Ledwo wywinęliśmy się ptasiej grypie, a tu już nowy wróg u bram. Gdyby wierzyć doniesieniom medialnym – na Ukrainie rozpoczął się właśnie rok 2012i ostateczna zagłada rodzaju ludzkiego. Żarty się skończyły, przeto JE Kaczyński Lech bez wahania pospieszył banderowcom z odsieczą, zapowiadając wysłanie na Ukrainę lekarstw i gustownych natwarzowych maseczek. Obawiam się jednak, że to niewiele pomoże, z niewiadomego względu proponuje się braciom Słowianom półśrodki, zamiast skorzystać ze sprawdzonego wzoru i podrzucić do Lwowa władze Torunia.
Trzy lata temu znaleziono w mieście Kopernika martwego łabędzia zarażonego ptasią grypą. Władze bezzwłocznie zamknęły dostęp do nadwiślańskiego bulwaru oraz kilku sąsiednich ulic. Rolę bariery odegrały zwykłe
policyjne taśmy, skutecznie powstrzymując migrację krwawego wirusa (jak widać na zdjęciu – także ptaki posłusznie dostosowały się do zakazu opuszczania zanieczyszczonej zony). Próby nielegalnego przekroczenia taśmowych fortyfikacji przez najzłośliwszych przedstawicieli H5N1 doraźnie likwidowało policyjno-strażomiejskie sonderkomando uzbrojone w szkła powiększające i młotki. Epidemię opanowano.
Dlaczego zatem nie wyprawiono na wschód toruńskich prestidigitatorów? Być może ów sposób walki z zarazą nie jest jeszcze opatentowany lub traktowany jest przez nasze władze jako tajne wunderwaffe na specjalne, dramatyczne momenty, stąd bierze się zademonstrowana przez naszego JE prezydenta powściągliwość? No, chyba że to rewanż za rzeź na Wołyniu...
Zastanawiająca jest postawa władz Ukrainy, celowo i świadomie rozniecających panikę. W jej rezultacie społeczeństwo, zamiast siedzieć po domach i czekać końca odpowiedzialnego za tę okresową chorobę globalnego ocieplenia, gromadzi się tłumnie pod aptekami i w szpitalach, gdzie ludzie na siebie nawzajem kichają, prychają, plują, smarkają i tak dalej. W takich warunkach lawinowy wzrost zachorowań może dziwić jedynie obłudników oraz przedstawicieli i agentów wpływu koncernów farmaceutycznych, od lat zachęcających do poddawania się szczepieniom (ja raz uległem namowom, zaszczepiłem się – po czym cała zimę chorowałem. Od tamtego czasu unikam szczepionki na grypę, dzięki czemu jestem zdrowy). Sytuacja natrętnie przypominająca doświadczenia z dowolnej apteki: prosimy o lek na kaszel, na co pani magister farmacji od razu usiłuje nam wtrynić miksturę chomełopatycznom i dopiero na jasno sformułowane żądanie sięga po prawdziwe medykamenty. Gdy nie wiadomo o co chodzi…
…to chodzi o dobrą zabawę. Tak jest – w ten sposób odpowiada 99,9 na 100 uczestników dowolnego teleturnieju, w którym można wygrać grubszą kasę (te brakujące 0,1% to błąd statystyczny). Ci ludzie nie grają o wygraną, dzięki której kupią sobie dom, samochód, wyjadą w podróż dookoła świata lub spłacą długi, lecz aby się „dobrze bawić”. Wielu z nich doszło do takiej perfekcji w zabawie, że potrafi się z niej wycofać wraz z dotąd ugraną kasą w obliczu pytania, na które nie zna odpowiedzi, chociaż stawką jest okrągły milion PLN.
Jaka jest zatem stawka zabawy w grypę na Ukrainie? To, co sypnie humanitarnie zaniepokojony świat oraz może alibi „nie zdążyliśmy wybudować na czas stadionów z powodu świńskiego Armagedonu”. Szoł mast goł on, przeto postawiona w ostatniej chwili pod ścianą FIFA nie będzie miała innego wyjścia, jak i ze swej strony dokonać humanitarnych przelewów kilku milionów euro…
Inne tematy w dziale Polityka
