Poszedłem z Wojtusiem do sklepu z zabawkami. Ach, udało się wejść z jamnikiem. Pies potulnie czeka przy schodach, my wybieramy zabawki. Wojtuś już jakoś sam zrozumiał że trzeba podejść do półki z napisem „wyprzedaż”. Mimo to zamek „zrób to sam” z foremkami do robienia cegieł z gipsopodobnej masy (chyba siarczanu wapnia) kosztuje prawie 100 złotych. W środku jedyną wartościowszą rzeczą była gąbkowa foremka z powycinanymi otworami do wlania masy, o wartości może 3 złotych.
Nie rozumiem. Takie małe dziecko, 4 klasa podstawówki, a musi mieć korepetycje. Z prawie wszystkich ważniejszych przedmiotów. Przecież to nauka dodawania, mnożenia, czytania. Wojtuś nie czyta. Chodzi na korki z angielskiego. Nie wiem czy w szkole w 4 klasie może nie ma anglika? Chcę zabrać dziecko na trening capoeiry dla dzieci, ale M. tłumaczy że dziecko niemal nie ma czasu w tygodniu. Korki i korki ma codziennie. Do tego kółko zainteresowań z informatyki.
Wojtuś jest hipernadpobudliwy, matka była z nim 3w poradni z powodu problemów w nauce. Pan od karate nie dawał sobie z nim rady, gdy W. nie słuchał, pan kazał mu robić pompki, ale W. dalej nie słuchał. Ipoda którego mu kupiłem zgubił już dawno w koszach z gratami w swoim pokoju. Ale za to byliśmy dziś pierwszy raz w centrum 200-tysięcznej aglomeracji. Jamnik jechał pierwszy raz w życiu schodami ruchomymi i autobusem. Wojtuś też jeszcze nie widział obleśnego centrum pełnego architektonicznych gargameli.
Robimy ten zamek. Gips by szybciej wysechł Wojtuś chce wsadzić do piekarnika. Matka dostaje apopleksji niemal. Potem ciągnie go za nogę po ziemi do łazienki gdzie Wojtuś ma się myć. Jego młodsza siostra gasi mu wciąż światło. Ganiają się po domu. Masakra trwa.
Osoba odwożąca mnie samochodem przeprowadziła się do Y. z innego miasta, gdy po jej babci otrzymała w spadku mieszkanie. Aglomerację Y. opisuje jako sypialnię, w której nic się praktycznie nie dzieje. Istotnie- rozrywką młodych jest spacerowanie po parku, rozmawianie podczas odprowadzania się na autobus czy do domu.
Komunikacja miejska i podmiejska jest niewydolna, autobusy potrafią do podmiejskich satelit kursować raz na dwie godziny, choć mogłyby co 30 minut. W wielu relacjach jest monopol. W ogóle cały układ linii komunikacyjnych jest kompletnie do bani.
Idę z A. na osiedle koło którego nocuję. Typowe osiedle które wg zachodnioeuropejskich standardów jest klasycznym slumsem. Balkony z kratami, każdy oczodół balkonu patrzy na mnie innym kolorem swojej jamy. Część balkonów zabudowana loggiami, część nie. Ten pejzaż to w 100 % slumsy.
Mówię do A. że ci ludzie powinni wiedzieć że mieszkają na slumsach. Powinni znać tą brutalną prawdę. Ale nie wiedzą. Nikt im tego nie powie. Media w Polsce jak ongiś okłamują ludzi, tak jest od 20 lat rzekomej wolności. Trzymają ich w niewiedzy odnośnie biedy jaka panuje w tym kraju. Odnośnie poziomów cen i zarobków w innych krajach. Ludzie nie wiedzą, jak mają źle. Są okłamywani. A. mówi że telewizji od kilku lat nie ogląda, i z tego co rozmawia, to coraz mniej ludzi ją ogląda. Patrzymy po światłach w oknach slamsowych bloków- telewizję widać w ledwie co 20-tym. A może ludzie oglądają przy świetle?
Żyjąc samotnie i skromnie, bez samochodu i chodząc w dresach, masakrycznie oszczędzając na mieszkaniu, w Polsce wydamy 4-5 tysięcy złotych miesięcznie na życie. Jakieś 20-30 % mniej co na zachodzie Europy, z tym że zarobki są tu 4-5 razy mniejsze. Nie istnieje oferta kulturalna dla młodych ludzi. Prasę trzeba kupować zagraniczną, na miejscu wydaje się jedynie tabloidy. Media audiowizualne- zagraniczne. Ciuchy- także w większości zagraniczne.
Oszustwem są instytucje. Są potiomkinowskimi makietami z szyldami, za którymi nie kryje się treść jaką niosą takie szyldy w zachodniej części kontynentu. Można się nabrać. Ten kraj jest w jakiejś części oszustwem na które naiwny obywatel może się po prostu nabrać. Można uwierzyć w te bujdy z 4-klasowego podręcznika dla Wojtusia że państwo pobiera od obywateli podatki, a w zamian daje bezpłatną edukację. Ono daje w znacznej mierze szyldy i złudzenia. Wojtuś, dziecko-ofiara drewnianego szkolnictwa niezdolnego nauczyć liczyć i czytać małego rozrabiakę, jest tego przykładem.
Inne tematy w dziale Polityka