kelkeszos kelkeszos
2169
BLOG

Kuklinowski na Jasnej Górze, czyli jak pokonać zdrajcę

kelkeszos kelkeszos Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 72

Przypadająca dziś rocznica śmierci Henryka Sienkiewicza skłania do przypomnienia postaci, w których Noblista zapisał niewygasające pojęcia i postawy. I tu trzeba zawezwać owego Kuklinowskiego, z pozoru tylko będącego osobą marginalną. Nic podobnego - dla głównego bohatera "Potopu" spotkanie z owym sprzedawczykiem to moment kluczowy. Pamiętajmy bowiem, że istotą powieści jest metamorfoza Kmicica, zmieniająca dzielnego, ale lekkomyślnego i swawolnego żołnierza, w wojownika motywowanego wyłącznie patriotyzmem, oznaczającym w tym wypadku zdolność do najwyższych poświęceń dla Ojczyzny. I choć  już w początkowej fazie opowieści o nim, Kmicic spotyka ludzi sprowadzających go na właściwą drogę, to niweczy ten wysiłek Książę Hetman Janusz Radziwiłł. Niweczy swoimi szatańskimi przemowami, maskującymi najpodlejszą prywatę, rzekomą troską o dobro Rzeczpospolitej. Tu młody żołnierz daje się jeszcze złapać na lep tych oracji i dopiero z przejętych listów dowiaduje się z kim ma do czynienia. W Częstochowie jest już innym człowiekiem i wielkie zarówno w formie jak i podłości perory Kuklinowskiego, nie robią na nim żadnego wrażenia, a załgany retor występujący w roli szwedzkiego posła, dostaje zasłużonego kopniaka. Widzimy go jeszcze później jak mści się na pojmanym Kmicicu, a potem zawieszonego pod powałą i przypiekanego w odwecie takim samym żywym ogniem. Kmicic nawet chce mu darować życie , ale surowy i praktyczny stary Kiemlicz ma inne plany. To też ważny moment, odrzucenie owej często u nas niezrozumiałej szlachetności. Takiego typa trzeba wykończyć. Wie to Kiemlicz, wie to potem mazurski chłop Zydor Luśnia, w pewnym momencie szczerze zaniepokojony, że Pan Nowowiejski gotów skazać Azję na jakiś łagodniejszy rodzaj śmierci niż wbicie na pal, albo broń Boże jakąś wymianę. Luśnia wyjednuje sobie możliwość "oprawienia" zbrodniarza - zdrajcy, z satysfakcją informując go, że "Pani" przeżyła i jest bezpieczna. Może właśnie tej bezwzględności w tępieniu wiarołomców nam brakuje, przez co karty naszej historii pełne są danych osobowych rozmaitych kreatur, zasługujących na stryczek, a nie ponoszących żadnych konsekwencji swoich nikczemności.

Kuklinowski przed Przeorem Kordeckim to nic nowego. Już u Herodota widzimy różnej maści , choć zawsze jednego gatunku gryzonie, podgryzające wiarę we własne siły i namawiające do kapitulacji, zanim ktoś poważnie pomyśli o obronie. Posłów perskich w Atenach jeszcze wysłuchano, a nad ich przemowami się zastanowiono, jednak Spartanie od razu wrzucili Medów do studni z zasypanymi piaskiem ustami ( domagali się ziemi i wody, jako symbolu poddaństwa ).

Historia jest jednak wyjątkowo natrętna w swojej powtarzalności i znów Azja kopie w drzwi Europy, co jak zwykle powoduje opadnięcie tumanów. Nie mgieł, tylko tumanów wzniecanych przez jazgot różnych zdrajców i oszustów, abyśmy nie mieli możliwości prawidłowej oceny rzeczywistości. A zatem miliony luxów i decybeli włączonych od dawien dawna, a teraz jeszcze wzmocnionych, aby przekaz Kuklinowskiego nakazał nam otworzyć bramy. Dla naszego dobra.

I właśnie dzięki owej wędrówce ludów sprowokowanej i stymulowanej przez dwóch dyktatorów, co to każdemu z osobna wydaje się, że jest "większy nad wszystkie mocarze", dowiadujemy się jednego i to przyznajmy - - zupełnie nieoczekiwanie. Otóż przygniatającej większości naszych obywateli zależy na silnym państwie, a gdy załgana "narracja" jawnie w to marzenie uderza - przestaje być tolerowana. Na nic syrenie śpiewy i wilcze wycia. Mamienie i straszenie. Polacy chcą stabilnej granicy, wspierając tych którzy jej strzegą. Boleśnie przekonują się o tym kolejni wydrwigrosze i pieczeniarze, żyjący dotychczas w przeświadczeniu swojej wyższości i akceptowalności. Nic z tego. Nawet nazywanie ich pożytecznymi idiotami straciło sens , bo o żadnej "pożyteczności" nie ma mowy. Nikt tu nie wierzy w dobre intencje i popularność owego medialnego planktonu gwałtownie spada.

Pozostaje problem oczywistych zdrajców, sponsorowanych przez różne dziwne siły, zorganizowane w armię fundacji , stowarzyszeń, związków i innych form, przeznaczonych do walki z państwem polskim. To musi zadziałać bezwzględnie. Ma świetny oręż. Ustawę o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i wspieraniu terroryzmu. Jak znalazł. Każda z organizacji osłabiających odporność naszej granicy powinna automatycznie podlegać przepisom tego aktu normatywnego. A surowość tego prawa potrafi być dojmująca, głównie w zakresie blokady rachunków. Wielokrotnie krytykowałem te zapisy i gdyby w Polsce opozycja nie była zbieraniną słabych na umyśle, to już dawno rozwiązania ustawy byłyby poddane ocenie szerszej publiczności i TK. Tak się nie stało, a zatem bezwzględne instrumenty w rękach administracji skarbowej, dotąd częstokroć używane w sposób dalece nieadekwatny, mogą i powinny być wykorzystane do zwalczania działań antypolskich, wprost wspierających państwowy terroryzm. Zacznijmy w końcu wobec zdrajców być jak stary Kiemlicz, albo Zydor Luśnia, czyli bezwzględni, w podstawowym i dosłownym brzmieniu tego słowa. Wymaga tego racja stanu, a publiczność nagrodzi odwagę.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura