Lekarz, zanim wypisze receptę diagnozuje pacjenta.
o ile byłoby wszystko prostsze, gdyby dokonano właściwej diagnozy tego co się dzieje. Jaki jest punkt wyjścia? Dlaczego nie zadano sobie tego pytania. A może zadano... tylko odpowiedź była. Mamy "0" - słownie "zero" zainfekowanych pacjentów...wirus się rozprzestrzenia od pacjenta nr 1.
-
Zanim (albo równolegle) zaczęto badać pacjentów zagrożonych i zgłaszających objawy, należało zbadać rozprzestrzenienie się wirusa w społeczeństwie , przynajmniej na probie reprezentatywnej. Moglibyśmy oszacować ile osób już wtedy miało szanse mieć kontakt z wirusem, albo przynajmniej jak testy, którymi dysponujemy pokazują to rozprzestrzenienie. Dopiero takie ustalenie pozwoliłoby nam stwierdzić: czy wirus już tu jest? czy dopiero sie rozprzestrzenia?
Prawdopodobnie już tu był, bo dlaczego miałby się pojawić wraz z pacjentem "0"?
A jeżeli był... to przede wszystkim był w szpitalach i DPSach... i te jednostki funkcjonowały, lepiej czy gorzej, ale funkcjonowały.
Przestają funkcjonować w momencie, kiedy teraz odkrywamy w nich coś, co wykrywamy testami PCR, nawet nie wiemy dokładnie co to jest. Ale to odkrywanie powoduje, że te DPSy i szpitale są sparaliżowane.
W dalszym ciągu jest możliwe zbadanie rozprzestrzenienia wirusa w społeczeństwie na reprezentatywnej grupie społecznej.
2-3 tys. testów pozwoliłyby to określić i oszacować. Dlaczego nikt tego nie robi?
może my nie chcemy mieć diagnozy tego co się dzieje?
Potrzebujemy tylko zasłony dymnej...
"0". do czego?
- do rozróby?
- do bitki?
- do kłótni?
- do wymiany ciosów pomiędzy stronami sporu politycznego?
- do jasnej cholery?
Komentarze