny. Mój syn chyba nigdy kogla-mogla nie skosztował, bo zaczęło się szaleństwo salmonelli, a potem ptasiej grypy ...
A kasza manna?... Sztuką było ugotować ją tak, żeby nie miała grudek, ale z dodatkiem soku owocowego (rodzice robili hektary przetworów) smakowała wyśmienicie. I była bardzo widowiskową potrawą po dodaniu czerwonego soku ...
Kisiele i budynie ... Kisiel mama często uzupełniała bitą śmietaną, a do budyniu (śmietankowego lub waniliowego - inne u nas nie miały wzięcia) też dodawało się czerwony sok. Niedzielne kisiele mama robiła z soku i mąki ziemniaczanej ...
Kakao - dziś już bym nie wypiła, ale kiedyś bardzo lubiła. Oczywiście - nie takie błyskawiczne, tylko takie z proszku, które trzeba było zagotować w mleku - innych chyba nawet nie było ...
Lane kluski na rosole - znów potrawa wybitnie dziecięca. Na gotujący się rosól wylewało się jajko rozbełtane z mąką, mieszało się to i gotowało jeszcze chwilę.
Ryż zapiekany z jabłkami. Potrawa przedszkolna - nic więcej nie dodam!
Tarta marchew z jabłkiem, jako dodatek do drugiego dania lub samodzielna przekąska. Smak pewnie i dziś mógłby mi odpowiadać, ale konsystencja ... brrrr!
"Ciepłe lody". Miało to wygląd zwykłych lodów w waflu, ale było zrobione z jakiejś kolorowej, słodkiej masy inie było zimne.
Lizaki - aż nie chce się wierzyć, że kiedyś mi smakowały!
I przysmak specjalny - kosztele. Jabłka, których dziś już nie ma, a które zostały wymyślone specjalnie dla dzieci: z wyglądu niepozorne - nieduże, zielono-żółte - ale ten smak i aromat... To była kondensacja cukru i przesłodkiego aromatu, połączona z niesłychaną soczystością. Dorośli nigdy ich nie jedli, zresztą byłaby to profanacja - kosztele były dla dzieci i koniec kropka!
A na koniec - smak wstydliwy, i ręczę , że tylko i wyłącznie mój własny! Zawsze, gdy jeżdziłam do dziadków na wieś, podkradałam zwierzętom ziemniaki z parowara. Babcia próbowała mnie przekonać do cywilizowanych ziemniaków w mundurkach, ale ja wolałam te świńskie. Strasznie mi smakowały ....
Ciekawa jestem, czy ktoś pamięta może inne potrawy, niż wymienione przeze mnie? ...
Inne tematy w dziale Rozmaitości