xiazeluka xiazeluka
77
BLOG

Polska to moje państwo?

xiazeluka xiazeluka Polityka Obserwuj notkę 11

Pytajnik na końcu tytułu nie jest błędem drukarskim czy literówką. Znak ów wyraża uzasadnioną wątpliwość czy Polska, Rzeczpospolita, biało-czerwona, Orzeł Biały to aby na pewno właściwy adresat patriotycznych uniesień. To na pewno Ojczyzna czy raczej sprytnie zamaskowany kolonializm?

Czy można nazwać swoim krajem państwo, które traktuje mnie jak upośledzonego umysłowo? Władza nakazuje mi zapiąć pasy (nie)bezpieczeństwa we własnym samochodzie, a zatem zmusza mnie do wykonania czynności, która jest neutralna dla bliźnich. To, czy założę pasy czy nie ma znaczenie tylko dla mnie, a więc teoretycznie powinno podlegać osobistemu wyborowi. Tak jednak nie jest, a uzasadnienie terroru jest następujące: „jeśli kajdanami się nie skrępujesz, to w razie wypadku coś ci się może stać”. Wynika z tego wprost, iż wydający taki nakaz ma mnie za skończonego głupka, o którego należy się zatroszczyć administracyjnie, jako że samodzielnie nie jest w stanie o siebie się zatroszczyć. Na straży owego przymusu stoją zbrojno-fiskalne macki generalnego gubernatora „Polski” – w razie nieposłuszeństwa gotowe karać za brak troski o samego siebie. To nie jest moja Ojczyzna, lecz jakaś uwspółcześniona wersja „Chaty wuja Toma”.
 
Czy można nazwać swoim krajem państwo, które traktuje mnie jak łup wojenny?Zasadził dziadek brzozę w ogrodzie, chodził tę brzozę doglądać co dzień… Pewnego dnia dziadek postanowił zmodernizować krajobraz, zamiast brzozy posadzić sekwoję. Brzozy jednak ściąć nie może, o ile nie uiści terenowemu przedstawicielowi „Polski” odpowiedniego haraczu. Za ścięcie własnoręcznie posadzonego na własnym gruncie drzewka. Drzewka, o które przez lata dbał. Gdyby dziadek tego drzewka nie posadził, to Gaja byłaby uboższa o setki litrów tlenu produkowanego latami przez tę brzozę zrodzoną z prywatnej inicjatywy. Logicznie wynika z tego, ze to raczej dziadek winien oczekiwać gratulacji i gratyfikacji ze strony swojej Ojczyzny, dumnej z tak pożytecznego obywatela. Praktycznie jest jednak odwrotnie, co z kolei zmusza dziadków do wykonania czynności antyekologicznej, to znaczy zatrucia jakimś chemicznym świństwem korzeni brzozy, aby dokonać wycinki za darmo – uschnięte pnie wolno wycinać… Te operacja, mająca wszelkie znamiona dywersji i sabotażu, kojarzy się raczej z czasami okupacji hitlerowskiej, a nie wolnym, własnym krajem…
 
Czy można nazwać swoim krajem państwo, które traktuje mnie jak niewolnika?Rab siedzi przykuty do ławki w galerze i nigdzie na przechadzki nie chodzi, przeto listonosz nie musi się specjalnie wysilać. Wolny człowiek w wolnym kraju jest mobilny – raz mieszka tu, raz tam. Zmienia miejsce pracy, kupuje, sprzedaje nieruchomości, ma dom na wsi, mieszkanie w mieście, działkę rekreacyjną w jakiejś głuszy. Władze „Polski” pozostają niewzruszone na tendencje liberalne, w ich optyce nadal trwa epoka feudalizmu, każdy wasal ma obowiązek meldować u suwerena swoje miejsce pobytu w nieprzekraczalnym terminie 72 godzin od ostatniej zmiany adresu.
 
Czy można nazwać swoim krajem państwo, które traktuje mnie jak uczestnika gry w trzy karty?Parę lat temu jacyś bezimienni obywatele wysłali otyłego króla zwierząt do szefa pewnej gazety z propozycją sprzedaży ustawy. Zdumieni obywatele „Polski” dowiedzieli się wówczas, że handlowanie aktami prawnymi to standard „demotfukratycznego państwa prawa”, legislacyjny kościec ich „ojczyzny”. Geszefciarstwo ustawowe uprawiają tak zwani przedstawiciele ludu, zawsze i wszędzie chętni do nakładania podatków i ograniczania swobód indywidualnych. Skoro politycy zajęci są kręceniem lodów, to zapewne nie mają czasu na zajmowanie się dobrem Polski, a wszelkie ich przysięgi, zapewnienia, deklaracje i akty strzeliste należy traktować tak samo jak zapewnienia krupiera od trzech kart, że rozgrywka jest w pełni uczciwa, co ów gwarantuje swoim honorem.
 
Czy można nazwać swoim krajem państwo, które traktuje mnie jak kelnera?Potykający się o groby polskich żołnierzy nietrzeźwy osobnik pełniący obowiązki prezydenta „Polski”, werbalny magister o wiarygodności Pinokia, w przeszłości żołnierz ideologiczny (co najmniej) bolszewickiego reżimu, nie ma sobie nic do zarzucenia, wszelkie krytyczne uwagi kwitując historyjkami z gatunku „filipińskie fantazy” – kelnerzy dwa razy wybrali go najważniejszym Klientem, a więc oznacza to, że i tak kupią wszystko. Lekceważenie zapakowane w kolorowy papier pozostaje lekceważeniem. Mam kochać kraj, którego przedstawiciel ma swoich obywateli za nic?
 
Nieuporządkowane to i przypadkowe, niemniej charakterystyczne: tak się widzi trybuny Koloseum z perspektywy areny…
xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka