Inżynier przygotowuje dokumentację techniczną do budowy mostu. Wyliczenia, tabele obciążeń i naprężeń, lista odpowiednich materiałów i takie tam. Most, swoje kosztujący, staje i zostaje otwarty dla ruchu. Po paru tygodniach dochodzi do katastrofy – most się wali razem z akurat przejeżdżającą nim wycieczką z przedszkola. Nadzór budowlany stwierdza, że przyczyną katastrofy były niechlujne rachuby inżyniera. Co z tym lewym fachowcem się następnie dzieje: otrzymuje gratulacje czy zostaje pociągnięty do odpowiedzialności?
Jeden inżynier i jeden most to jak w reklamie – pikuś. Monstrualne IPCC i liczne rzesze wyhodowanych przezeń pożytecznych idiotów generują nieporównywalnie większe koszty w zasadzie bez żadnej kontroli. Narzucają się ze swoimi fałszywymi wyliczeniami każdemu i wszędzie. Może już czas ukrócić to bezhołowie i wystawić hochsztaplerom rachunek?
PS. Również dzisiaj, tuż obok informacji o wpadce IPCC, znalazłem notkę pt.
Synoptycy: Mrozy mogą być do kwietnia. Już, już miałem się zmartwić – „no i gdzie to globalne ocieplenie” - kiedy przeczytałem drugi akapit doniesienia:
Specjaliści z biura prognoz Cumulus twierdzą, że mroźno będzie z pewnością do końca stycznia. Ich zdaniem mówienie o trzymiesięcznych prognozach pogody to jak wróżenie z fusów.
No, jeśli prognozy 3-miesięczne to forma kabały, to jak nazwać wróżby IPCC odnoszące się do wydarzeń mających nastąpić za całe dekady?
Inne tematy w dziale Polityka