Europoseł Michał Kamiński (jeszcze w PJN, choć raczej już tylko do czasu) za wszelką cenę próbuje sobie znaleźć miejsce na polskiej scenie politycznej. Domyślać można, że już jakiś czas temu wybór padł na PO, choć sami popularny "Misiek" odcina się wyraźnie nadal od jakiegokolwiek zamiaru wstępowania w kręgi Platformy. Jednak po zrozumieniu fiaska politycznego jakim zdaje się być PJN i nieudanej (na razie medialnej) próbie stowrzenia czegoś nowego razem z przyjaciółmi Giertychem i Sikorskim, Kamiński uznał chyba, że nie ma co czarować opinii publicznej i sensacyjnie ogłosił: "rozważam głosowanie na PO" ( fragment jego wywiadu dla "Newsweeka").
Tym stwierdzeniem Kamiński rozbawił mnie do łez. I zapewne wszystkich obserwatorów sceny politycznej, którzy znają jego mentalność także. "Misiek" myślał zapewne, że tą wiadomością wywoła polityczną sensację, która sprawi, że polscy wyborcy zrozumieją jego decyzję, jego metamorfozę z bycia krytykiem PO do zostania jej gorącym orędownikiem. Niestety Panie Kamiński, ta pańska deklaracja (nie wiadomo czy ostateczna, bowiem tak do końca nie wiadomo jak tacy ludzie się politycznie zachowają) nie wywołała i raczej nie wywoła wielkiej sensacji. Ja sam miałem już osobami typu Kamiński czy Giertych już się nie zajmować, ale kilka słów postanowiłem napisać z powodu rozbawienia jakie mnie ogarnęło po deklaracji spin-dokotra. Sami Kamiński może zostać uznany za politycznie niewiawrygodnego po raz trzeci zmieniając obóz polityczny, a jednocześnie ten ostatni (czyli PO) krytykować z jednej strony, a z drugiej się do niego przymilać. Ale im bliżej do 2014 r. czyli europejskich wyborów, tym więcej będziemy słyszeć o większych "kwiatkach" w wykonaniu Kamińskiego.
Inne tematy w dziale Polityka