xiazeluka xiazeluka
49
BLOG

Urzędasy „pracują”

xiazeluka xiazeluka Polityka Obserwuj notkę 2

Każdemu się zdarza obijać w pracy. Nie ma w tym nic złego – każdy początkujący student kierunków pedagogicznych dowiaduje się zaraz na początku, iż nikt normalny nie jest w stanie być skupionym non-stop. Mózg co jakiś czas potrzebuje resetu, oderwania się od bieżączki, pobujania w obłokach. Dzięki takiej samoregeneracji może pracować dłużej i wydajniej. Zmuszanie do ciągłej koncentracji jest pozbawione sensu – męczy i zniechęca. Jak to szczerze wyznał pewien policjant: W lecie lubię chodzić na jeżyny, jesienią zbieram grzyby, a zimą po prostu na przemian z kolegą śpimy. Oczywiście nie zawsze, nie za każdym razem, tylko wtedy, gdy nam się zdecydowanie nie chce.Powiedzmy sobie szczerze – rzeczywiście, czasami po prostu się nie chce. Bywają takie dni, kiedy mamy dość wszystkiego. Zrobienie sobie przerwy w celu naładowana akumulatorów nie jest niczym nagannym.

Wielu szefów ma świadomość takich naturalnych ograniczeń lub intuicyjnie je rozumie. Dobrego bossa poznać po tym, iż wymaga nie bitego siedzenia w pracy, lecz efektów. Jeśli robota jest wykonana solidnie i na czas, to nie ma problemu w tym, iż pracownik pół dnia spędził na oglądaniu wdzięków kobiet płci przeciwnej w Internecie.
 
Normalny pracownik także sobie zdaje sprawę z dobrodziejstw krótkich relaksów, niemniej biorąc pieniądze od szefa ma mniejsze lub większe skrupuły, stara się uzasadnić obijanie w godzinach arbajtu, nawet jeśli te kilkanaście-kilkadziesiąt minut bezczynności ma uzasadnienie (umowa zawarta, transakcja przeprowadzona, klient złowiony). Widać tu podświadomy szacunek dla pracy i lojalną uczciwość wobec firmy.
 
Takie wnioski można wyciągnąć po lekturze reportażu Praca nie zajączamieszczonego w DF GW. Zatrudnieni u kogoś obijają się na potęgę, niemniej odczuwają mniej lub bardziej uświadomiony dyskomfort ze swojego zachowania:
 
Gdy nie chce mi się odwiedzać klientów - mam miesięczny limit spotkań - to jeżdżę na zakupy. […]. Raz w butiku spotkałem koleżankę z księgowości. Popatrzyliśmy na siebie zawstydzeni, bo oboje powinniśmy być w pracy.
 
Wstyd. Przedstawiciel handlowy jest zawstydzony, chociaż najwyraźniej szef jest z niego zadowolony, wszak wypowiedzenia za brak wyników mu nie wręczył. Pani z księgowości się czerwieni, choć finanse firmy najwyraźniej są w idealnym porządku, żaden gangster z Urzędu Złodziejskiego wyników nie zakwestionował.
 
Ci ludzie pracują u kogoś, więc się rumienią przyłapani na nieróbstwie.
 
Są wszakże jednostki, które się nie rumienią. Opieprzanie się w „pracy” nie jest dla nich problemem:
 
Dzień zaczynam od czytania gazet. […] rano przy kawie lubię sobie poczytać. [...] Zajmuje mi to około dwóch-trzech godzin, bo czasem, niestety, ktoś mi przeszkodzi - zadzwoni telefon albo ktoś wpadnie o coś spytać. Nie lubię tego, wolałabym mieć ten czas tylko dla siebie. […] Po burzliwym poranku w domu, kiedy dzieci trzeba wyprawić do szkoły, psa wyprowadzić i męża odwieźć do pracy, potrzebuję takiego wyciszenia. Rozkręcam się dopiero koło południa. I dopiero wtedy mogę zacząć pracować. Chociaż przyznam, że gdy jest piątek, to w ogóle mi się nic nie chce. Moja praca jest nudna, bo to same przepisy, wydawanie decyzji. Nic fascynującego.
 
Danuta B., 41 lat, urzędnik państwowy
 
Zdarza mi się markować pracę, gdy ktoś mnie wybitnie zdenerwuje. Z przekory nic nie robię. [...] Dzwonię i załatwiam prywatne sprawy. Również w urzędzie. Człowiek to nie cyborg, który powinien zasuwać kilkanaście godzin dziennie i jeszcze za to dziękować. W Polsce pokutuje jeszcze przekonanie, że to człowiek jest dla pracy, a nie praca dla człowieka.
 
Adam K., lat 40, kierownik w urzędzie miasta
 
Fotografia to moje hobby […]. Oglądam więc zdjęcia w internecie. […] A ten stres czy adrenalina, że mnie szefowa nakryje, też są fajne, bo nakręcają. Dlatego wolę to robić rano. Bo gdy zaspokoję swój głód fotograficzny, to potem cały dzień mam udany. Ja nie wiem, czy to jest lenistwo, czy zmęczenie materiału. A może nie potrafię organizować sobie pracy? W każdym razie uważam, że są ciekawsze rzeczy na świecie niż praca.
 
Marta P., 30 lat, pracownik ministerialny
 
… średnio raz w tygodniu robię sobie luźniejszy dzień w pracy. Przychodzę nieco później, wychodzę wcześniej. Zanim włączę komputer, pogadam z koleżanką w pokoju, podleję kwiatki na oknie, zrobię nam kawę. Zejdę na dół do sklepiku, kupię coś na lunch i dopiero wtedy zabieram się do poczty w komputerze. Szef tego nie widzi, bo zamknięty u siebie siedzi non stop. Chyba pracuje.
 
Anna Z., 29 lat, urzędnik gminny
 
Kiedy mi się nie chce iść do pracy, a wiem, że nic aż tak poważnego nie mam do zrobienia, idę na zwolnienie lekarskie. Z reguły na dwa-trzy dni, żeby też nie przesadzić. Moja przyjaciółka jest lekarzem, więc nie ma żadnego problemu. […] Nie wiem, co to etos pracy. Szczerze mówiąc, wisi mi to. Praca jest dla mnie jedynie czymś, co daje pieniądze. Nie wierzę, że można się przez nią realizować życiowo..
 
Tomek R., 32 lata, pracownik firmy państwowej
 
 
Premier aktualnie panującego nam reżimu ma problem z domknięciem budżetu? No to niech pogoni na zieloną trawkę panią Martę, lat 30, która uważa, że są ciekawsze rzeczy na świecie niż praca. Niech wypowiedzeniem uwolni ją od męczarni. Urzędnik państwowy Danuta, lat 41, ma za dużo wolnego czasu, czyli za mało obowiązków. Zwolnić, a jej obowiązki przekazać koleżance. Będzie „tańsze państwo” i okazja do pochwalenia się zrealizowaniem zapowiedzi przedwyborczych. Można zaoszczędzić także i na dotowaniu samorządów: skoro taki Adam K, lat 40, uważa się za ważniejszego od jakiejś głupiej pracy, to należy przyznać mu rację i wywalić z posadki. Dlaczego ma się biedak zmuszać do codziennego dowodzenia swojej ważności? Na bezrobociu będzie czuł się jak ryba w wodzie.
 
Wnioski. Zresztą, różnicę widać jak na dłoni, prawda? Pracownicy najemni szukają usprawiedliwień, biurokraci lekceważą pracę, a w ten sposób nas wszystkich (bo czasem, niestety, ktoś mi przeszkodzi - zadzwoni telefon albo ktoś wpadnie o coś spytać. Nie lubię tego). Podwójnie – nie dość, że utrudniają nam życie, to w dodatku my im te ciepłe posadki utrzymujemy z naszych ciężko zarobionych pieniędzy.
 
Tymczasem… Mimo szukania oszczędności, rośnie liczba urzędników. Od początku roku w zdecydowanej większości urzędów, mimo poszukiwania oszczędności, wciąż zatrudniane są nowe osoby. "Gazeta Prawna" ustaliła, że niektóre z nich od stycznia zatrudniły dwukrotnie więcej pracowników służby cywilnej niż zwolniły.
 
Dyrektorzy generalni podkreślają, że coraz więcej obowiązków zmusza ich do zatrudniania nowych pracowników. W efekcie nie wykluczają, że w 2010 r. też będą zwiększać stan osobowy.
 
… liczba członków korpusu służby cywilnej wynosi obecnie 120 tys. osób; w urzędach wojewódzkich zatrudnionych jest 8,5 tys. z nich. Średnia płaca pracownika zatrudnionego w służbie cywilnej to 4,2 tys. zł.
 
Ogółem obrażonych na swoją pracę urzędasów mamy prawie 390 000.
xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka