Radoslaw Purski Radoslaw Purski
501
BLOG

Jak wydymać system

Radoslaw Purski Radoslaw Purski Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Jeśli założy się nawet, że rację mają ci smutni fataliści, którzy twierdzą, że wszystkim rządzi tajemna siła i wszechpotężny matrix, to zawsze, mimo wszystko, pozostaje jakaś skubana nadzieja. Nadzieja na to, że znajdą się pewne luki w wszechwiedzącym systemie i w nieomylnym  matrixie. A oto przykłady na słuszność hipotezy: pewien facet w Polsce specjalizował się w okradaniu sklepów. Głównie tych o profilu kosmetycznym i głównie supermarketów, gdyż jak twierdził „biednych nigdy nie robił”. Kradł zawsze do sumy 420 złotych polskich, co się bardzo rozsądnie kalkulowało – wszystko, co poniżej, w razie wpadki, to tylko wykroczenie a wszystko, co powyżej to już przestępstwo. Któregoś dnia nazbierał radośnie fantów i nieszczęśliwie został pochwycony przy bramkach przez złośliwą ochronę sklepową. Ta policzyła jego łupy i wyszło im 421 złotych polskich i całe 99 groszy strat. Czyli kryminał normalnie. Okazało się, że towary były niewłaściwie metkowane a ceny błędne. Skandal!! Normalnie, klient był skubany, bezlitośnie, na prawie złotówkę na kremie i wpuszczany w błąd tudzież w jeżyny, co do cennej wartości mazidła. Sprawa ma ciąg dalszy. Pochwycony złoczyńca zapowiedział złożenie skargi na władze supermarketu za niewłaściwe oznaczenie metkowe cen. Dymać system!!

A oto głos mają imigranci: ”Anglicy maja zwyczaj wystawiania na chodnik rzeczy, które im zbywają: pralek, telewizorów, kanap itp. I stoją sobie te graty na ulicy a jeżeli ktoś ma na coś ochotę to po prostu zabiera sprzęt i pędzi się meblować. Zwyczaj ten robi nieprawdopodobne wrażenie na niektórych polskich imigrantach i świadomość, że tyle dobra wszelakiego jest w zasięgu ręki i do tego jeszcze za darmo! budzi ich zrozumiałe podniecenie. Niektórzy z naszych popadają czasami w paranoje łowiecką tzn. wyruszają bladym świtem i krążą kilka godzin po okolicy zgarniając wszystko, co się da z przydomowych ogródków. Sam mieszkałem kiedyś w takiej chacie gdzie było pięć mikrofalówek i chyba ze trzy lodówki na chodzie a lokatorzy wciąż, w pocie czoła, znosili nowe fanty.

Historyjka zdarzyła się w moim sąsiedztwie a ludzie w Gloucester do dzisiaj się z tego śmieją - pewien Anglik, korzystając ze słonecznej pogody i wolnej soboty, wyniósł wszystkie sprzęty z kuchni, włącznie z lodówką i pralką, do ogródka i wziął się za malowanie ścian. Pech chciał, że w okolicy krążył nasz polski łowczy, który wiedziony niezawodnym węchem, natychmiast wytropił pralkę i przystąpił do jej demontażu - a to po to, żeby wymontowane części z zyskiem odsprzedać na skupie złomu. Wyobraźcie sobie zdziwioną gębę malarza, który zmęczony, ale zadowolony w poczuciu dobrze wykonanej roboty, wyłania się z domu i widzi swój sprzęt gospodarstwa domowego rozkręcony na części pierwsze; w promieniach słońca figlarnie mieni się silnik pralki a obok stoi spocony z radości Polak przygotowując się do załadunku łupu na taczkę. Sytuacje pogorszył jeszcze fakt, że polski złomiarz nie mówił, praktycznie, w ogóle po angielsku i nadziwić się nie mógł, czemu ten gruby facet z pędzlem rzucał się do bicia…” Dymać system!!

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości