W 1981 roku Piotr Szulkin nakręcił film pt. „Wojna światów – następne stulecie”. W skrócie: na Ziemię przybywają Marsjanie. Władze i media kolaborują z intruzami organizując wedle najlepszych totalitarnych wzorców przymusowe krwiodawstwo. Krew jest następnie oddawana przybyszom, okrągłym, srebrnym kurduplom o odrażających fizjonomiach, którzy pragną otrzymać od ludzi tylko jedno. Co konkretnie – to wyjaśnia bohaterowi, dziennikarzowi Iron Idemowi, policja, która wchodzi do jego mieszkania razem z drzwiami. Jeden ze zbirów ucina sobie z Idemem pogawędkę, której tłem jest demolowanie pomieszczenia przez policjantów i towarzyszącego im Marsjanina.
- Czego chcecie? – pyta bezradnie Idem.
- Miłości – odpowiada z powagą policjant.
- Kogo mam kochać?
- Ich – policjant wskazuje kciukiem na Marsjanina zajętego niszczeniem obrazu na ścianie.
Następne stulecie nadeszło, a wraz z nim ziściła się wizja reżysera Szulkina – Ziemia została zaatakowana przez najeźdźców. Na razie nie Marsjan, lecz równie cudaczne i odrażające istoty, które domagają się od nas tego samego, co filmowi agresorzy – miłości. Identyczna jest także metoda - zapewniania agresorom miłości przez pozbawienie ludzi tego, co kochali do tej pory.
Najeźdźcy wraz ze swymi miejscowymi kolaborantami zmuszają nas do określonych zachowań, nagradzając potulne posłuszeństwo „dowodami miłości” w postaci nie oskarżania o „homofobię”. Jednostkom krnąbrnym lub obojętnym przybija się do czoła zarzut „homofobii”, świadczący o popełnieniu przez straszliwej zbrodni, no a zbrodniarze na litość liczyć przecież nie mogą. Za niekochanie agresorów w niektórych miejscach świata można trafić na długie lata do lochu…
Czym jest „homofobia”? Odpowiedź zdroworozsądkowa brzmi „nie ma czegoś takiego”. To nie jest zaklęty w definicję opis stanu faktycznie socjologicznie istniejącego, lecz pojemny wór, do którego „Przedsiębiorstwo Homokaust” wrzuciło wszystkie negatywne emocje, aby nikt nie miał szansy się wykręcić. Wystarczy zajrzeć do – buhahaha – wolnej encyklopedii internetowej, czyli Idiotopedii, aby się o tym przekonać. Zdaniem jakże obiektywnych autorów hasła, „homofobia” to:
irracjonalny lęk przed zetknięciem się z przedstawicielami mniejszości seksualnych, wstręt, nienawiść, wrogość wobec tych osób lub dyskryminowanie ich ze względu na orientację psychoseksualną lub uznawanie heteroseksualizmu za jedyną akceptowalną orientację seksualną, nieuzasadniony lęk i niechęć wobec homoseksualizmu oraz osób homoseksualnych, biseksualnych i transseksualnych, oparty na uprzedzeniach podobnie jak rasizm, ksenofobia, antysemityzm i seksizm, antyspołeczne uprzedzenie awersyjne względem osób homoseksualnych jak i samo zaburzenie lękowe, którego obiektem lękowym są te osoby.
Pola manewru zatem nie ma – dewiantów można jedynie chwalić, kochać, lubić, jakakolwiek krytyka jest dowodem „homofobii”.
I tu macherzy „Przedsiębiorstwa Homokaust” przesadzili.
Zajrzyjmy jeszcze raz do Idiotopedii, do hasła „mowa nienawiści”:
używanie języka w celu znieważenia, pomówienia lub rozbudzenia nienawiści wobec pewnej osoby, grupy osób lub innego wskazanego przez mówcę podmiotu. Narzędzie rozpowszechniania antyspołecznych uprzedzeń i dyskryminacji ze względu na rozmaite cechy, takie jak: rasa (rasizm), pochodzenie etniczne (ksenofobia), narodowość (szowinizm), płeć (seksizm ), tożsamość płciowa (transfobia), orientacja psychoseksualna (homofobia), wiek (ageizm), światopogląd, itd.
Charakterystyczne, że „światopogląd” znalazł się na ostatnim miejscu, tuż przed wieloznacznym „itd.”. Najwyraźniej zawiodła postępowa korekta. Korzystajmy zatem z okazji, póki można:
Zarzucanie komukolwiek „homofobii” jest mową nienawiści, ponieważ ma na celu znieważenie, pomówienie etc. ze względu na posiadany światopogląd, w którym jest miejsce na uznawanie heteroseksualizmu za jedyną akceptowalną orientację seksualną. W rzeczy samej – uważam wszelkie nienaturalne akty seksualne za zboczenie, małżeństwo mam za związek samicy i samca, a rodzinę mogą tworzyć jedynie stadła różnopłciowe. Taki jest wyznawany przeze mnie stały zespół sądów, przekonań i opinii na temat otaczającego świata czerpanych z rozmaitych dziedzin kultury, głównie z nauki, sztuki, religii i filozofii, taki jest mój światopogląd. Ów światopogląd bardzo nie podoba się aktywistom „Przedsiębiorstwa Homokaust”, z miejsca są gotowi do zarzucenia mi „homofobii”, a więc dowiedzenia swoich antyspołecznych uprzedzeń. Miotający klątwami są więc szermierzami mowy nienawiści.
Oczywiście nie ma żadnej „mowy nienawiści”. Jest jedynie problem z tolerancją, na brak której cierpią agresywne środowiska lewacko-dewiacyjne, posiadające wsparcie socjalistycznych reżimów całego do niedawna cywilizowanego świata. Dla każdej Waaadzy nonsensy o „mowie nienawiści” to wspaniała gratka, okazja, której nie można przepuścić, znakomity pretekst do ograniczania wolności słowa. Dopóki istnieje wolność słowa, dopóty współcześni Marsjanie nie od każdego usłyszą „kocham was”, a więc – wedle własnego przekonania – będą tonąć w mrokach „homofobii”. Będą w nich tonąć, dopóki nie zmuszą nas do miłości. A zmuszą nas odbierając nam swobodę wypowiedzi i przekonań.
Walka z „Przedsiębiorstwem Homokaust” jest więc walką o przetrwanie.
Inne tematy w dziale Polityka