Jarosława Kaczyński goszczący z wizytą w Gruzji przyjął z rąk prezydenta tego kraju order Zwycięstwa Św. Jerzego.Wcześniej odznaczenie tego kraju uhonorowany został ś.p. Lech Kaczyński. Ogólnie Kaczyńscy są w Gruzji bardzo poważani. W szczególności Lech, który bardzo angażował się w politykę na rzecz Gruzji. Przyjęcie orderu przez prezesa PIS wywołało burzę na Twitterze. Przeciwnicy Kaczyńskiego, dziennikarze i politycy grzmią, że Kaczyński nie miał prawa przyjąć orderu. Bo nie pytał o zgodę B. Komorowskiego. I tak jedno zdanie wywołało lawinę dyskusji. Oto link do artykułu i dyskusji na ten temat:
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/434327,czy-jaroslaw-kaczynski-mogl-przyjac-order-od-prezydenta-gruzji.html
Moim zdaniem najrozsądniejszy głos w całej tej polemice zabrał Cezary Gmyz. Publicysta "Do Rzeczy" stwierdził, że w podobnych przypadkach o zgodę prezydenta (zapisaną w ustawie o odznaczeniach i orderach) nie pytali B. Geremek czy A. Michnik, którzy przyjmowali odznaczenia francuskiej Legii Honorowej. I co najważniejsze nie pytał także o nie D. Tusk, kiedy to w czasie swojej słynnej podróży do Peru przyjął tytuł "Słońca Peru". Jakoś sobie nie przypominam, aby w tych przypadku, a przynajmniej w przypadku premiera Tuska była jakakolwiek debata o zgodzie na przyjęcie tego odznaczenia. To samo tyczy się b. prezydenta Wałęsy, który także różnej maści ordery przyjmuje. Także dyskusji o tym, czy dostał zgodę brak. Ale red. Kolenda - Zaleska zawsze musi pomóc partii rządzącej. Byle by tylko uderzyć w PIS, to może Platformie nieco przybędzie. Zresztą na marginesie nie biorę na poważnie jej politycznych rozważań.
Ale apeluję o jednakowe podchodzenie do wszystkich podobnych wypadków; nie może jeden być dokładnie w tej materii sprawdzany, a drugi nie.
Inne tematy w dziale Polityka