Przyznam szczerze: przy każdej zmianie selekcjonera reprezentacji Polski, dawałem i nowemu szkoleniowcowi, ale i całej kadrze, kredyt zaufania. Mimo, że od początku może kogoś nie ceniłem. Obserwując jednak dzisiejszą decyzję Probierza, a potem wpis Lewandowskiego, jestem zagubiony, zszokowany. Trudno mi jest teraz wyobrazić sobie dalsze losy reprezentacji. Owszem kadra będzie grać, ale stracił część fundamentów.
Nie wiem na ile dzisiejsza decyzja selekcjonera to jego głupota, a następnie ta o rezygnacji z gry w kadrze Lewandowskiego, to jego foch. Jedno jest pewne: z całą pewnością od dawna iskrzyło w narodowych barwach, a dzisiejsza decyzja to tylko wybuch bomby. Pytanie czy nie ostatniej.
Z perspektywy Probierza: miał prawo zmienić sam kapitana, ale dobrym zwyczajem robiło się to przy zebraniu całości piłkarzy. Nigdy albo bardzo rzadko była to decyzja samego trenera. Probierz zerwał trochę z tą tradycją, czym może wywołać zwłaszcza u młodych piłkarzy, pewne obawy, niepokój. Jaki Lewy był taki był, może nie był takim kapitanem jak Ronaldo czy Messi, ale na boisko młodzi gniewni, mogą czuć się niepewnie. Ale z drugiej strony mogą odżyć. Nie wiadomo. Ale z całą pewnością, że nie robi się tego bez obecności samego zainteresowanego. Takim ludziom jak Lewandowski, Ronaldo, się nie robi. Czy w Portugalii czy Argentynie, zachowują pewną tradycję. Tutaj nastąpiło jednowładztwo Probierza uważam, że przy pełnej aprobacie skompromitowanego Kuleszy.
Z punktu widzenia Lewandowskiego: uważam, że trzeba powiedzieć, że jego czas chyba dobiegł końca. Lub jest na ostatniej prostej. Zrobił wiele, choć do czasów Nawałki, absolutnie mnie nie przekonywał. Kadra narodowa to powinno być dobro wspólne, nie powinno się na nią przyjeżdżać jak na wakacje, coś do odklepania czy premii. Można mnożyć przykłady innych graczy z innych reprezentacji. Niestety Lewy i jego kompanii chyba nie do końca do rozumieją. Dlatego z drugiej strony decyzja Probierza, może być w końcu jakimś przełomem. Żadnych "świętych krów".
Czas pokaże skutki tego, co się stało. Na Mundial awansujemy, ale może już bez Lewego i może bez werwy, która mogłaby nas ponieść wyżej niż faza grupowa.
Inne tematy w dziale Sport