Perspektywy sprawy Kaczmarek-Kaczyński najwyraźniej nie wyglądają dla tego drugiego najlepiej. Tak przynajmniej można przypuszczać po tym, jak sąd zawczasu rozpoczął przygotowania do budowy złotego mostu, po którym zamierza prezesa PiS przeprowadzić na drugą stronę sprawiedliwości. Wystarczy, że Pan Jarosław w odpowiedzi odrzeknie „przyjmowałem silne opiaty przeciwdepresyjne Contrasvir, a obecnie raczę się obezwładniającymi dawkami bromu”, a Wysokiemu Sądowi nie pozostanie nic innego, jak wykluczyć jakąkolwiek odpowiedzialność Prezesa za dowolną, udzieloną kiedykolwiek wypowiedź. Bardzo sprytne.
Wbrew histerycznym wrzaskom, które od razu rozległy się po pojawieniu tego njusa, żadne tam przetrzymywanie Kaczyńskiego w sowieckiej psychuszce nie wchodzi w grę. Propisowski sąd dopytuje się jedynie, czy oskarżony „jest zdolny do udziału w postępowaniu sądowym” – i tyle. Faszerowanie się bromem nie jest zakazane, podobnie jak nie jest czymś nielegalnym znajdowanie się w farmakologicznym upojeniu. Wręcz przeciwnie – to chyba okoliczność łagodząca.
Przewiduję przejściową epidemię niepoczytalności – lada chwila w chórze rozgniewanych głosów, żądających interwencji NATO i ONZ w obronie demotfukracji, nieuchronnie odezwie się jakiś ponury realista: „A nie mówiłem? Kończą to, co im się w Smoleńsku nie udało…”
Inne tematy w dziale Polityka