Na przełomie lat 2014/2015 w mediach ukazały się informacje o mobbingu w Ministerstwie Zdrowia. Skala zjawiska była porażająca, ponieważ aż kilkadziesiąt osób ujawniło, że stało się ofiarami pracowej przemocy. Do coming-outu koleżeństwo namówiła Joanna Koczaj Dyrda, prawnik zatrudniona w służbie cywilnej - i to właśnie na nią ruszyły najcięższe działa Ministerstwa. Kobieta wygrała sprawę w Sądzie Pracy: dostała odszkodowanie i została przywrócona na swoje stanowisko; pracodawca musiał ją też publicznie przeprosić. Czy to wszystko satysfakcjonuje panią Joannę? … Nie!
A dzieje się tak, gdyż to właśnie pani Joanna, sądownie usankcjonowana ofiara mobbingu, została zmuszona do odejścia z pracy w Ministerstwie Zdrowia! Jak wyjawiła kobieta w rozmowie z portalem GoWork: "Główny sprawca mojego nieszczęścia decyzją ministra został przeniesiony na stanowisko radcy prawnego do podległej instytucji, drugi - awansował. Inna osoba nadal sprawuje wysokie kierownicze stanowisko w resorcie".".
Nie wiem, czy sprawa została przeze mnie dostatecznie jasno naświetlona: pani Joanna była mobbowana i wytoczyła Ministerstwu proces w czasie rządów PO-PSL, natomiast została zmuszona do odejścia z Ministerstwa Zdrowia na początku roku 2019 - jak najbardziej za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości. "Dobrej - piiip - Zmiany" … Ofiara została zaszczuta i musiała szukać sobie nowej pracy, a jej prześladowcy albo nic nie stracili, albo wręcz awansowali.
I tu leży wyjaśnienie, dlaczego następne wybory Prawo i Sprawiedliwość przerżnie z kretesem.
https://natemat.pl/265453,mobbing-w-ministerstwie-zdrowia-urzedniczka-wygrala-proces-tak-ja-nekano
