W ostatnich dniach polska scena polityczna żyje nowym wydarzeniem. Mianowicie o rozpoczętej walce o samorządy. Mimo, że do wyborów jestem jeszcze prawie 2 lata, to już teraz możemy zaobserwować, że ten pojedynek pomiędzy PIS, a Platformą i chyba Nowoczesną (jeśli stworzy struktury) będzie ciekawy i być może niezwykle ostry. Nie zgadzam się na pewno z tezą postawioną przez opozycję jakoby PIS brutalnie zaczął walkę o zwycięstwo w wyborach 2018 r. poprzez szkalowanie i "politycznie" wyniszczanie m.in. prezydentów Łodzi, Lublina czy Białegostoku. Poniżej chciałbym przedstawić kilka swoich spostrzeżeń:
Po pierwsze: takie metody polityczne stosowała już Platforma w wielu kwestiach "wycinając" ludzi związanych z PIS. Oczywiście nie na szczeblach władzy samorządowej, bo od wielu lat w najważniejszych polskich miastach rządzą ludzie PO, ale na szczeblach władzy centralnej chociażby po wyborach w 2007 r. Tak więc teg typu działania nie są w polityce niczym nowym i Platforma powinna być w swoich wypowiedziach bardziej powściągliwa.
Po drugie: pomijając zarzuty wobec Hanny Zdanowskiej, które są trochę błahe (na pierwszy rzut oka nie ma się od czego przyczepić, a jeśli już, to można byłoby znaleźć coś w kwestii jej zarządzania miastem czy np. reprywatyzacją), to zarzuty wobec prezydenta chociażby Lublina były dosyć poważne. Złamał ustawę antykorupcyjną i powinien mimo wszystko ponieść konsekwencje. Należy pamiętać, że zrobiono to ewidentnie jeszcze za kadencji Platformy. Także wobec prezydenta Gdańska zarzuty nie są już takie nieistotne. I w tym przypadku śledztwo rozpoczęto za rządów PO. Zaś obniżenie pensji prezydentowi Białegostoku nie jest niczym nagannym; jeśli w mieście nie są sprawy załatwianie w sposób transparentny i prawidłowy oraz nie idą w dobrym kierunku, to nic nie stało na przeszkodzie, by tak uczynić. Zresztą pensje polityków w stosunku do zarobków zwykłych Polaków przy jednoczesnym niekiedy małym zaangażowaniu w lepsze życie mieszkańców, są często zbyt duże i powinny być odpowiednie do tego jak naprawdę pracują i jakie osiągają wyniki.
Po trzecie: nagłe zrywy obywatelskie kwestionujące zasadność działalności organów ścigania. Nie kwestionują takich wieców poparcia, często spontatnicznych zresztą potrzebnych w demokratycznym społeczeństwie. Ale są one nieraz poparte błędnymi informacjami czy to ze strony mediów mainstreamu czy polityków opozycji lub patrzeniem w sposób postawiony tylko i wyłącznie na zysk nie tylko polityczny. W sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku prezydenta Lublina czy Warszawy bądź Gdańska, ale i w przypadku każdego innnego polityka (w szczególności tego najbardziej lubianego), powinno nad interesy mieszkańców, swoje politycznie bardziej zależeć na honorze i uczciwości. Dla dobra sprawy: złamałem (am) prawo i podaję się do dymisji. Także ludzie protestujący w ich obronie powinni mieć na względzie takie wartości. Niestety w dobie pogoni za pieniędzmi, większymi zarobkami, daleko posuniętej nowoczesności i politycznej poprawności, zapomina się o tym. A to niestety smutny obraz naszego społeczeństwa.
Podsumowując: cała tak afera o samorządy mogłabyć przez PIS inaczej rozegrana. Niestety zrobiono to nieudolnie i całkowicie rozłożono politykę informacyjną na ten temat. Wystarczyłoby kilka prostych słów, a niestety wciąż u rządzących jest myślenie, że można to załatwić jak najmniejszym nakładem sił bądź rozejdzie się to po kościach. To największa bolączka PIS, która musi zostać szybko rozwiązania. A wiadomo, że mimo całego tego szumu i walki o większą niezależność samorządów, to i tak były i będą w dużej mierze zależne od władzy centralnej. Powinni o tym pamiętać szczególnie lokalni radni i włodarze.
Inne tematy w dziale Polityka