Wysłuchałem dziś fragmentów „Faktów” TVN, gdzie dziennikarka Kolenda-Zaleska stwierdziła (przy okazji), że środowiska prawicowe zarzucają Lechowi Wałęsie współpracę z SB.
Niezbyt interesuje mnie przeszłość L. Wałęsy i nigdy nie charakteryzowała mnie dociekliwość, jeśli chodzi o rozumienie jego wypowiedzi, szczególnie dotyczących czasów przed 1990 r. Chociażby jednak z tych szczątków informacji, które z różnych stron do mnie dochodzą, rozumiem, że zarzuty dotyczące współpracy stawiane są przez historyków, świadków i co najważniejsze – mają oparcie w dokumentach.
Dlaczego więc Kolenda-Zaleska twierdzi, że zarzuty takie formułowane są przez środowiska prawicowe? Czyżby to właśnie był dla niej wyznacznik prawicowości? Może po prostu manipuluje swoimi wypowiedziami sugerując, że wątpiąc w krystaliczną przeszłość L. Wałęsy każdy automatycznie wpisuje się w nurt politycznej prawicy?
A może się mylę? Może po prostu ona jest niepoinformowana i ma podstawowe braki w ogólnie dostępnej wiedzy? To się przecież zdarza. Może jest zwykłą głupiutką początkującą dziennikareczką na stażu? Chociaż chyba nie… to kobieta raczej dojrzała…
Oświećcie mnie proszę, bo już się gubię…
A swoją drogą – jeśli dziennikarka ma takie braki, to może dysponująca przecież dość dużymi środkami finansowymi stacja TVN załatwi jej jakieś studia dziennikarskie, może chociaż jakieś kursy czy szkolenia. Niech się kobieta douczy, jak należy przekazywać informacje.
Inne tematy w dziale Rozmaitości