Dzisiaj krótko o projekcie ustawy autorstwa PO dotyczący mowy nienawiści i zaostrzenia za nią kar. Stosowny dokument politycy partii rządzącej złożyli u marszałek Kopacz. Ja nie przewiduję bynajmniej jej szybkiego przyjęcią. Przede wszystkim należy pamiętać, że z podobnym pomysłem wyszła kilka ładnych miesięcy temu sama marszałek Kopacz. Ale przez następne tygodnie nie było o tym słychać czyli należało uznać, że pomysł upadł. Ale jeśli ustawa przejdzie (bowiem jest to autorstwa PO czyli ma ona pierwszeństwo), to niestety będzie ona kolejnym bublem prawnym.
Dlaczego??Moim zdaniem jest kilka powodów takiego stanu rzeczu: po pierwsze ustawa będzie działała co chyba będzie wielce prawdopodobne w jedną stronę i nie wyeliminuje języka nienawiści u polityków. Będzie ona swoistym "parasolem ochronnym" dla polityków PO i jej zwolenników i będzie dawała im przyzwolenie na różnego rodzaju harce i ostre słowa pod adresem swoich oponentów. Bowiem w mojej ocenie w głównej mierze to od polityków partii rządzącej i jej zwolenników (m.in. Kuczyński, Żakowski itp) zależy w jakim tonie będzie się także rozwijała debata polityczna w Polsce. A niestety dzisiaj jest tak, że np. marszałek Niesiołowski czy osławiony ekonomista Kuczyński wypowiadając ostre słowa pod adresem PIS, ale i ludzi nie związanych partyjnie z żadną formacją polityczną sprawiają wrażenie, jakby kompletnie nic do nich nie docierało; moim zdaniem sfera ich mózgu odpowiedzialna za przyjmowanie argumentów adwersarzy jest oddzielona wielkim i grubym tzw. "chińskim murem", którego nic nie jest w stanie przebić. Nie może tego zrobić ani kolejne wpadki PO ani nawet Donald Tusk. Ową regułę potwierdzają słowa Niesiołowskiego o tym, że on nie używa języka nienawiści i nie do niego te pretensje o zaostrzanie polskiej debaty politycznej. I dlatego moim zdaniem bezsensownym jest składanie do laski marszałkowskiej takiej ustawy, które w praktyce działać nie będzie. Ale jest to jednak tani i prosty chwyt propagandowy, który ma na celu pokazanie, że oto PO dba o dobry poziom debaty publicznej i chce ją stosować także dla swoich "ostrych" posłów i zwolenników. Mam obawy, że znowu nic nie pojmujący ludzie, którzy łatwo mogą zostać zmanipulowani kupią ten chwyt PO.
Moim zdaniem jednak na obecną chwilę są w Polsce ważniejsze sprawy i problemy do rozwiązania niż uchwalanie rzeczy, które nic w polskim życiu publicznym nie zmienią. Niestety w dalszym ciągu nie rozumie i chyba nie zrozumie Tusk i jego ekipa.
Inne tematy w dziale Polityka