W dzisiejszej notce chcialem odnieść się do wypowiedzianych ostatnio słów Jana Rokity o zbliżającym się referendum, o PIS i ich ewentualnym słabym wyniku w wyborach parlamentarnych. Sam Rokita, który jeszcze w poprzednich wywiadach mówił o tym, że Kaczyński do władzy z pewnością wróci, tym razem przedstawił kompletnie inną diagnozę na temat sytuacji w polskiej polityce za kilka miesięcy.
Przyznam, że cenię sobie wypowiedzi Jana Rokity, chociaż nie wszystkie. I tym razem muszę się z nią nie zgodzić. Był polityk PO stwierdził, na antenie TVN24 BiŚ, że Prawo i Sprawiedliwość przegra z pewnością to referendum, a od frekwencji tego głosowania zależy wynik PIS-u w wyborach parlamentarnych. I w tym miejscu chciałbym polemizować z Rokitą.
Po pierwsze: jeśli chodzi o samo referendum to widać, że całe środowisko polityczne łącznie z partią rządzącą ma z nim problem. Teraz, gdy senatorowie już je dawno przegłosowali, to trzeba je jakoś wypromować, aby wyjść z twarzą z tej inicjatywy. Chociaż po uchwaleniu zmian podatkowych na korzyść podatnika będzie to trudne. Także na tym głosowaniu stracą wszyscy (lub już tracą), nie tylko Kaczyński. PIS zresztą konsekwentnie było przeciw, ale argument dopisania pytań uważam za słuszny, choć powinien być zrobiony przez samego prezydenta już na starcie lub dużo wcześniej. Ale jak już to referendum uchwalili, to sądzę, że PIS dobrze robi chcąc zapytać także o zdanie Polaków w kwestiach, po którymi podpisały się miliony obywateli. I na tej narracji PIS jak widać dużo nie traci.
Po drugie: zanim zaczniemy mówić o tym, na ile frekwencja przełoży się na wynik PIS w wyborach do parlamentu i jakie będą odpowiedzi na poszczególne pytania, należy sobie zadać pytanie: czy w ogóle będzie ono wiążące tzn. czy liczba osób wyniesie ponad 50%. Sondaże, które są publikowane pokazują w mojej ocenie tylko ludzi, którzy pójdą lub chcieliby pójść 6 września i ile z nim odpowiedziałoby na poszczególne pytanie. Sądzę, że sporo Polaków jednak nie pójdzie na to referendum widząc problemy w obozie Kukiza, co naturalnie także osłabia zapał do tej inicjatywy i samej kwestii JOW.
I po trzecie: samo referendum jest czysto polityczne. Oprócz pytania o podatnika, które już zostało rozwiązane w Sejmie, nie ma tam żadnej kwestii, która byłaby bliska Polakom. Od tych pytań naszym obywatelom nie poprawi się stopa życiowa, nie zwiększy się pensja czy emerytury ani nie poprawi ogólnie jakość życia. Także Polacy nie muszą siłą rzeczy głosować w czymś co ma polityczny wymiar. A nasi rodacy polityką za bardzo się nie interesują bądź nie chcą interesować.
Podsumowując: nie prognozowałbym teraz w przeciwnieństwie do Jana Rokity jak to głosowanie wpłynie na notowania PIS. Jak widać wiedząc o referendum Polacy i tak chcą zmiany więc sądzę, że 6 września niczego tutaj nie zmieni.
Inne tematy w dziale Polityka