Gdy czytam zapis debaty „Dwadzieścia lat pokolenia 1989” to mam wrażenie że dyskutują ludzie którzy nic nie próbowali w tym kraju zmienić i nigdy nie natknęli się na pewien mur ignorancji, niewiedzy, niechęci, wyrastający jak szklana ściana nad głowami mieszkańców kartoflanego imperium. Dyskutujący są zadowoleni, ale to zadowolenie mieszkanki Rumunii, nieświadomej że żyje w obskurnych dekoracjach bananowej republiki.
Salwą krytyków odbił się wpis p. Kłopotowskiego, związanego z TVP Historia, który wychwalał piękno Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie. Zrobił tą kontemplację wychodząc ze spotkania podsumowującego polską „stopniową ewolucję” od totalitaryzmu do fasadowej demokracji Trzeciej Rzeczpospolitej. Ewolucję do oligarchii z szefowanymi przez oligarchów partiami zamienionymi w „jednostki budżetowe” jak podsumował to koleś o ksywce Sierak (S. Sierakowski).
Jeden z krytyków wypowiedzi p. Kłopotowskiego nazwał kolaborantów Okrągłego Stołu, mianem „pożytecznych idiotów”. Istotnie, osób naiwnych, pasujących w tą kategorię są całe tłumy w tym kraju. Kiedyś chciałem opublikować teksty liberalne- o konkurencji i monopolach- w jednym z czasopism branżowych. Nie udało się. Jak się okazało, czasopismo to wydawali byli i obecni managerowie jednego z państwowych monopoli, powiązani z obecnymi i poprzednimi rządami.
Po latach biorę rocznik wydań ich czasopisma do ręki. Ależ znajdują się użyteczni naiwniacy, całe ich tuziny, którzy zapełniają stronnice wydawanych przez nich gazet „nieszkodliwymi” dla panowania rządowego monopolu tekstami. Ja tymczasem omijam całe to środowisko, wspierane pieniędzmi przez rządowe monopole. Ale oni naiwnych pisarzy, nie wiedzących jak jest zaraz za polską granicą, jednak znajdują. Utrzymują dzięki temu wyimaginowanemu medialnemu obrazowi swoje nad nim panowanie. Żyją dzięki faktoidowi pt. "jest normalnie".
Być może polskie media i ich sztuczna rzeczywistość jest tworzona przez takich użytecznych naiwniaków. Jak można np. być zadowolonym żyjąc w Warszawie.? Wczoraj pojechaliśmy pociągiem z lewobrzeża do centrum. Wysiedliśmy na stacji Śródmieście, wyszliśmy na powierzchnię i poczułem się jak w jakiejś biednej części Afryki czy jakiejś zaściankowej części Rumunii.
Czy te osoby które się w tym panelu "Pokolenia 1989" wypowiadają ogarniają w ogóle gdzie żyją? Może potrzebują zdjęć tego syfu architektonicznego jakim jest centrum ich miasta? Ależ stoję tutaj, przy metrze "Centrum". Jakaś cepelia w baraku (prawdopodobnie państwowym) z zawieszonym bannerem o „Upiorze w Operze” a nad tym wielki ekran z reklamami.
Jako krytyk czuję się dość samotnie. Tutejsi "nadworni" luminarze przypominają mi 20-letnią Rumunkę która jeździła na rolkach po ruinach jakiegoś chodnika w mieście które było rzygiem architektonicznym, estetyczną obleśnością ostatnią. Na pytanie, czy wie w jakich warunkach przyszło jej mieszkać, opowiadała że nigdy nie była za granicą. Wg jej wiedzy to w Rumunii jest coraz lepiej i w ogóle świetny kraj. Po czym przeprowadzała nas przez jakieś gruzowiska w centrum miasta, znajdując dla nas co prawda hotel, ale kilkakrotnie droższy niż podobnej klasy hotel w Londynie.
Mam wrażenie życia w czymś totalnie zakłamanym. Jakby wokół mnie dalej kwitła reżimowa prasa, tylko że o innej wymowie: robiąca propagandę sukcesu. Jako normalne przedstawia się zbankrutowane już ongiś firmy i podtrzymywane subwencjami (LOT, PKP Cargo, rządowe spółki górnicze).
Dziennikarze możliwe że nawet totalnie nie wiedzą że niektóre branże gospodarki praktycznie nie istnieją bo zniszczyli je politycy. W kraju z powodów biurokracji i podatków nie opłaca się produkować dóbr przemysłowych które na potęgę produkuje się np. we Włoszech. Panuje totalny chaos prawny, odpowiedzi nie potrafią udzielić nawet urzędnicy.
W aksamitnej dyktaturze obywatele niewiele mogą. W Gliwicach, po zlikwidowaniu przez konserwatywnego prezydenta miasta (p. Frankowski Frankiewicz z partii PO) ostatniej linii tamtejszego systemu tramwajowego mieszkańcom udało się zebrać podpisy pod wnioskiem o referendum o jego odwołanie. Referendum wyznaczono, ale prezydent obstawił miasto na koszt podatnika bilboardami reklamującymi swoje sukcesy, takie jak budowa wielkiego węzła autostradowego pod miastem, gdzie zjazdy i wjazdy mają mieć łączną długość 13 kilometrów.
Pan Frankowski Frankiewicz buduje też autostradę DTŚ przecinającą historyczne centrum miasta. To tak jakby w Warszawie zbudować autostradę rozcinającą Krakowskie Przedmieście. Z budżetu wykupuje całostronicowe ogłoszenia swoich sukcesów w lokalnej „Gazecie Wyborczej” i zupełnie mu uległej prasie lokalnej piszącej o propagandowy tekst o „trambusie”, jak gdyby autobus po śladzie zrywanych torów był tramwajem.
Komentator Bartosz Mazur zauważa nierównowagę takiej walki. Panowie z PO mają do dyspozycji w tej kampanii teoretycznie nieskończony budżet podatników i setki pracowników aparatu urzędniczego, zaś mieszkańcy tamtego miasta mogą jedynie porozlepiać vlepki o referendum na latarniach ulicznych. Polski totalitaryzm jak żywo przypomina mi ten egipski lub tunezyjski, z wielkimi billboardami wodzów na środkach rond i skrzyżowań. Alternatywa chyba też i tam była, może jeszcze mniej widoczna. Afrykanie nie mieli chyba nawet na vlepki.
W Europie Zachodniej na szczęście jest mniej dekoracji a więcej demokracji. Systemy tramwajowe są w rozbudowie. Rośnie liczba miast, także znacznie mniejszych od Gliwic, gdzie takie systemy zbudowano bądź są w budowie. Tutaj zaś miejscowy despota wywala równowartość kilkuset milionów na złom, tylko dlatego że nie umie tego wykorzystać. Nikt mu nie stanie na drodze, bo partyzancka kampania jego krytyków zapewne umknie uwadze mieszkańców.
Dzięki tabunowi użytecznych naiwniaków co nic nie próbowali zmienić, mamy w Polsce dekorację parlamentarną z pozbawionym znaczenia teatrem na ulicy Wiejskiej, gdzie jak pisze były współpracownik obecnego oligarchy, „niemal wszystko co posłowie czynią w Sejmie, jest udawaniem. Udają że podejmują decyzje, które od nich nie zależą. Udają że się nawzajem do czegoś przekonują, wiedząc że i tak muszą postąpić inaczej. Udają nawet spór (…)”.
Dzięki tabunom tych ludzi mamy w tym kraju biedę, zastój i brak perspektyw na poprawę.
Inne tematy w dziale Polityka