Mirek-R Mirek-R
180
BLOG

INWESTUJMY W ROZSĄDEK – odp. P.Kowalowi i I.Janke

Mirek-R Mirek-R Gospodarka Obserwuj notkę 9

 

Chciałbym odpowiedzieć Pani Kowalowi i także Panu Janke na ich artykuły w/s frankowiczów.

Może najpierw co myślę nt. kredytów ogólnie.

W czasach kiedy na scenach politycznych świata zamiast polityków mających sprecyzowane poglądy pojawili się pseudo-celebryci – skoncentrowani tylko na sondażach i czerpaniu profitów z utrzymywaniu się przy władzy – wymyślono tzn. tani kredyt.

To że rząd był skoncentrowany tylko na sobie, nie zmniejszało oczekiwań ludzi odnośnie poziomu życia na którym chcieliby funkcjonować. Dlatego bankierzy (a raczej banksterzy) podpowiedzieli genialne rozwiązanie: dajmy ludziom dziś te pieniądze, które oni zarobią w przyszłości. Kupią sobie auta, mieszkania, domy i będą happy. Dodatkowo będą tak skoncentrowani na pracy na dwóch etatach aby spłacić te kredyty, że nie będą się interesować co tam rząd wyprawia – będą siedzieć w pracy a nie manifestować na ulicy.

Zgodnie z oczekiwaniami - rządzących nie trzeba było długo do tego namawiać.

Bankierzy mało ryzykowali – w razie czego znacjonalizuje się straty (zapłacą podatnicy), rząd też mało ryzykuje – ryzykują praktycznie tylko obywatele, bo to oni ostatecznie będą spłacać te zobowiązania.

Rządzący pokochali kredyty - dlatego tak łatwo zadłużają kraje i pozwalają na zadłużanie się ludzi. Bo to pozwala obywatelom żyć na poziomie na który ich nie stać, maskuje wielkie "nic-nie-robienie" rządów i odkłada problemy na przyszłość. A w międzyczasie można korzystać z władzy.

 

Pan Kowal pisze że frankowicze „tworzą mądrą polską nowoczesność.” .

A ja się pytam – nigdy nie słyszeli że kursy walut się zmieniają? Byli absolutnie pewni że sytuacja Polski będzie dobra (zgodnie z bajkami rządu)?, nigdy nie zdarzy się utrata pracy itp.?

Jaka jest ta ich mądrość? Zdolność przewidywania, realnej oceny sytuacji kraju i własnej?

Może po prostu poszli takim „owczym pędem” po kredyty we frankach bo chcieli mieszkanie/dom na który bez kredytu ich jeszcze nie było stać, wierząc bankowym naganiaczom i pseudo-ekspertom. Jak czytam w komentarzach ludzi stwierdzenia typu „kto mógł przypuszczać...”, „eksperci mówili...” itp. to mam pytanie: jaka jest odpowiedzialność finansowa Pani z banku albo eksperta za spłatę kredytu przez osobę, która na podstawie ich rad go wzięła? Może to jest odpowiedź na pytanie czy należy takim ludziom ufać?

Poza tym rozumiem, że banki nie żądają do frankowiczów nic ponad to, co jest zapisane w umowie. Nie czytali przed podpisaniem? Nie analizowali?

Niestety świat jest tak skonstruowany że trzeba płacić za brak rozsądku. Przykre, ale tak jest.

Poza tym proszę nie zapominać o jednym – nie tylko frankowicze marzą o własnym domu. Jest bardzo duża grupa ludzi, która mieszka sobie teraz w jakiś ciasnych wynajętych mieszkankach i oszczędza na własne mieszkanie lub dom. Jeśli poprzez jakieś działania (nawet zmianę kursu franka na nie-rynkowy) rządzący będą chcieli darować frankowiczom kilkadziesiąt tysięcy złotych, to tyle samo dołożą tym oszczędzającym? Czemu ci, którzy nie wzięli kredytu, mieszkają w ciasnym wynajętym mieszkanku i oszczędzają mają być gorsi? Bo byli bardziej przewidywalni i rozsądni?

Rządzący będą chcieli zrobić z nich frajerów?

 

Rozumiem że frankowicze to duża grupa wyborców, ale jakie wartości rząd (przyszły) powinien promować – branie kredytów na zasadzie „jakoś to będzie” czy rozsądek?

 

 

 


 

Mirek-R
O mnie Mirek-R

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka