Radosław Marciniak Radosław Marciniak
6356
BLOG

Subiektywne wrażenia z wakacji na Cyprze

Radosław Marciniak Radosław Marciniak Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

CYPR – nie polecam!

Sam nie wiem jak się tu znalazłem. Jestem tu drugi raz i nie do końca rozumiem czemu, po pierwszym – średnio udanym razie – zdecydowałem się ponownie na wakacje na Cyprze. Tłumaczę sobie to tym, że może moja ocena była zbyt pochopna? Może niesprawiedliwa? Może zbyt powierzchowna i emocjonalna? Niestety, z moją miłością do Cypru nie jest tak jak w tym dowcipie: Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, czy mam przejść obok Ciebie jeszcze raz? Im więcej patrzę – tym kocham coraz mniej.

Ale po kolei. Cypr to byłoby piękne i wręcz wymarzone miejsce na wakacje, gdyby nie kilka drobnych szczegółów. Drobnych, ale mogą niejednemu turyście spędzić sen z powiek.Dlatego mogłoby być, a nie jest!

Po pierwsze jest relatywnie drogo. Za niezbyt wygórowane warunki i obsługę, za to, że nikt nawet nie udaje, że się stara, za brak próby zachowania jakichkolwiek pozorów ładu i składu, względnego porządku – za wszystko kasują Cię ponad stan. Drogie, wydawałoby się, wyspy Kanaryjskie – śmiem twierdzić, mają relatywnie niższe, bądź przynajmniej nie wyższe ceny, za to dużo więcej klasy i subiektywnej przyjemności w wydawaniu zarabianych w pocie czołą przez resztę roku pieniędzy. Zdaję sobie sprawę, że i nad polskim morzem w pełni sezonu, nikt specjalnie nie pochyla się nad tym czym jest „professional customer service” i często objawia się to okrzykiem „następny”, ale tu właśnie pomimo pełni sezonu tłumów brak – tak jak brak jest jednostkowego podejścia do klienta, chęci przykucia atencji miłą obsługą, profesjonalnym zacięciem, odrobiną więcej uwagi poświęconej gościowi. Oczywiście wyjątkiem od tego są naganiacze stojący wieczorem przed restauracjami, którzy dopóki nie powiesz: „nie dziękuję” są w 5 sekund Twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Gdy już dotrze do nich, że Twoja asertywność oprze się ich zabiegom, urywają w pół zdania, przestajesz dla nich istnieć, przestają Cię zauważać, słowem, po co marnować na Ciebie czas? Trochę to dziwne, bo mam takie odczucie, że pomimo iż, dziś nie byłem zainteresowany kolacją w takiej knajpie, to wiem też, że i jutro i do końca wakacji też tam nie zajrzę, bo chyba nie lubię być traktowany jak mięso przemiałowe, jak jeszcze jeden naiwny klient, którego trzeba ściągnąć do knajpy, bo rachunek zysków musi się zgadzać. Przy czym mam wrażenie, że przed knajpami, do których chciałbym zajrzeć, naganiaczy jakoś nie było. 

To podejście nie drażni mnie dla zasady, ale właśnie dlatego, że na Cyprze w porównaniu z rokiem poprzednim jest około 30% mniej turystów. Może to naiwne źródło informacji, ale wiem to od Polaka – studenta z Polski pracującego na Cyprze od 4 lat jako kelner w jednej ze znanych sieciówek, którego to restauracja zaopatruje swoich pracowników w elektroniczne statystyki porównujące dzień do analogicznego dnia z zeszłego roku wpływy, obroty i zyski. Człowiek ten od końca czerwca, kiedy tylko po uporaniu się z egzaminami na uczelni, rozpoczął swoją wakacyjną pracę jako kelner, ma poczucie, że jest dokładnie 30-33% mniej klientów, obrotów, zysków – takie jego subiektywne wrażenie, poparte właśnie 4 letnim doświadczeniem i odrobiną elektronicznych statystyk. Rozmowy z obsługą innych knajp, widok pustych kawiarni w godzinach knajpianego szczytu także wskazuje, że ludzi jakby dużo mniej. Mnie też pomimo, iż poprzednim razem byłem jeszcze później (we wrześniu), wydaje się, że turystów  brak i w wielu miejscach widać upadłe knajpy, mnóstwo szyldów typu: „pokoje do wynajęcia” itd. Ogólnie jak na pełnię i środek sezonu raczej pustki.

I tu gładko przechodzimy do kwestii drugiej. Każda nieistniejąca knajpa przypomina najstraszniejsze zaułki Sin City. Obdarte, porozpruwane ściany, powyrywane wszystko co można było spieniężyć, często razem z oknami. Jeśli już zachowały się okna to są brudne i straszą napisami, kurzem, tłustymi zaciekami, czym się da. I wszędzie tony śmieci, sterty po remontach, wyprowadzkach, przeprowadzkach, bieżące odpadki – kupa syfu i brudu, gdziekolwiek by nie spojrzeć. Wrażenie często potęguje wielość takich miejsc – jedno obok drugiego. Biznes upadł, nie poszedł, może i to jest zrozumiałe, ale takie sąsiedztwo nie zachęca do skorzystania z miejsc, które między tymi widmami się jeszcze ostały. Tym bardziej, że ten brud i smród towarzyszy także i tym otwartym miejscom. Śmieci to na Cyprze problem moim zdaniem powszechny. Dzikie sterty na wolnych polach, worki dawno nie wywożonych śmieci przed domami, niezabudowane przepełnione często śmietniki tuż przy ulicy, lub na chodnikach – pełne często cuchnących, rozkładających się na słońcu odpadków, poszarpane przez wszechobecne i jeszcze bardziej dzikie, niż te do których przyzwyczaiła mnie polska rzeczywistość, koty. Zbieracze złomu, którzy w Polsce stali się sprawnie działającą oddolną inicjatywą ekologiczno – recyclingową, bardzo by się tu przydali. Koło sklepów również tony śmieci nie zachęcają wcale do zrobienia tam zakupów. To samo przy knajpach i restauracjach. Sami Cypryjczycy, też przesadnie nie używają proszku do prania, przynajmniej nie jest to domena tutejszych kucharzy. W świeżo otwartej knajpie – 5 minut po otwarciu, kucharz przygotowując nam jedzenie zakładał na siebie coś co kiedyś było białym fartuchem, a dziś można z tego śmiało wywnioskować, co w marcu królowało w menu tego pana. Unia Europejska i normy BHP dotarły tu chyba tylko na papierze, a nikt z Brukselskich urzędników najwyraźniej nie jeździ tu na wakacje, chyba, że do tych 5 gwiazdkowych hoteli, które jak zauważyłem, jako jedyne wolne są od powszechnie widocznych śmieci, smrodu i niedbałości. Na plażach śmieci to także standard, podobnie jak tutejsza roślinność morska, której resztki walają się stertami wymieszane ze śmieciami. I to wszystko właśnie tylko kawałek tuż obok tych 5 gwiazdkowych, luksusowych hoteli. Jeśli my wciąż w Polsce mamy problem ze śmieciami, brak nam edukacji ekologicznej, to zdecydowanie Cypr jest miejscem, gdzie spokojnie na tym tle możemy leczyć się z kompleksów. Szczytem wszystkiego są śmierdzące rozkładające się truchła kotów, które widzieliśmy i przy dobrych i zapewne drogich apartamentach i w punktach widokowych i przy jedynym wejściu na jedną z ładniejszych plaż- widać wszystko tu działa trochę w myśl zasady przewróciło się – niech leży, a że widok ciekawy i zapachy twórcze – cierp turysto, bylebyś nie zapomniał zapłacić za leżak i za parasol!

Wracając jeszcze do obsługi klienta. Wciąż mam nieodparte wrażenie po mojej drugiej już wycieczce na tę wyspę, że wiele osób żeruje na jakiejś naiwności klientów i dość luźno, przynajmniej w jedną stronę, podchodzi do rozliczeń finansowych. Warto zatem dokładnie umówić się na koszt przejazdu taksówką, sprawdzić ceny widniejące na półce i na paragonie w sklepie, wreszcie przeliczyć resztę. Bo może to zwyczajny pech, ale zdarzyło mi się, że w tej dziedzinie dość często przytrafiały się lokalsom wpadki względem mnie.

Problemem jest też załatwienie czegokolwiek, przez tutejsze luźne podejście do pracy. Zamówiłeś dostęp do Internetu i idziesz zapłacić rachunek – pamiętaj banki są czynne od 8 – 14:30 i ani minuty dłużej, przy czym nie jest oczywiste, że i w tych godzinach trafisz na czynny bank. Nam w Pafos w teoretycznych godzinach czasu pracy zajęło to chwilkę i udało się dopiero za 3 podejściem.

Może też i podpadnę miłośnikom turystyki, ale niespecjalnie wydaje mi się, żeby Cypr był super miejscem do zwiedzania. Oczywiście jest kilka rzeczy godnych uwagi, ale kto był w ogrodzie botanicznym w Pafos, ten od razu zrozumie powyższe rozczarowanie. Prawie wszędzie brak jest przewodnika, który nawet w słabej scenerii jest w stanie dać tę wartość dodaną i legendą okrasić troszkę niezbyt urodziwy krajobraz, pobudzając naszą wyobraźnię do działania. Niestety Katakumby Królów, ruiny starożytnego miasta, to bez opowieści przewodnika jedynie jałowa pustynia poprzetykana gdzie, nie gdzie starymi domkami z kamienia i luźno leżącymi stosami kamieni, przy czym bez mapy nigdy nie masz pewności, czy patrzysz właśnie na ruiny  siedziby tutejszego władcy, czy na miejsce, w którym trzymał kozę – zasadniczo wszystko wygląda to tak samo, jak ubogi krewny starożytnej śródziemnomorskiej kultury.

Żeby nie popaść w skrajności to na pewno są też i pozytywy takiej wycieczki. Morze jest ciepłe i chociaż dno jest przy brzegu i kamieniste i często zarośnięte, to jest dość przejrzyste, co mimo wszystko sprawia wrażenie czystego, pomimo tych walających się wszędzie po plażach śmieci. Pogoda jest jak drut, także miłośnicy opalania się i kąpieli w ciepłym morzu powinni się czuć usatysfakcjonowani. Jedzenie jest smaczne, jeśli ktoś lubi kuchnię śródziemnomorską, bałkańską, będzie na pewno usatysfakcjonowany także i z tego powodu. Oczywiście jest tu też pewnie dużo więcej plusów, ale jakoś przy pobieżnych obserwacjach nie są one dla mnie aż takie oczywiste, także stąd ta ich skromna, w porównaniu z litanią negatywów, liczba.

Jeśli dane mi tu będzie wrócić to tylko do super 5 gwiazdkowego hotelu, którego standard i cena za dobę wymusza odpowiedni poziom i obsługi i czystości. To jednak z racji właśnie tej ceny za dobę w najbliższym czasie mi nie grozi, także nie będzie chyba trzeciego podejścia do zakochania się w tej mało urokliwej i strasznie brudnej wyspie. Generalnie zatem: wycieczki na Cypr nie polecam!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości