Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz
20799
BLOG

Pamiętacie o TySolu?

Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz Polityka Obserwuj notkę 178

A propos ujadania całej tej medialnej mętowni, kwiczącej z radości, że władza wreszcie rozwaliła „Uważam Rze”, warto starszym przypomnieć, a młodszym powiedzieć, o tym, jak po objęciu przez Tadeusza Mazowieckiego teki premiera właściciel i dysponent „Tygodnika Solidarność” − czyli KK NSZZ „Solidarność” − w całkowitej zgodzie ze statutem pisma mianował nowego redaktora naczelnego, w osobie Jarosława Kaczyńskiego.

Nominacja ta oznaczała zignorowanie woli odchodzącego redaktora naczelnego, który − prawem kaduka − sam wyznaczył swego następcę (bodajże zresztą, jeśli mnie pamięć nie myli, był to pan nomen omen Dworak, który miał się jeszcze w dziejach III RP wykazać niezależnością i troską o wolność słowa). Zespół tygodnika podniósł wtedy bunt, w którym spotkał się ze zmasowaną demonstracją solidarności ze strony salonów. Szczególnie intensywnego poparcia udzieliła „rokoszowi”, jak dziś nazywa podobne sytuacje pan Mazowiecki, „Gazeta Wyborcza”, krytykując decyzję Wałęsy jako zamach na podstawowe wolności, i traktując ją jak kumoterstwo, dyktatorstwo, faszyzm, antysemityzm i cokolwiek jeszcze można wymyślić złego. Po czym wszyscy uczestnicy antywałęsowskiego buntu przeszli w glorii męczenników na sute posady w „Agorze” lub innych należących do tego samego układu mediach, a grająca pod batutą Michnika propagandowa orkiestra narzuciła zgodnie ton, że od tej pory kto pisze w „TySolu” albo tylko go kupuje ten jest kolaborantem, oportunistą, świnią, faszystą, endekiem etc. i nie podaje mu się ręki, nie czyta się go ani nie cytuje, nie zaprasza i nie drukuje, chyba że przyjdzie się odciąć i napluć na Wałęsę (który właśnie wtedy zaczął być dla michnikowszczyzny tym, kim dziś jest dla niej Kaczyński). 
 
Mogą o tym więcej opowiedzieć Teresa Bochwic, Józef Orzeł czy Krzysztof Czabański, można też sięgnąć po stare „Gazety Wyborcze” i „Tygodniki Powszechne” (tylko w papierze, bo tekstów z tego okresu nie umieszczono w internetowych archiwach). Ludzie zaangażowani wówczas w alarmowanie świata, że populistyczno-antysemicki dyktator, „przyspieszacz z siekierą”, niszczy w Polsce wolność słowa i niezależne media, w tym beneficjenci rzekomego męczeństwa, teraz zapewniają publicznie, że w Uważam Rze nic się nie stało, po prostu prywatny właściciel wykorzystał swoje prawa i w ogóle to miał rację bo przecież nie mógł pracować z nielojalnym zespołem.
 
Nie trzeba sięgać po political-fiction, by unaocznić skalę ześwinienia i hipokryzji Tuskowych propagandystów. Spojrzenie w przeszłość służy temu celowi bodaj jeszcze lepiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka