Mirek-R Mirek-R
215
BLOG

CZY WYBÓR DONALDA TRUMPA OSTATECZNIE POGRZEBIE BREDNIE O „KOŃCU HISTORII”?

Mirek-R Mirek-R Polityka Obserwuj notkę 0

image


Od kiedy na Węgrzech rządzi Wiktor Orban, w Polsce Jarosław Kaczyński  a w USA Donald Trump obserwujemy coraz większą i narastającą wściekłość elit „starego porządku”. Patrząc na to wszystko co dzieje się w USA można odnieść wrażenie, iż za działaniami zwolenników tamtejszej aktualnej opozycji stoją te same agencje PR-owe, które organizowały u nas protesty KODu oraz doradzały Platformie i Nowoczesnej w budowaniu zupełnie idiotycznej narracji o zagrożeniu demokracji i tworzącym się faszystowskim reżimie.

Demonstracje uliczne, rzesze celebrytów nie potrafiących przepuścić żadnej okazji aby okazać swoją niechęć dla aktualnych władz, pogarda dla „tych którzy wybrali” a także modelowanie opinii publicznej poprzez lewicowe media jakoby prawie wszyscy obywatele sprzeciwiali się obecnym rządom – i u nas i w USA wygląda to podobnie. W Polsce tzw. artyści nie potrafią odebrać prawie żadnej nagrody bez demonstracyjnych żartów z PiSu i Prezesa, w USA Madonna na wiecu mówi do Prezydenta używając popularnego słówka na „f” a zachwycony tłum szaleje z radości.

Równocześnie wielu komentatorów wybór Trumpa czy PiSu komentuję bliżej nieokreśloną „falą zmian” przetaczającą się przez świat. Pokazuje to, iż ludzie ci nie za bardzo rozumieją co się stało.

Świat wokół nas komplikuje się coraz bardziej. Internet, globalizacja, względnie tanie loty powodują, iż liczba powiązań między osobami lub firmami nieustannie rośnie. W każdej chwili możemy dowiedzieć się co dzieje  się na innym kontynencie (typu: kotek utknął na drzewie w Australii…), ale równocześnie liczba docierających do nas informacji jest tak duża, iż nie mamy już czasu na ich szczegółowa analizę i zrozumienie. Dlatego politycy skończyli ogarniać otaczający ich świat i kawałek po kawałku zaczęli przekazywać go w zarządzanie specjalistom, którzy pod przysłowiowym dywanem doradzają osobom których mądre miny widzimy na szklanym ekranie – tak naprawę do końca nie wiadomo jakie interesu realizując. A politycy wycofali się w sferę postpolityki – spektaklu dla gawiedzi opartego na emocjach. Przestało się liczyć wieloletnie doświadczenie i przygotowanie – w cenie zaczęły być umiejętności aktorskie i poruszanie się w świecie social media. Politycy uczynili z polityki cyrk, a potem z przerażeniem odkryli, iż wcale nie muszą być najlepszymi aktorami na scenie którą zbudowali. Przychodzą ludzie jak Donald Trump - z doświadczeniem w reality show - i okazują się lepsi, bardziej mobilizują ludzi i mówią dokładnie to co lud chce słyszeć. Bez kagańca politycznej poprawności.  Równocześnie są też skuteczniejsi. Donald Trump wydał na kampanię dwa razy mniej niż Hillary Clinton, uzyskał prawie 3 mln mniej głosów ale zebrał je tam gdzie musiał – zdobywając bezpieczną przewagę w głosach elektorskich. Maksymalny efekt przy minimalnych nakładach – jak przystało na dobrego biznesmena.

Jednakże co oznacza wybór w Polsce i w USA osób uważanych za prawicowe? Czy był on tylko sprzeciwem przeciwko dotychczasowym lewackim elitom - oderwanym od rzeczywistości i zajmującymi się wyimaginowanymi w dużej mierze problemami  - czy czymś znacznie więcej?

Moim zdaniem był ostatecznym zaprzeczeniem i pogrzebem poglądu o „końcu historii”.  Którego nigdy nie było i nie będzie. Ale wiara w niego rodzi niesamowitą agresję.

Pokolenie’68 – umywszy się z błota Woodstock’u - swoim „marszu przez instytucje” zawłaszczyło  wiele ważnych dla USA podmiotów – uniwersytetów, mediów, instytucji kultury, think-thanków.
W rezultacie aby nie wypaść z medialnego obiegu dobrze było mieć poglądy lewicowo-liberalne. W ten sposób – poprzez oddziaływania mediów i owych zawłaszczonych instytucji -  urosły całe pokolenia osób, które uważają, iż lewicowe poglądy: ideologia gender i walka z ociepleniem klimatu, prawa dla gejów, ateistyczne państwo, dostępna aborcja, otwarte na wszelkie mniejszości i dziwactwa społeczeństwo - w połączeniu z liberalną gospodarką - są ostatecznym etapem rozwoju ludzkości – czymś do czego powinny dążyć wszystkie społeczeństwa i poza tym nie ma już nic więcej. Koniec historii. Ostateczna doskonałość.

W rezultacie takiego myślenia zwycięstwo w wyborach przedstawicieli reprezentujących inne, konserwatywne  wartości i poglądy jest nie tylko zwycięstwem innej opcji politycznej, ale wręcz grzechem śmiertelnym. Czymś, co cofa społeczeństwo w rozwoju, niszczy dorobek wielu pokoleń i nigdy nie powinno mieć miejsca. Aby zapobiec takiemu „odwróceniu biegu historii” można a nawet powinno uciec się do ręcznego sterowania demokracją – czy to poprzez presję na elektorów - aby nie przegłosowali na kandydata który wygrał wybory, czy to przez zblokowanie wszelkich groźnych dla „końca historii” zmian za pomocą instytucji prawnych, takich jak Trybunał Konstytucyjny lub Sąd Najwyższy, czy przez manipulacje medialne. Cel uświęca środki.  

Z tego samego powodu również w Polsce agresja po obu stronach politycznego sporu nie jest symetryczna. Wystarczy poczytać internetowe komentarze. O ile zwolennicy PiS często szeregowych zwolenników PO nazywają trochę pieszczotliwie „lemingami” (sugerując, iż dają sobą w dużej mierze manipulować), a „grube ryby” Platformy spotykają się z określeniami sugerującymi, iż są złodziejami i cwaniakami (którzy dorobili się nieuczciwie na majątku narodowym) - to określenia dotyczące osób wspierających PiS są znacznie bardziej agresywne i wulgarne. Określenia „ciemnogród”, „debile” itp. należą do najbardziej łagodnych. Zwolennicy PO tzw. PiSowców traktują prawie jak podludzi, którzy przynoszą wstyd za granicą, nie rozumieją (ich zdaniem) świata, boją się go, wierzą w jakieś gusła (chodzą do Kościoła) i są za rządami twardej ręki ograniczającymi prawa człowieka i zakres swobód demokratycznych. Wytłumaczenie, iż epitety te są wyrazem wściekłości osób oderwanych od przysłowiowego koryta i chcących aby „wróciło to co było” moim zdaniem nie tłumaczy aż takiej agresji względem nowych rządzących i ich zwolenników. Przecież nie wszyscy zwolennicy PO, KODu i odchodzącego układu są beneficjentami minionego porządku. Wśród tych ludzi można znaleźć wiele osób wykształconych, z wysoką pozycją zawodową zdobytą bez układów czy znajomości, których raczej trudno podejrzewać o dziecinną naiwność lub zwyczajną głupotę. A jednak powtarzają medialne wrzutki o zagrożeniu demokracji, konstytucji, rodzącym się faszystowski reżimie itp. Oni rzeczywiście w to wierzą. Ponieważ wcześniej uwierzyli w „koniec historii” i wieczną trwałość lewicowego światopoglądu i liberalnej gospodarki – ostatecznego etapu rozwoju ludzkości.

Dlatego czym szybciej nauczymy naszych przeciwników politycznych, iż nie ma i nigdy nie będzie żadnego „końca historii”, tym szybciej uda nam się na nowo rozmawiać. Ani w Polsce ani w USA tak ostry spór niczemu dobremu nie służy. Szczególnie iż świat zaczyna na naszych oczach zmieniać swój dotychczasowy porządek. Musimy znaleźć w nim swoje miejsce – co jest niewiarygodnie trudne – bo o jak najlepsze miejsce grają wszyscy.

Jedyną stałą rzeczą na świecie jest nieustanna zmiana. „Koniec historii” - idealne społeczeństwo naszych marzeń nigdy nie nadejdzie – bo nikt nie ma monopolu na prawdę i ostateczną mądrość. Każda zmiana – także zmiana władzy – jest tylko zmianą, kolejną próbą (czasami daleką od doskonałości) szukania lepszego porządku rzeczy. Ale nie burzy żadnego idealnego stanu. Naiwna wiara w „koniec historii” nie może być podstawą aby odbierać części społeczeństwa prawa do wyboru władzy zgodnie ze swoim przekonanie, uzasadnieniem agresji i prób sterowania demokracją.

Thomas Jefferson napisał w „Deklaracji niepodległości USA”, iż ludzie są równi, a „Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, a w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i PRAWO DO DĄŻENIA DO SZCZĘŚCIA”. Wszyscy mamy prawo szukać owego „lśniącego miasta na wzgórzu”, społeczeństwa ostatecznej doskonałości. Ale również wszyscy musimy mieć świadomość, iż tak naprawdę nigdy go nie znajdziemy. Będziemy wiecznie szli, ale nigdy nie dojdziemy. I może dobrze. Co będzie napędzało dalej nasze działania, jeśli nie będzie już marzeń o lepszym świecie?

 

Mirek-R
O mnie Mirek-R

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka