Wielki – w przenośni i dosłownie - red. Semka obruszył się był ostatnio na literata Szczepana Twardocha. Twardoch, jak na literata przystało, kunsztowną polszczyzną skomentował orzeczenie sądu najwyższego w sprawie narodowości śląskiej. Swoim rozsierdzeniem rozbawił red. Semkę, który w przypływie dobrego humoru napisał coś jeszcze o próbach destabilizacji czy też dezintegracji (na pewno było to słowo na „d”) Polski przez bardzo niedobre ruchy odśrodkowe.
Pomijając całkowitą absurdalność wyroku SN (przypomni ktoś, który sąd orzekł istnienie narodu polskiego?) oraz próżne rozważania „istnieje/nie istnieje naród śląski”, powstaje inny – jak to mówią troskliwi politycy –inny problem. Otóż – czy jest obowiązek bycia Polakiem?
Polakiem w sensie narodowości, a nie obywatelstwa (tego ostatniego można próbować się zrzec, o ile prezydent będzie miał ochotę wyrazić zgodę). Taki prozaik Twardoch – urodzony, wychowany i wyedukowany w Polsce, oznaczony w kenkarcie jako Polak, mówiący i piszący po polsku – być Polakiem nie chce. Woli być Ślązakiem (Hanysem/Madagaskarczykiem/Alfaomegańczykiem, wszystko jedno). Sąd najwyższy woli tej nie chce uszanować. Wygląda więc na to, że oprócz wielu innych przymusów, w tym kraju jest jeszcze obowiązek bycia Polakiem.
Inne tematy w dziale Polityka