Pomimo paternalistycznych wysiłków naszego Kochanego Rządu wzrasta zagrożenie na drogach stwarzane przez trzeźwych kierowców. Tylko wczoraj, według policyjnych statystyk, doszło do 73 wypadków drogowych spowodowanych przez trzeźwych kierujących, w których 2 osoby zginęły, a 78 zostało rannych. Plaga trzeźwych kierowców wydaje się być nie do okiełznania, a – co jest przeraźliwie haniebną okolicznością – załgane media o tych faktach starannie milczą, wałkując w kółko odosobnione, niereprezentatywne przykłady z Łodzi czy Kamienia Pomorskiego.
Według źródeł zbliżonych do przecieków z Urzędu Rady Ministrów premier Rogacz postanowił jednak wzmóc swe ojcowskie wysiłki. Zarządzona prze niego kilka dni temu burza tych, no, eeee…. nie hormonów… nie zmysłów, choć blisko… burza afektów przyniosła upojne efekty. Rząd wreszcie postanowił na poważnie rozwiązać problem trzeźwych kierowców, czyli bandytomorderców odpowiedzialnych za 9 z 10 wypadków drogowych.
Już od zeszłego tygodnia w każdym pojeździe, począwszy od wrotek a skończywszy na promie kosmicznym, ma być obowiązkowo trzeźwomat. Każdy, kto będzie chciał zasiąść za sterami pojazdu będzie musiał ruch… pardon, Pan Poseł Palikot przypadkiem wdarł się w imaginację piszącego te słowa… będzie musiał dmuchać, aby sprawdzić, czy nie jest przypadkiem trzeźwy. Trzeźwi nie będą mieli prawa uruchamiać pojazdu! Mogą to uczynić dopiero wówczas, gdy obalą dwa piwa lub pochłoną małpkę. Dzięki temu wyeliminuje się z ruchu drogowego trzeźwych, czyli bandytomorderców powodujących większość wypadków.
Jeśli mimo to ktoś ośmieli się wsiąść za kółko na trzeźwo i zostanie przyłapany przez któryś z licznych patroli policji, ZOMO, ORMO, Straży Granicznej, Żandarmerii, sonderkomando ABW, donosicieli-ochotników lub wypożyczone od NATO drony, to zostanie potraktowany na skos przez portfel. Przy pierwszym spotkaniu grzywna od 100 000 do miliona, przy kolejnym od miliona po przymusową sprzedaż duszy, po następnym – dożywotni obóz pracy przymusowej dla sprawcy, jego pasażerów i rodziny do II stopnia pokrewieństwa włącznie. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to żadnych względów dla trzeźwych bandytomorderców być nie może.
A propos bezpieczeństwa – według źródeł zbliżonych do podwarszawskich siłowni, wszyscy alternatywnie zorientowani na wartości chrześcijańskie bardzo chwalą zaangażowanie rządu w zwalczanie trzeźwych kierowców. Stojący na czele radzymińskiej spółdzielni pracy pozasystemowej niejaki Wieńczysław Nieszczególny, ps. Mielonka Konserwowa, ponoć oświadczył w zaufanym gronie podobnych mu biznesmenów, że to bardzo dobrze – rzucenie wszystkich państwowych sił bezpieczeństwa na odcinek drogowy uzdrowi wreszcie klimat dla prowadzenia nieskrępowanej działalności gospodarczej przez inicjatywę prywatną, do tej pory utrudnianej przez obecność patroli w rejonach banków, sklepów, dworców kolejowych, bazarów, dyskotek etc.
Jedynymi niezadowolonymi są nietrzeźwi kierowcy – czują się poszkodowani brakiem zainteresowania i uznania ich zasług w dziele troski o bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Wszak są wzorem do naśladowania dla trzeźwych – powodują zaledwie 1/10 wszystkich wypadków…
Inne tematy w dziale Polityka