I już nad Morzem Śródziemnym. Wystarczyło wczoraj wieczorem wyjechać z Warszawy. Przypominają mi się wspomnienia dawnych podróżników z wypraw po Polsce dyliżansami i karetamiza czasów Oświecenia. Jak narzekali na stan dróg. Dalej w tych proporcjach między Polską a cywilizacją Zachodu miejscami wiele się nie zmieniło.

Fot. Korek na gierkówce
Podróż tą „Via Polonia” (zbudowaną w latach 1972-76, wciąż zwaną „Gierkówką” na cześć komunistycznego kacyka robiącego imprę za pożyczone miliardy). Podróż główną drogą kraju, tą A1 pomiędzy Łodzią a Katowicami to jazda po niesłychanych wertepach nie do znalezienia już na drogach tej klasy w Europie czy np. afrykańskiej Tunezji. Koleiny, dziury, pęknięcia, zniszczony asfalt, wertepy zwykłe po prostu.
W wielu krajach drogi tej klasy są płatne. Bo ich utrzymanie kosztuje. W ogóle drogi powinny być płatne. Cała sieć dróg lokalnych jest przecież tragicznie deficytowa. Wówczas nagle by się okazało że jednak lokalne linie kolejowe opłacają się dużo bardziej. Transport generalnie byłby bardziej ekologiczny, i ten transport towarów, i transport osób.
Czemu rząd tej drogi nie sprywatyzuje? Na tej drodze, niby o szerokości i profilach zakrętów typowych dla autostrady, ale ze skrzyżowaniami w poziomie, wciąż giną ludzie. Nawet wczoraj był 1,5-godzinny korek bo po wypadku, zapewne śmiertelnym, czekano na prokuratora. Tej krwi na drogach nie ma w Europie. Wystarczy ogłosić przetarg na operatora drogi i podpisać z nim kontrakt by tą drogę przebudował do standardów prawdziwej i bezpiecznej autostrady. Wprowadzenie opłat spowoduje też że jakaś część ruchu samochodowego przejdzie do transportu zbiorowego.
Rząd, nie pamiętam który, miał kiedyś plany na sprywatyzowanie tej „autostrady śmierci” od Łodzi do Katowic, ale wycofano się z tego. Państwowa droga to stanowiska dla swoich znajomych, dla partyjnych działaczy. Nikogo nie obchodzi śmiertelne żniwo, nikogo nie obchodzą niewygody podróżnych. Z pieniędzy biednych podatników najwyżej kiedyś zmodernizuje się autostradę która biedni nie pojada, którą jeżdżą zamożni.
Polityka wyrównywania szans, polityka taka oznacza wycofywanie się z dotowania infrastruktury dla zamożnych. A dotowanie transportu drogowego towarów oznacza wykańczanie rodzimych producentów, bo cena transportu towarów produkowanych dalej, w innych krajach czy regionach, jest sztucznie obniżana. Dotowanie budowy dróg, de facto dotowanie i obniżanie kosztów transportu, czyli polityka obecnego rządu, służy wielkim korporacjom które zyskują nowe rynki zbytu, ale szkodzi lokalnym producentom. Najlepiej rzecz zostawić prawom wolnego rynku.
Inne tematy w dziale Polityka