Powoli normą staje się, że polscy ubodzy przyzwyczajają się do klepania swojej biedy, nic nie planują, o niczym nie marzą.A wszystko wskazuje na to, że możemy spodziewać się kolejnych podwyżek.

Życie na zielonej wyspie
Drożyzna i bieda - w jednej chodzą parze. Nie da się ukryć, że wszechobecny wzrost cen jest przyczyną wciąż postępującej polskiej biedy. Ceny rosną od paliwa do pieczywa, w przeciwieństwie do naszych dochodów.A wszystko wskazuje na to, że możemy spodziewać się kolejnych podwyżek. Obecną 4,5-procentową infl ację napędzają m.in. ceny żywności, która w stosunku do ubiegłego roku zdrożała o 7,7 proc. Kluczowe znaczenie mają bardzo wysokie ceny paliw. Więcej płacimy za utrzymanie naszych mieszkań.
Na ten cel wiele rodzin musi miesięcznie przeznaczać nawet połowę domowego budżetu. Za wodę i wywóz śmieci, w stosunku do zarobków, płacimy najwięcej ze wszystkich państw UE.Cały czas w górę idą też ceny energii elektrycznej i ciepła. To tylko wybrane przykłady polskiej drożyzny. Szacuje się, że obecnie w Polsce biedy doświadcza co dziesiąty obywatel, zwłaszcza bezrobotny.
W najtrudniejszej sytuacji ekonomicznej są rodziny, których podstawą utrzymania są świadczenia socjalne, a także rodziny wielodzietne. Ubóstwo dotyka rencistów i emerytów.Powoli normą staje się, że polscy ubodzy przyzwyczajają się do klepania swojej biedy, nic nie planują, o niczym nie marzą. Ale kuriozalna jest sytuacja ludzi, którzy pracę mają, a i tak balansują na granicy ubóstwa. Na tle wszystkich państw UE Polska ze względu na mizerne wynagrodzenia, należy do krajów o jednej z najwyższych stóp ubóstwa wśród tej grupy ludności.
Ponad połowa ceny paliwa to podatki, jakie płacimy państwu w postaci akcyzy, VAT-u i opłaty paliwowej. Najwięcej , bo ponad 30 proc. ceny paliwa, stanowi akcyza. – Kurczowe trzymanie się obecnego poziomu stawek podatkowych , które stanowią blisko połowę ceny paliwa , jest działaniem zabójczym dla budżetów domowych wszystkich Polaków, a t ym samym dla budżetu państwa i polskiej gospodarki. Cena paliwa ma wpływ na cenę wszystkich produktów i usług. Jeśli jest zbyt wysoka, powoduje w konsekwencji spadek popytu wewnę t r znego. I to jest prawdziwe zagrożenie dla budżetu państwa, a nie obniżka akcyzy.
Biednych coraz więcej, pomocy coraz mniej
Bezrobocie - Biednych coraz więcej, pomocy coraz mniej. Liczba osób uprawnionych do świadczeń z pomocy społecznej w Polsce wynosi ponad 1,3 mln. Nie oznacza to jednak, że w naszym kraju jest tyle osób ubogich. Jest ich o wiele więcej. Część żyje poniżej granicy biologicznej degradacji człowieka. Jednak rządzący wydają się nie dostrzegać tego problemu. W Polsce prawo do świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej mają osoby i rodziny, których dochód nie przekracza kryteriów dochodowych ustalonych w oparciu o próg interwencji socjalnej.
Dla osoby samotnej jest to kwota 477 zł, dla osoby w rodzinie - 351 zł. Pomimo tego tysiące Polaków żyją w biedzie, nie mając prawa do żadnej pomocy ze strony państwa. Pomoc dopiero poniżej granicy biologicznejJak to możliwe? Otóż progi dochodowe pomocy społecznej znajdują się poniżej granicy minimum egzystencji. Próg minimum egzystencji wyznacza granicę dochodów, poniżej której występuje biologiczne zagrożenie dla życia oraz rozwoju psychofi zycznego człowieka.
Wartość minimum egzystencji w danym roku oblicza Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Kryterium to opracowuje się, konstruując koszyk zawierający zestaw dóbr i usług niezbędnych do przeżycia na minimalnym poziomie. W
głównej części jest to koszt utrzymania
mieszkania oraz artykuły żywnościowe, które w koszyku stanowią 91 proc. Inne podstawowe wydatki takie, jak chociażby koszty dojazdu do pracy nie są tu uwzględnione. Wysokość minimum egzystencji jest różna w zależności od tego, czy dotyczy osób samotnych, czy też rodzin wychowujących dzieci. Np. dla czteroosobowej rodziny z dwójką dzieci jest to 1607, 96 zł, dla rodziny z jednym dzieckiem 1253,30 zł, dla rodziny składającej się z dwojga emerytów 743,83 zł.
Niestety w polskim
systemie opieki społecznej we wszystkich przypadkach progi dochodowe uprawniające do świadczeń z pomocy społecznej znajdują się poniżej minimum egzystencji. Dla rodziny z dwojgiem dzieci ta różnica wynosi prawie 204 zł, dla pię-cioosobowej rodziny już ponad 300. Łatwo sobie wyobrazić, ile ta z pozoru niewielka kwota jest warta dla kogoś żyjącego w biedzie. Warto tutaj dodać, że kwoty minimum egzystencji są z oczywistych względów podawane z opóźnieniem. O tym ile teraz wynosi ta granica, dowiemy się prawdopodobnie dopiero w pierwszym kwartale przyszłego roku. W 2010 roku kwota minimum egzystencji dla rodziny 2+2 wzrosła o 6,5 proc. Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że w tym roku, w związku z drastycznie rosnącymi kosztami utrzymania, ten wzrost będzie jeszcze większy.
Rząd nic z tym nie robi rozdźwięk pomiędzy progiem interwencji socjalnej i granicą minimum egzystencji jest tak duży z prostego powodu. Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej, rząd w porozumieniu z partnerami społecznymi w ramach Komisji Trójstronnej powinien weryfikować te kwoty co trzy lata. Jednak ostatnia waloryzacja miała miejsce 2006 r., choć koszty utrzymania, nawet na absolutnie minimalnym poziomie, od tego czasu znacznie wzrosły. W 2009 r. rząd zamroził progi pomocy społecznej tłumacząc się kryzysem. W zeszłym roku Komisja Trójstronna wystąpiła do rządu o weryfi kację obowiązujących kwot do wysokości 546 zł dla osoby samotnej oraz 415 zł na każdą osobę w rodzinie.
Pod uchwałą w tej sprawie podpisał się Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki oraz Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej. Następnie jednak rząd zignorował ten dokument i nie podniósł progów ani o złotówkę. Czy coś się zmieni? W tym roku kończy się kolejny trzyletni okres, po którym progi dochodowe uprawniające do świadczeń z pomocy społecznej powinny być zweryfi kowane. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie.
Co prawda minister Fedak 19 kwietnia, podczas obrad zespołu problemowego Komisji Trójstronnej ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych, przedstawiła propozycję podwyższenia progów do 546 zł dla osoby samotnej i 423 zł na osobę w rodzinie, jednak jest to propozycja resortu pracy, a nie rządu. Potwierdził to niejako wicepremier Waldemar Pawlak informując, że propozycja minister Fedak, będzie przedkładana na Radzie Ministrów i jest szansa jej powodzenia. Przykład tego, jak rząd potraktował zeszłoroczną uchwałę w tej sprawie, z podpisami własnych ministrów,nie napawa optymizmem.Tym bardziej, że w projekcie przyszłorocznego budżetu nie przewidziano żadnych środków na ten cel.
Młodzi, czyli bez pracy
Młodzi ludzie stanowią obecnie najliczniejszą grupę bezrobotnych w Polsce. Mimo świetnego wykształcenia, znajomości języków obcych, odbytych staży i praktyk nie mogą znaleźć żadnego zatrudnienia. Jeżeli w końcu im się uda, jest to często praca za grosze na „śmieciowych umowach” Według danych GUS na marzec 2 0 1 1 r . 2 2 proc. ogółu zarejestrowanych bezrobotnych stanowiły osoby w wieku do 24 lat. Aż 29,6 proc bezrobotnych to osoby w wieku 25-34 lata. Sytuacja młodych na rynku pracy jest najgorsza od lat.
Receptą na znalezienie pracy przestało być wykształcenie.Co trzeci młody bezrobotny ma dyplom wyższej uczelni. Obecnie, co dziesiąty bezrobotny ma wyższe wykształcenie . W ubiegłym roku przybyło kolejne 30 tys bezrobotnych z dyplomami w kieszeni. To wzrost aż o 15 proc. rok do roku, podczas gdy ogólnie bezrobocie w 2010 r. wzrosło o 3 proc.
W brew obiegowej opinii nawet staże czy praktyki odbyte podczas nauki nie zawsze gwarantują zatrudnienie. Większość młodych ludzi po kilku miesiącach spędzonych na bezowocnym rozsyłaniu CV obniża swoje wymagania, zarówno jeśli chodzi o rodzaj pracy, jak i warunki finansowe. Często powtarzana teza, że osoby po studiach żądają kokosów jest mitem.
Według raportu GUS zatytułowanego „Wejście ludzi młodych na rynek pracy w Polsce w 2009 r.” 44 proc. osób rozpoczynających swoją aktywność zawodową po zakończeniu nauki podejmuje pracę nie mającą nic wspólnego z wykształceniem. Co więcej, ponad 2/3 osób, których pierwsza praca po szkole nie była zgodna z wyuczonym zawodem, później nie znajduje zatrudnienia zgodnego z wykształceniem.
Jak umowa to śmieciowa Eksperci zgodnie przyznają, że grupą, która najbardziej ucierpiała na kryzysie są właśnie ludzie młodzi. Pracodawcy, jeżeli już przyjmują do pracy, wolą zatrudniać osoby nieco starsze z bogatym doświadczeniem zawodowym, niż młodych pracowników, w których trzeba inwestować. Zgodnie z danymi GUS w pierwszym półroczu ubiegłego roku zaledwie 1 proc.
ofert w urzędach pracy skierowany był do absolwentów. Co więc pozostaje młodym? Niskopłatne zajęcia na podstawie tzw. śmieciowych umów
Mniej pieniędzy na aktywizację bezrobotnych
W marcu odnotowano nieznaczny spadek liczby bezrobotnych i stopy bezrobocia w stosunku do poprzedniego miesiąca, ale biorąc pod uwagę analogiczny okres 2010, nastąpił wzrost liczby osób pozostających bez pracy. W porównaniu z marcem ubiegłego roku bezrobocie zwiększyło się w 13 województwach. Pod koniec pierwszego kwartału w urzędach pracy zarejestrowanych było 2 mln 133,9 tys. osób. W tej grupie znalazło się więcej kobiet, niż męż czyzn.
Pod koniec marca zarejestrowani bezrobotni stanowili 13,1 proc. ludności aktywnej zawodowo. Większość, blisko 80 proc. były to osoby, które wcześniej pracowały. W tej grupie aż 62,5 tys. osób utraciło zatrudnienie z przyczyn dotyczących zakładu pracy.Blisko 20 proc. zarejestrowanych bezrobotnych to ludzie w wieku 45 – 54 lata. Tej grupie też jest bardzo trudno.
Radykalne zmniejszenie pieniędzy w budżecie na Fundusz Pracy oznacza utratę szansy na dodatkowe szkolenia i zdobycie nowych umiejętności.Wśród bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu marca aż 29 proc. oczekiwało na ofertę pracy ponad rok. Osoby pozostające bez zatrudnienia stosunkowo krótko – mniej niż miesiąc – stanowiły 8,5 proc.Bez prawa do zasiłku pozostawało blisko 84 proc. zarejestrowanych.
źródło : Teskt Solidarność Sląsko-Dąbrowska
Zbiór materiału Tygodnik Solidarność
Sląsko-Dąbrowski
Kołodziejczyk Grzegorz
W mojej pracy zawodowej i społecznej spotykam się z wieloma problemami. Staram się dostrzegać je i pomagać w ich rozwiązaniu.Jestem Przewodniczącym Komisji Kultury Sportu i Turystyki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka