dzierzba dzierzba
379
BLOG

Wspólność

dzierzba dzierzba Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 14
Nie szukajmy zemsty, nie wpadajmy w pułapkę rozgoryczenia i indywidualnej satysfakcji kosztem interesu naszej zbiorowości. Schadenfreude, ta chora przyjemność z cudzego nieszczęścia, niczego nie osłodzi, bo to nie będzie nieszczęście cudze, ale nasze, zbiorowe.

„Cóż powie — on? Co powie głos sumienia —
Ta zmora zmór, co za mną kroczy w ślad?”

Chamberlayne: Pharronida/Love’s Victory. tłum. Bolesław Leśmian (w: Edgar Allan Poe „William Wilson”)


Doszliśmy właśnie do tego punktu w historii naszego narodu, że nie pozostaje nam nic innego, jak tylko się jednoczyć. Świadomie nie napisałem „zjednoczyć”, gdyż jednoczenie się jest procesem, którego jeszcze nie rozpoczęliśmy i nie ma sensu aż tak się rozpędzać, nawet tylko semantycznie. Zwłaszcza, że wyspecjalizowani w graniu na podziały zimni, bezwzględni eksperci mają nadal mnóstwo narzędzi i możliwości na podorędziu. Zacząć jednak należy w tej chwili, bo to ostatni dzwonek. Wciąż możemy dać dojść do głosu naszemu instynktowi samozachowawczemu i uratować się przed katastrofą, której skutki dotkną nas na tak długo, że z perspektywy żyjących teraz pokoleń śmiało można użyć epitetu „na zawsze”.

Nie stać nas teraz na luksus złudzenia, że domykając system rządów w państwie prezydenturą, aktualnie rządzący kiedykolwiek oddadzą władzę lub choćby tylko dopuszczą do niej jakąkolwiek partię, mogącą jej – nawet tylko teoretycznie – zagrozić. Nie możemy również wierzyć w mrzonkę, że gdy tym razem przegną strunę, zrobimy z nimi porządek. Zbyt będziemy zajęci walką o codzienny byt, by bunt wykraczający poza wentylowanie się w gronie najbliższych miał szansę szybko zamienić się w potężną falę. Wygra podparty wieloma przykładami represji wobec faszystów/nazistów/narodowców/wywrotowców/wrogów demokracji (nie wiemy jeszcze, jaki jedyne akceptowalne media wypromują epitet) strach. To on, ten zawsze skuteczny bat na tych, którym nie chce się przygiąć karku, strąci nam z nogi but obnażając nędzę groźnie kiwających się pod nim paluchów.

Uwierzmy wreszcie w to co widzimy, uparcie łudząc się, że to niemożliwe.

Historia naprawdę przyspieszyła i za chwilę będzie za późno. Nie odbędą się żadne kolejne wybory parlamentarne ani prezydenckie. Nie odbędą się w tym sensie, że wprawdzie zostaną ogłoszone, ale wszyscy będziemy wiedzieć, że są tylko farsą. Co gorsza, mało nas to będzie obchodzić. Pozbawieni fundamentu jakim jest poczucie ekonomicznego i fizycznego bezpieczeństwa, stracimy zdolność do buntu. Szklany sufit możliwych do zrealizowania aspiracji obniży się do wysokości naszych oczu, a to co zobaczymy ponad nim wymagać będzie kompromisów nie do pogodzenia z sumieniem. Wielu z nas na nie pójdzie i nienawiść zatriumfuje.

Jeżeli mimo wszystko cały czas nie wierzycie w czarny scenariusz redukcji Polski do roli ekonomicznej pustyni przerobionej na jeden wielki obóz dla – nb. jak najbardziej legalnych, bo najpierw kilkoma pieczątkami i podpisami usankcjonowanych – imigrantów, rozważcie to w kategoriach prawdopodobieństwa. A prawdopodobieństwo tego, że duet premier – przewodniczący partii rządzącej i prezydent – wiceprzewodniczący tej samej partii, na to wszystko zezwoli, jest zdecydowanie wyższe niż to, że dopuści do tego nie ich człowiek.

Żeby była jasność: nie jest moją intencją straszenie, że jeżeli po wyborach rzeczywiście ta czarna wizja się zrealizuje, to będziemy pamiętać, kto przyłożył do tego rękę i im pokażemy. Nie będziemy, a jeżeli nawet, to nikomu z tego powodu włos z głowy nie spadnie.

To nie czas gróźb, ale apelów do sumień.

Zapytajmy wątpiących, czy są pewni, że rezygnując z opowiedzenia się przeciwko temu wszystkiemu – od legalnego zabijania nienarodzonych po otwarcie się na imigrację – mają pewność, że psychicznie udźwigną ciężar konsekwencji, gdy te nastąpią. Czy naprawdę wierzą, że zagłuszą sumienie wyparciem i zaprzeczaniem? Wobec ogromu namacalnych spustoszeń, nawet wspomagane wódą i pigułami może tym razem nie dać już rady.

Dlatego nie róbmy sobie tego wzajemnie. Na złość komukolwiek nie odmrażajmy sobie uszu.

Nie szukajmy zemsty, nie wpadajmy w pułapkę rozgoryczenia i indywidualnej satysfakcji kosztem interesu naszej zbiorowości. Schadenfreude, ta chora przyjemność z cudzego nieszczęścia, niczego nie osłodzi, bo to nie będzie nieszczęście cudze, ale nasze, zbiorowe. Nawet więc będąc głęboko przekonanymi, że ci którym powierzamy ten kawałek ziemi nad Wisłą są beznadziejni i nie zasługują na nasze zaufanie, to nadal beznadzieja ta jest niczym wobec tragizmu, jaki zgotują nam ludzie stojący już w blokach startowych, by przejąć nad nami kuratelę. Dlatego bądźmy wreszcie mądrzy przed szkodą i przestańmy się teraz choć na chwilę różnić. Po to, żebyśmy prawa do różnienia się nie stracili na zawsze. To ostatni moment na opamiętanie.


dzierzba
O mnie dzierzba

"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew." Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb. ADRES E-MAIL - Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki? - Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/ motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./ motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/ Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/ spiritus flat ubi vult Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka