Wracając wczoraj późnym wieczorem do domu słuchałem jakiejś audycji radiowej, gdzie całkiem na poważnie różni eksperci wypowiadali się na temat możliwości podjęcia przez rząd PiS próby nie oddania władzy przyszłym koalicjantom z partii Eugeniusza Kłopotka.
Byłem już zmęczony i być może umknął mi kontekst, ale dawno już przestałem przejmować się tym, że usłyszę coś piąte przez dziesiąte, a na tej podstawie formułuje kategoryczne sądy. Tak funkcjonuje większość i ja sobie teraz dla wygody chętnie do niej przynależę.
W każdym razie wydawało mi się, że słyszę opisy różnych wariantów możliwych prób zamachu na Młoda Polską Demokrację - ustroju do którego (gdyby nie odrobinę słabszy od preferowanego wynik LiD), Polacy prawie że już całkiem dorośli.
W skrócie i upraszczając: Gadano o tym, co źli Kaczyńscy mogą zrobić, by nie dopuścić do wyboru na wicemarszałka Sejmu Stefana Konstantego Myszkiewicza-Niesiołowskiego, entomologa.
Nie wiem jakie były konkluzje, bo dojechałem wreszcie do domu i tam zastanawiałem się nad czymś tylko trochę z innej beczki.
Tym mianowicie, kiedy elektorat PO czy innego LiDu zrozumie wreszcie, że ich bożyszcze nie są jakimiś luzackimi spoko kolesiami z reklamówek i za chwilę będą realnie rządzić mając do dyspozycji cały aparat państwa. Z monopolem na stosowanie przemocy włącznie.
To niby zupełny banał, ale gdy słyszę hura entuzjazm całej tej wesołej gromadki nasto i dwudziesto kilku letnich liberałów i zadaję sobie trud przeanalizowania o czym oni gaworzą, to wcale nie jest mi tak bardzo do śmiechu.
Towarzystwo to żyje w jakimś wyimaginowanym świecie, gdzie po władze sięgają znudzeni robieniem akurat czegoś innego ziomkowie, którzy teraz na wesoło i czarodziejsko hiphopowo chcą wprowadzić nowe standardy rządzenia. Że będzie śmiesznie, dostatnio i czadowo.
Musi tak w końcu być, bo zabawne ludki a la South Park mówiły o konieczności głosowania językiem targetu nie po to przecież, by było nadal kaczystowsko-ponuro. Ma być po nowemu - Donaldowo.
Najsmutniejsze jest w tym wszystkim to, że większość tego antypisowskiego elektoratu zupełnie na poważnie w tę telewizyjną rzeczywistość wierzy.
I jestem przekonany, że do czasu nowej reklamy to się nie zmieni. Z tej prostej przyczyny, że znaczna część
liberałów by PO nie ma poglądów, a tylko zbiór etykietek i tandetnych konwenansów, do użytku na czas wirtualnych romansów*.
Szczególnie fajnie, gdy te
boty wyśmiewają się ze sterowanych radiem babć. Aż się prosi, by przypomnieć im wtedy znane słowa Gogola.
Po co jednak uczyć peowianą inteligencję nowego słówka, skoro mają podobnie brzmiące google? Dadzą radę, więc niech tak zostanie.
*Oryginał:
Homo Twist "Twist Again".
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera