Jak co roku po Świętach Bożego Narodzenia, głównie (bądź jedynie) w Polsce księża katoliccy ruszają na tzw.kolędę czyli wizytę duszpasterską. Ruszają, aby spotkać się z parafianami, porozmawiać o ich problemach, o tym, co się dzieje w danej parafii etc. Jak co roku także śledząc portale społecznościowe, można z łatwością zauważyć, że większość z portali albo ma z tego ubaw, ma z tym problem albo chce nie wiem być może kogoś rozbawić.O co dokładniej chodzi? A mianowicie o poradnik na temat tej wizyty. Chociaż w każdej parafii księża podkreślają, jak należy się do niej przygotować, niektóre portale same takie informacje publikują. Od tego, co należy przygotować na każdą kolędę, po to ile ksiądz "przesiaduje" u nas w domu, a kończąc na tym, ile powinno się dać do koperty.
Dlaczego o tym wspominam?Bo przecież nie jest nic złego, nie każdy może wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi w wizycie księdza. Choć to z drugiej strony dla każdego, nawet ochrzczonego powinno być jasne i klarowne. Żeby było jasne: nikomu nie zabraniam o tym, pisać. Ale radziłbym przyjrzeć się innej stronie medalu.
Mianowicie chodzi o całą otoczkę, jaka wytwarza się wokół tego wydarzenia. Pod niemal każdym artykułem na ten temat nie brak prześmiewczych komentarzy na ten temat. Można przeczytać o tym, że ktoś specjalnie wychodzi z domu podczas kolędy, że się chowa w pokoju, zamyka w mieszkaniu i nie otwiera drzwi, poprzez drwiny, że ja nikogo nie sponsoruje, a kończąc zapewne ( choć tego na razie nie czytałem) na ogólnych żartach z Kościoła. Oczywiście wszystko dzieje się przy absolutnie biernej postawie administratorów tychże stron. Bo w sumie raczej takowej spodziewać się nie można, wszak żyjemy w epoce tak wolnej, że pisanie o Kościele w formie żartu, drwin, to przecież satyra, a nie obraza uczuć religijnych.
Zaznaczyć trzeba dwie rzeczy: pierwsza to kłamliwy obraz księży przedstawianych w niemalże każdym materiale. Ja osobiście poprzez przyjmowania księdza po kolędzie, ale i w sytuacjach, kiedy z nim rozmawiam, nigdy nie spotkałem się z tym, co mówią w telewizjach mainstreamu bądź w relacjach innych osób. Zawsze ciepło, serdeczność, miła rozmowa. Nigdy narzucania ile opłat, że za mało etc. Nie wiem, być może ktoś, kto ma uprzedzenia lub z góry narzucony pogląd albo lubi wchodzić w dyskusję, to wtedy wiadomo, że mogą wyniknąć różne rzeczy. To, że zdarzają się różne przypadki z Kościele za które duchowni przepraszają, to rzecz normalna. Czasem trudna do rozmowy także przez długie lata, ale najważniejsze, że jest odwaga to powiedzenia przepraszam. Prędzej czy później. Nie można od razu szydzić i nienawidzić.
Drugą sprawą jest kwestia wyboru, dobrowolność. Nikt nikomu kapłana przyjmować nie każe, najczęściej są pytania czy dana osoba przyjmie księdza. Wszystko z zachowaniem jak sądzę kultury i szacunku dla drugiego człowieka. Jeśli ktoś wyrazi taką wolę, to dobrze, a jeśli nie, to jego wybór. Nie ma co z tego powodu robić hałasu i wylewać żali, pogardy dla kapłana, który najczęściej nic nie zrobił. Ani jest też chlubą chwalenie się, że jak nie przyjmuję, jak wspomniałem, że wychodzę z domu. To świadczy o naszej kulturze, a w zasadzie jej braku. I należy też wspomnieć o tzw. kopercie. Tutaj także nikt nikomu nic nie każe. Jest ostatnio utarty w liberalnych zwyczajach taki trend, że trzeba dużo włożyć, bo może być za mało. I ludzie, a przynajmniej ci z wielkich miast, tak postępują. Ale w gruncie rzeczy jest odwrotnie: kto nie ma, kogo nie stać, do koperty nic wkładać nie musi. Tak jak w przypadku tacy niedzielnej.
Także podsumowując: kolęda w ostatnim czasie stała się przedmiotem drwin i żartów. Oczywiście jest to kolejny powód do ataków na Kościół. Ale z drugiej strony nie powinno robić się wokół tego tyle szumu: jest dobrowolność, więc nikt nikomu nie narzuca niczego. A chwalenie się swoją głupotą i brakiem ogłady, zaszczytu nikomu nie przynosi.
