Dużo mówi się ostatnio o jakiś Ryśkach, spotkaniach na cmentarzach, korupcji. Zapomina się jednak o społecznym wymiarze afery hazardowej. O tysiącach osobistych tragedii jakie bezwątpienia przeżyło wiele polskich rodzin dzięki temu że gdzieś tam u góry ktoś sprzyjał półświatkowi zajmującemu się hazardem. W tym kontekście optymistycznie brzmią słowa premiera o wojnie z jednorękimi bandytami. Pytanie czy to tylko nie kolejna zwykła obietnica bez pokrycia?
Rafał lat 40. Żona, dwójka dzieci. Pracuje w fabryce. Zarobki na niskim poziomie. Żona zresztą podobnie. Od jakiegoś czasu Rafał zaczął wracać później z pracy, w soboty czy niedziele wyszedł ?na chwilę? by zagrać ze znajomymi. Teraz cały wolny czas spędza w salonie gier. Wciągnęła go ta walka z jednorękimi bandytami. Wciągnęła na tyle, że do ruiny doprowadził swój budżet rodzinny. Przegrał całą pensję- nie jedną pensję. Wziął więc liczne kredyty- na dowód w różnych instytucjach finansowych oferujących tego typu kredyty. To też przegrał. Znaleźli się jednak koledzy, którzy pożyczą. Stopa procentowa co prawda wysoka, ale jak w końcu się uda wygrać to wszystko ureguluje. Nie udaje się-a jeśli już coś się uda wygrać to i tak to wraca do maszyny. Rafał nie może już przeżyć dnia bez Jednorękich Bandytów. Cierpi na tym nie tylko finansowo, cierpi także w życiu osobistym. Popsuły się stosunki z żoną, bo ta jest przeciwna jego postępowaniu. Ciągłe kłótnie. Cierpią też dzieci, obserwując kłócących się rodziców i odczuwając coraz skromniejsze życie. Do tego po piętach depcze Komornik i dużo bardziej od niego groźna ?firma windykacyjna?- to koledzy upominają się o kasę. Tworzy się błędne zamknięte koło z którego Rafał wyrwać się nie potrafi. Zawsze obiecuje sobie, że to ostatni raz- że nie będzie już grał albo że tylko za kilkadziesiąt zł. Jednak gdy staje przed maszyną to traci kontakt z rzeczywistością. Stacza się na samo dno. Hazard rujnuje mu życie.
Takie historie dzieją się obok nas. Sam osobiście znam dwie bardzo do tej wyżej podobne. Byłem bezpośrednim świadkiem tego jak wiele tragedii przynosi uzależnienie od hazardu. W programie ?Radio Zet z bliska? w ubiegłą sobotę chłopak pracujący w pubie w którym są maszyny opowiadał o ludziach, którzy potrafią spędzić grając na maszynach od 10 rano do późnych godzin nocnych. Opowiadał jak uzależnieni się staczają, co gorsza opowiadał o młodych ludziach, młodzieży z podstawówki czy szkół średnich, już od tego uzależnionych. To są wielkie tragedie. Fakt faktem powstają w wyniku ludzkiej głupoty, niemniej boli to że ktoś tam ?u góry?, ktoś u władzy, być może ktoś w polskim rządzie wspierał ten biznes. W ciągu ostatnich dwóch trzech lat salony gier, oraz maszyny w pubach wyrastają jak grzyby po deszczu. Jeszcze przed wybuchem tej afery, widząc kolejne nowopowstałe przybytki hazardu zastanawiałem się nad tym czy aby ktoś u władzy tego nie wspiera bo logiczne że by aż w tak dużym stopniu ten biznes się rozwijał to muszą być ku temu szczególnie sprzyjające warunki. Tu nie tylko chodzi o prawa rynku, ale o przychylność decydentów. Jak podaje Ministerstwo Finansów w 2004 roku na terenie całego kraju było tylko ok. 700 automatów do gier w 2007 roku ta liczba wzrosła już do 28 tysięcy, do końca pierwszego półrocza bieżącego roku tych automatów funkcjonuje już ok. 47 tysięcy. Olbrzymi skok w tak krótkim czasie prawda?
Premier parę dni temu obiecał że Salony Gier powoli w Polsce będą topnieć. Koncesje które wydaje się na 5 lat, nie będą odnawiane a nowych nie będzie się wystawiać. Piękna inicjatywa pod którą podpisuje się obiema rękami, tylko jakoś trudno mi uwierzyć że ta obietnica premiera będzie w 100% spełniona. Może i faktycznie rozwój branży zostanie wyhamowany, bo tak chce opinia publiczna, a sondażowy premier słucha jej bardziej niż różnych wpływowych lobbystów, no ale przecież biznes jest biznes, a ten łączy się z polityką. Bo ktoś politykę finansować musi. Pytanie czy jak sprawa trochę ucichnie to sytuacja w branży znowu nie wróci do normy w wyniku cichaczem dokonywanych działań tej czy innej ekipy rządowej, oby obietnica Słońca Peru się sprawdziła- uchroniło by to wiele gospodarstw w Polsce od ruiny i osobistych ludzkich tragedii.
NAPISZ DO MNIE
punktwidzenia@op.pl
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"POLITYKA TO NIE ZABAWA, TO CAŁKIEM DOCHODOWY INTERES"
W.Churchill
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka