W Czechach nowe prawo narkotykowe. Wolno posiadać aż do 15 gramów marihuany, co jest ilością jak dla mnie hurtową Przepisy w rozmaitych krajach są coraz bardziej szczegółowe. Próbują: albo zmusić do palenia gandzi wspólnie, jak w Holandii, albo, i to raczej generalnie na całym liberalnym centrum kontynentu, dopuszczają domową hodowlę marihuany która na trwale ozdabia domowe ogródki i balkony.
Polscy politycy zapierają się jakimiś konwencjami które Polska ongiś podpisała. Konwencje te rzekomo nakazują karać. Ale one nie precyzują, jak. Drobna kara pieniężna tez jest kara. Zresztą Czechy podpisywały z grubsza te same konwencje i zalegalizowały to co się dzieje w klubach. Prawo czeskie mnie nieco przeraża. Nie jestem fanem twardych narkotyków, a te stały się tam legalne w małych ilościach. Jak podaje prasa, nie będzie kary za 1,5 grama heroiny, 1 grama kokainy, 2 gramów metaamfetaminy.
Czy ktoś widział jak się robi kokainę? Benzyna, zmieszana z saletrą i samymi świństwami ze sklepu z popularnymi chemikaliami. Do tego wrzuca się 200 kilo liści koki, by otrzymać 1 kilo kokainy. Produkują ją ludzie tak biedni, że nie mają nawet domów. W filmie jaki oglądałem, jakiś kolumbijski chłop upewniał się, czy ów film zobaczy Obama, i mówił o swojej biedzie. Tamtejsze dzieci do szkoły chodzą dwie godziny w jedną stronę , w upale, boso. Nie ma tam nawet dróg, by jakiekolwiek uprawy tamtejszych rolników zawieść na rynki. Jedyne co można tam więc produkować, to kokaina, lekka, w sam raz do noszenia po ścieżkach.
Tutejszy senator który raczył się białym proszkiem... Ogólnie środowisko celebrytów mediów głównonurtowych sztacha się prochami, co widzę po „gwiazdeczkach” które trochę znam. To wszystko się zderza z katolicką rekonkwistą obyczajową, ta milicją moralną. Nikt o tym nie dyskutuje, choć to tajemnica poliszynela.
Pamiętam moje zdziwienie przyjechawszy do Warszawy lat temu 2. Wielgachne zdziwienie że to miasto nie jest rasta. Wyrwawszy się z miłych zakątków, gdzie zawitały nieubłagane procesy ekonomicznych migracji całych pokoleń, znalazłem się... W Polsce są ogromne różnice kulturowe wewnątrz kraju. Tutaj mamy do czynienia z kulturą porosyjską, moskiewską. Kulturą nieco tandetnego blichtru, konsumpcjonizmu, życia na pokaz, odgrywania teatru. To nie jest życie dla wartości czy idei rozmaitych.
Patrzę na lokale opodal mojego domu. Tam panie tańczą dookoła swoich torebek. Liczy się look, wygląd, ciuch. Ilościowo ten styl bezwzględnie dominuje, choćby w liczbie lokali. To tam zresztą chodzą paniusie z TVP, z tego co opowiadają zorientowani.
Jakżeż to miasto wierne
stało się nierządnicą?
Syjon był pełen rozsądku,
sprawiedliwość w nim mieszkała,
a teraz zabójcy!
Twe srebro żużlem się stało,
wino twoje z wodą zmieszane.
Twoi książęta zbuntowani,
wspólnicy złodziei;
wszyscy lubią podarki,
gonią za wynagrodzeniem.
Nie oddają sprawiedliwości sierocie,
sprawa wdowy nie dociera do nich.
(…)
Ongiś, przed wiekami, prorocy w obliczu podobnych sytuacji straszyli wojnami wyniszczającymi takie oddające się lusterkom i torebkom narody. O tym pisze też zacytowany powyżej prorok Izajasz w swojej księdze. Na różne próżne pąsy w obliczu sytuacji tragicznie złych zwykle przychodził nieuchronny koniec. Czy w Polsce jest aż tak dobrze by rozmaici mogli się oddawać takim „ultimate” rozrywkom? Jesteśmy tak biednym krajem, a ci ludzie są aspołeczni. Tak dzisiaj widziałem w jednej ze szkół gdzie trenujemy. Wywieszono listę aspołecznych uczniów, w nic się nie angażujących społecznie.
Inne tematy w dziale Polityka