Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
70
BLOG

Użalając się na reżim postsolidarnościowy w Polsce!

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 1

 

Czasami mocno żałuję że mieszkam w Polsce. Zwłaszcza gdy przyjeżdżam do Berlina i żyję jako cząstka życia tej 4,5-milionowej aglomeracji. Jestem na błoniach zwanych Mauerpark. Mieszkający w pobliżu mój przyjaciel, niemiecki historyk i polityk, opowiada iż kiedyś był tu dworzec kolejowy dla pociągów towarowych. Dziś są gigantyczne tereny zielone. On sam mieszka koło takiego parku z dawnego dworca kolejowego Nord Bahnhof. Dziś linie kolejowe poprowadzono pod ziemią, na powierzchni rośnie trawa i nieliczne drzewa.
 
W większości polskich miast w ogóle nie ma parków. Jako człowiek starający się żyć jako część natury, nie rozumiem tego. Tutaj ludzie się spotykają, rozmawiają, piją różne napoje, czasem przynoszą swój alkohol, ale bez większych zdrożności. Raczą się tytoniem i w dużej części marihuaną.
 
Nad parkiem zapada zmrok, na horyzoncie czerwienią się wierzchołki domów. Siedzę na kamieniach poustawianych pod drzewami. Obok mnie na bębnach i gitarze z wzmacniaczami gra jakiś zespół muzyków. Wkoło ludzie spacerują ulicą z kostki kamiennej. Rosną na oko 15-letnie drzewa. Park jest całkiem młody.
 
Czasem wydaje mi się że całkiem sporą część aktywności zawodowej poświęciłem próbując przekonać rozmaitych polityków do tego że w Polsce powinno się zrobić tak jak w Niemczech. Ekologiczne miasta, bez hałasu samochodów czy samolotów, transport zbiorowy mający priorytet w systemie transportowym. Odremontowane linie kolei miejskiej, linie tramwajowe w nowym standardzie, inny system autobusowy. Parki, zadbane i zwrócone ludności rzeki w miastach. Dobry system transportu między miastami.
 
Jedyne co w Polsce napotkałem to opór systemu totalitarnego. Wy się nie interesujecie, ale jest mniej więcej tak że totalitaryzm komunisto-sowietystów zastąpił nowy, bardziej proeuropejski reżim socjalistycznych katolików. Ci ludzie tak naprawdę proeuropejscy i prozachodni są tylko w sferze ideologii, którą podchwycili na kanwie popularności innych idei i ruchów niż te ich., Ale tak naprawdę ci ludzie potrafią tylko nieudolnie małpować, a zmienić ich nie idzie, bo to reżim. Postsolidarnościowy, powstały po rozpadzie ruchu który wierzył że w Polsce może być nowa jedna siła, nowy PZPR. Ich gazetą była i jest „Wyborcza”, nadworna gazeta nowego układu.
 
Żyjemy w sferze sekt, grup które bardzo, bardzo mocno wierzą swoim członkom. To są firmy, organizacje. Nie mamy zaufania do innych. Polski totalitaryzm zasadza się na tej zasadzie nieufności. Demokracja, w której każdy z ulicy może przejąć władzę? Cóż za niefrasobliwość, nieodpowiedzialność. I stąd mamy system w którym ktoś taki jak ja, coś wiedzący z jednej dziedziny w której uczył się w krajach Zachodu, w Polsce trafia na komiczny mur osób, które nikogo wiedzącego lepiej wysłuchać nie mają najmniejszej ochoty, a na wszelkie konferencje naukowe ci ludzie przychodzą tylko na pierwsze 10 minut, a potem spieprzają „w swoje sprawy”.
 
To jest polski reżim. Polityk z urzędu, wielce ważny, chce rządzić a ma wiedzę szkolnej sprzątaczki. Chce zarządzać szlakami transportowymi województwa, a wyraża niesłychane zdziwienie mapą ich sieci, życzy sobie jej kopii. Jest zaskoczony tym że niektóre miasta są ze sobą połączone, jakiś urzędnik wcześniej go wprowadził w błąd co do istniejących połączeń. Tego kogoś idzie zbajerować, naopowiadać mu bzdur. Od wielu takich osób słyszę stek bzdur które nawsadzali im różni lobbyści, polityczni domokrążcy chroniący i zarabiający także wtedy gdy niedouczeni politycy myślą że tego nie robią.
 
Polska to dziwny świat. W wielu dziedzinach niszczy i demontuje się rzeczy które na zachodzie robią furrorę. Złe są nawet zasady polskiej ekonomii, polskiej gospodarki. Brakuje wielkich wartości ekonomicznych, które są po prostu składową procesów gospodarczych. I powodują ludzki dobrobyt. Nasz nowy reżim ma także w dupie, i to głęboko w dupie, tych mówiących o tych bilionach. Podliczmy koszty różnych działalności, te prywatne i te zewnętrzne. Wyjdzie zupełnie inna rzeczywistość niż to się ma miejsce obecnie w Polsce. Obecnie Polska jest krajem zwichniętego systemu ekonomicznego, a Niemcy są krajem gdzie ów system zrobiono zgodnie ze stanem obecnej wiedzy z tego tematu. Można oczywiście uciekać w politykę- wskazywać że ów system nie jest dziełem konserwatystów, ale może dlatego że są oni niewielką grupą w naukowym świecie niemieckim.
 
Pochodzę z miasta na Ziemiach Odzyskanych. Z zaciśniętymi rękami oglądam postępujący upadek i degradację tych ziem pod obecnym postsolidarnościowym reżimem. Bo tutaj nie ma śladu demokracji. Demokrację to możemy sobie zrobić zakładając bloga. A tak naprawdę rządzą ludzie którzy mają kontrolę nad regionalnymi i lokalnymi mediami. Jak ktoś mi opowiada o demokracji to ze śmiechem mu mówię że pomylił kraje, a BBC to jest w Anglii. Czasem z oburzeniem oglądam panów z obozu demokratyczno-gazetowyborczowego uczących nastolatków i „demokracji” w Polsce. Nie wiem, czy ci ludzie są tak naiwni i tak zmanipulowani, czy po prostu aż tak obłudni.
 
Polska, widziana i analizowana z Berlina, jest smutnym reżimem w którym rządzący wiedzą bardzo mało, wszelką wiedzą są niezbyt zainteresowani, tudzież nabywają ją od swoich politycznych (i pewnie nie-tylko) kolegów, płacąc zdrowo za niezbyt naukowe opinie i analizy. Wszelkiej niezależnej nauki akademickiej w Polsce nie dostrzegłem. Po prostu w mediach nie istnieją profesorowie akademiccy jako źródło informacji, także dlatego, jak opowiedział mi pewien dziennikarz, prezentują oni stan wiedzy „cokolwiek szokująco nieświeży”.
 
Polska jest reżimem niewiedzących, niepotrafiących analizować rzeczywistości ludzi. Możliwe że cała „polska nauka” jest w jakiś sposób wadliwa, źle nauczana od lat. W mojej branży spotkałem tylko jednego naukowca z poczuciem chęci zmiany czegokolwiek i brakiem strachu przed wygłaszaniem nawet kontrowersyjnych opinii. Cała reszta polskich naukowców wyglądała na coś w rodzaju gruzu rzecznego który rozciągał się gdzieś pośrodku. Jeśli mieli swoje opinie, to ich nie mówili. To jakieś dziedzictwo komunizmu może? Nie wiem.
 
Ja mogę sobie podobne opowieści snuć, ale efekt z nich żaden. W Polsce skrzywione jest zbyt wiele. Przekrzywienie systemu ekonomicznego może powodować straszne rzeczy. Możliwe że w Polsce dlatego ulice tak wymarły dniami i nocami, bo występują kosmicznie wysokie koszty zewnętrzne ruchu samochodów osobowych. Ich prędkości w naszym kraju, kraju drugich najniebezpieczniejszych dróg w Europie, są bardzo średnio regulowane. Polskie miasta wypełnione są hałasem drogowym, i wymarła w nich letnia aktywność obywateli w przestrzeni publicznej.
 
Trudno mi znaleźć inne wytłumaczenie tak oszałamiających różnic między przedmieściami Berlina a centrum Warszawy. W Berlinie w porównaniu z Polską, życie uliczne wygląda jak w sanatorium. Niekiedy- wręcz zero ruchu samochodów. Teraz siedzę na ulicy przy Rosenthaler Platz  gdzie wjazd samochodów jest zablokowany, można wjechać ale nie da się przejechać. Tylko tramwaje i rowery, z rzadka auto dojeżdżające do posesji. Do tego ludzie na ulicach, kajpy i kawiarnie. Miasto żyje, rzecz niespotykana w Polsce. Ona też taka może być. Ale sama się nie zrobi. I zdaje się, że w obecnym systemie, po prostu taka zostanie.  

Fot. Rosenthaler Platz/ Weinsbergweg

Foto: Stadtbahn-blog.de

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka